Czy terroryści też mają urlopy?

Dwie rzeczy nie miały prawa się zdarzyć. Katastrofa Smoleńska i masakra na norweskiej wyspie.A jednak się zdarzyły. Bóg lubi trójcę, może czas wyciągnąć wnioski, aby nie wydarzyło się następne nieszczęście?
Dla uproszczenia - nie wszystko pasuje w jednej i drugiej sprawie, ale załóżmy, że wszystko co dotąd wiemy jest prawdą objawioną.
W Norwegii trudno było się spodziewać Norwega-Mordercy Masowego. Ale czy naprawdę nikt nie mógł się spodziewać terrorystów? Nie ma specjalnej jednostki szybkiego reagowania? Są tak biedni, że mogą sobie pozwolić tylko na jeden helikopter z jedną załogą? Aktualnie na urlopie?
A co jest, kiedy jeden z członków załogi dostanie grypy a drugi biegunki?
Rozumiem - nie rozrzucamy forsy na prawo i lewo, Oslo spokojne, Oslo wesołe, ale czy nie można wziąć przykładu choćby z lekarzy? Tam często stosuje się dyżury pod telefonem. W czasie dyżuru lekarz musi być a) trzeźwy b) w odległości umożliwiającej dostanie się w ciągu kilku minut do szpitala.

Jakie są różnice między Smoleńskiem a Utoyą?
W Polsce usiłowano zrzucić większość winy na Ofiary. W Norwegii nie ma takiej możliwości.
W Polsce mówi się o lekceważeniu zasad - przez wszystkich. Od ministrów, wysokich urzędników poczynając na pasażerach samolotu kończąc.
W Norwegii odwrotnie - podejrzewam, że sztywne trzymanie się dyrektyw spowodowało śmierć około 30 osób.
Skąd ta liczba? Zakładam, że zanim dotarły pierwsze wiadomości, zanim można było na nie zareagować upłynęło około 50 minut. Ale reszta?
Policja pewnie działała wg przepisów - dlatego Premier i reszta jej nie potępia - albo sami je wydali, albo nie zauważyli, że należy je zmienić.
Wg przepisów jak rozumiem dbała przede wszystkim o siebie - musiała zostać doskonale wyposażona, rozeznać sytuację i dopiero wtedy ruszyła, zmuszona sytuacją (bo pewnie dalej by czekała na sprzęt) przeciekającą łódką.Na szczęście zwykli ludzie nie skrępowani tonami biurokratycznych przepisów ratowali uciekinierów z Wyspy na własną rękę.
A jak by było w Polsce? Pewnie ktokolwiek w mundurze - policjant, strażak, ochroniarz - rzuciłby się na pomoc i zostałby bohaterem. W tym wypadku może nawet żywym. W wypadku Magdalenki niestety martwym.
Jaki stąd wniosek?
I u nas i u Norwegów trzeba dużo zmienić - może spotkamy się w pół drogi.
A w całej Europie należy przynajmniej raz na rok robić ćwiczenia. Ale prawdziwe - czyli niezapowiedziane. Bo w tych pozorowanych odbiciach zakładników, dworców kolejowych wszystko gra. W życiu niestety wszystko co można sp...ć sp..a się do kwadratu