Notki pani Julity wprawiają mnie w doskonały humor, a to naprawdę ważne! Bo przecież śmiech to zdrowie:)
Oczywiście, jeśli ludzie mają obsesję - ona na punkcie czytania etykiet - trudno pomóc. Jest spokojniejsza, uważa, że zrobiła co w jej mocy aby uchronić rodzinę, może faktycznie "przy okazji" zlikwidowala alergię (nie wiadomo na co dzieci były uczulone) - ok. Ale nie dajmy sobie wmówić następnej cudownej recepty na życie. Każdy jest inny i każdy powinien wypracować własną. Ja przeżyłam już mnóstwo "naukawych" teorii - tylko margaryna mleczna przeciw ciąży jest kuteczna! Smalec fuj, najlepszy olej słonecznikowy! Nie słonecznikowy tylko rzepakowy! Nie olej tylko oliwa! Nie jeść jajek! jeść jajka! Itd itp Jeszcze żyję więc pewnie usłyszę następne rewelacje.
A ja? Ja jem po prostu to, na co mam aktualnie ochotę. Wychowałam się w rodzinie, gdzie wyznawano zasadę "lepiej na piekarza niż na lekarza" i dalej jej hołduję. Ale nie trzymam się sztywnych reguł, czyli...Nie patrzę na etykiety - na nich można napisać wszystko - poza jednym wyjątkiem: kiedy kupuję napoje dla dzieci. Wtedy zawsze kupię słodzone cukrem, nie aspartamem. Ja nie piję nic, poza herbatą (czarną i zieloną) oraz kawą. W lecie piwo, wodę mineralną ( o, pamiętacie ten spór? gazowana czy nie?), jak jestem w okolicy tańszych pomarańczy czy grejpfrutów to kupuję i wyciskam sok. No i cytryny! Przez cały rok mam okazjonalnie jedną cytrynę na wypadek galaretki czy rybki. Ale kiedy przychodzi późna jesień napada mnie szaleństwo. Kupuję kilogramami, wyciskam, piję bez cukru. No więc zpowiadam długą jesień, bo na razie mnie nie opętało:)) Potem mi mija, w zimie już tylko okazjonalnie.
Nie mam problemu ze słodyczami, bo najlepsze słodycze to dla mnie śledzie. Do tego ile nienasyconych kwasów tłuszczowych! W makreli też. Za to nie lubię kaszy gryczanej i co z tego, że w niej tyle magnezu? Nie lubię i już. Za to uwielbiam soczewicę czerwoną więc jej sobie nie żałuję.
Oczywiście jem tylko maslo - tylko jedno, bo jest naprawdę dobre. W ogóle przywiązuję się do pewnych produktów i boję się eksperymentować dlatego chętnie nastawiam ucha na popdpowiedzi znajomych - bo wszystkiego człowiek przecież nie przetestuje. Ale to, co smakuje jednym nie musi inym. Teraz np moja sąsiadka kupuje "chleb z blachy" a ja zagustowalam w żytnim litewskim, chociaż z prawdziwym litewskim niewiele ma wspólnego.Po kilku tygodniach pewnie mi przejdzie i o to chodzi! Bo odżywiać się trzeba rożnorodnie, nawet jak trafi się coś "wzbogaconego" chemią to nam nie zaszkodzi, jeśli nie będziemy tego jeść na okrągło.No i nie muszę patrzeć na skład - wystarczy mi data ważności. Jeśli produkt jest "wiecznotrwały" to nawet jeśli jest bez chemii to musi być termizowany. Ale czasami kupię i taki, bo mi smakuje.
No i sezonowość! Tak jak cytryny zwiastują poźną jesień to jogurty zwiastują wiosnę. W zimie, na jesieni nawet nie spoglądam w ich stronę. Przerzucam się na potrawy ciepłe - kluchy, bigosiki, smalce domowej roboty, zasmażane buraczki. A na wiosnę - musli zalane jogurtem albo kefirem, serki ze szczypiorkiem itp
Praktyczne nie słodzę ani nie solę. Oczywiście odrobinę soli dodaję, ale przede wszystkim używam mnóstwa przypraw - nie gotowych mieszanek, sypię co mi w duszy gra w danej chwili. No i cebula, czosnek - w ilościach hurtowych!
Dlatego w aptece nie bywam i patrzę ze zgrozą na te otwierające się co chwila. To pokłosie tych wszystkich reklam "na wzdęcia" "na porost włosow" "na podniesienie odporności" w końcu "na zapobieżenie ubocznym skutkom leku X". W Skandynawii popularne są drogerie - tam owszem trochę leków bezrecepturowych (u nas nawet w kioskach) ale apteka rzadka rzecz. Za to leczą skutecznie(!) starymi sulfonamidami i jak wiadomo żyją od nas dłużej.
Aktywność fizyczna to też ważna rzecz. Ale nie łudźmy się, że nagle zerwiemy się sprzed telewizora (ulubiony sport Polaków - oglądanie jedenastki naszej lub obcej z piwem i czipsami na kanapie) i zaczniemy ćwiczyć! Ja np nie lubię spacerów, biegów no to przecież zmuszać się nie będę. Za to jeżdżę na rowerze, pływam. Każdy powinien znaleźć jakiś rodzaj aktywności. ktory mu odpowiada. Bo jak mu nie będzie pasiło to i tak po dwóch tygodniach porzuci jak kolejną dietę i jeszcze będzie miał wyrzuty sumienia.
No właśnie - sumienie. Optymiści żyją dłużej. Wierzący także!! Ale to już na inną notkę - ta i tak rozrosła się do rozmiarów niebywałych dla mnie.
No i bez polityki nie może się obejść. Znajomy podesłał genialnego linka - tam SĄ adresy komisji wyborczych - proszę sprawdzić, bo z ogłoszeniami różnie bywa
referendum-warszawa.info/
Ufka we własnej osobie :)
Skąd czytacie
A tyle czyta teraz :)
/
" />
Złota myśl RRK
PSL nie musi - PSL CHCE! Nie opuszcza się zwycięzcy - co najwyżej można się z nim targować i więcej uzyskać. A co ma PiS do zaoferowania PSL? Swoją nędzną koalicję z SLD? Odpowiedz sobie sama - czy lepiej dzielić łupy na trzy, czy na dwa?
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości