Napisałam już notkę o Smoleńsku ufka.salon24.pl/498281,to-ja-zglaszam-watpliwosci - do chwili obecnej ma 395 komentarzy. Czy dlatego, że jest tak kontrowersyjna? Nie, chyba dlatego, że jest tak wyważona.
Aby sprawa była jasna - słuchałam pani Małgorzaty Wassermann u Moniki Olejnik. Ona wspominała o pracach Zespołu Parlamentarnego, była pod wrażeniem pracy pana Macierewicza. To ona, nie ja - śledzi na bieżąco te prace, jest na każdej konferencji i jest jednocześnie -przyznacie krwią z krwi córką śp Wassermanna, logiczną aż do bólu. Trudno ją wyśmiewać i pani Olejnik tego nie próbuje robić.Ale też trudno aby to ona reprezentowała ZP i opowiadała szczegóły typu - wysokość, TAWS, wytrzymałość materiałów.
Strona rządowa zapowiada ofensywę medialną - pan Lasek ma dostać wzmocnienie z CIRu i tłumaczyć publiczności Raport Millera. Nie przeprowadzałam żadnych sondaży - nie mam możliwości - ale na moje wyczucie 25% to zwolennicy tego Raportu - z różnych względów (niewiedzy, oportunizmu, umocowania politycznego) będą twierdzić, że wszystko jest wyjaśnione. Z drugiego bieguna - 25% to zwolennicy zamachu/maskirowki/cholera wie czego. Tu też szerokie spektrum - od wariatów (agentów?) poprzez ludzi badających krok po kroku taśmy, zdjęcia, do ludzi, którym teoria zamachu pasuje z różnych powodów.
I 50 % takich jak ja - wiem, że śledztwo jest prowadzone skandalicznie co pozwala się domyślać drugiego dna. Ale co jest tym drugim dnem - nie mam pojęcia.
W mediach - różnego rodzaju - występują jedynie przedstawiciele dwóch skrajnych obozów. To wygodne - łatwo jest ośmieszyć teorie spiskowe przy pomocy wyciągania a to mgły, a to helu a to bomby termobarycznej.
A ja marzę o tym, aby do dyskusji dopuszczono przedstawicieli tych 50%. Mogą nawet dyskutować z Laskiem, z przedstawicielem Prokuratury. Niech wyjaśnią ich wątpliwości, nie wątpliwości pana Sakiewicza. Jestem przekonana, że będzie to dużo trudniejsze i dlatego nikt takiej debaty nie organizuje. Ale wierzę, że do niej dojdzie.
Bo ja też pamiętam wypowiedzi pani Kidawy- Błońskiej po Katastrofie. Uważała, że dwa tygodnie żałoby wystarczy - potem należy nosić ją w sercu. Tak, to wygodne miejsce, nikt nie zajrzy i nikt nie będzie wiedział - jest tam, czy jej nie ma? Pan Olejniczak z kolei w listopadzie 2010 roku ogłaszał koniec żałoby. A ona trwa do dzisiaj - jutro mimo zwykłego dnia na Krakowskim Przedmieściu będą tysiące. Przyjadą pani Renato sami, na własny koszt, nie tylko autokarami. W 2010 roku wystarczyłyby nam granitowe tablice na poziomie chodnika - przed Pałacem. Nie ma ich, nie ma pomnika w Warszawie - ale w każdym mieście odsłaniane są tablice i pomniki.
Więc może i dyskusji na argumenty nie na wyzwiska się kiedyś doczekam?