We wpisie jest podane dokładne położenie pojazdu Kosmitów. Więc ruszajcie na łowy!
To jest arcyciekawy przypadek.Trzeci z tej puli, moja ufologia AD 2023.
Wracamy do Polski. A ściślej do tajemniczej krainy jaką są Tatry. Ale nie o legendy tym razem chodzi, ale o pośrednią relację dotyczącą spotkania Kosmitów.
Na playliście 40-ej, wśród najlepszych dowodów, mam nagranie z relacją dotyczącą tego przypadku. Oczywiście, za rok czy dwa, to nagranie możecie odnaleźć na innej playliście, w zakresie od numeru 16 do numeru 48, gdyż może się zdarzyć przeniesienie nagrania do bardziej specjalizowanej playlisty.
Tytuł tego filmu brzmi: “O jednym z tajemniczych zdarzeń w Tatrach: UFO i tajemnicze istoty w Kościelisku, ok. 2005/2006 rok”.
Autorem materiału jest “Zmiennokształtny Partyzant” z kanału “Slavic Reality”, jednocześnie autor bloga: zmiennoksztaltne.blogspot.com .
Tak jak poprzednio, ciekaw jestem Waszej opinii o tym nagraniu.
Opisane zdarzenie dotyczy dwóch bezpośrednich świadków, dwóch górali z jednej rodziny, ojca i jego syna. O zdarzeniu opowiada córka starszego świadka, czyli jednocześnie siostra młodszego. Więc jest to relacja dotycząca najbliższej rodziny. Kobieta przekazała relację na podstawie tego co się od nich dowiedziała.
Działo się to w roku 2005, a może w 2006, to trudno rozstrzygnąć. Po prostu, działo się to około 16 lat przed rejestracją tego nagrania. Miejsce wystąpienia zdarzenia to Kościelisko, rejon Płazówki. Godzina obserwacji Kosmitów to około 13-ej , 14-ej, czyli po południu.
Jej tata, czyli tata tej opowiadającej góralki, oraz jej brat, pojechali wybierać kamienie. Po robocie poszli przejść się za grzybami. Konie zostawili w górze, a sami zeszli trochę w dół. Kobieta na nagraniu pokazuje ten rejon na mapie. Według mojej analizy jest to obszar między “Kaplicą świętej Anny na Płazówce”, a obszarem zasiedlonym przez górali, o nazwie Witów-Roztoki. Wszystko to działo się w lesie, w okolicach Polany Długiej. Tak na podstawie mapy widzę, że było to około 600 metrów na południe od kaplicy.
Ojciec jej, jako pierwszy z dwojga, zobaczył dużą, przezroczystą kulę. Według kobiety, kula ta była rozmiaru pokoju. Ojciec, gdy spostrzegł tę kulę, to złapał syna, czyli jej brata, i go cofnął. Pokazał mu, żeby był cicho. Kula była bardzo jasna. Według relacji jej ojca: aż ciężko było na nią patrzeć, bo raziła strasznie w oczy.
Koło tej kuli zobaczyli dwie postaci humanoidalne, wysokości około metr pięćdziesiąt, metr sześćdziesiąt. Wyglądali oni jak ludzkie postacie. Chyba były one świetliste, te humanoidy, ale dokładnie nie pamięta ona już tego, jak jej to opowiadali. Musiałaby o to dopytać.
Ojciec z synem bali się ogromnie podejść bliżej, żeby ich te postacie nie wciągnęły do tej kuli.
Po chwili humanoidy weszły do środka obiektu. Za nimi zamknął się właz. Ten właz to był jakby taki jęzor. Oni po nim weszli, po tym jęzorze. I ten jęzor się potem zamknął.
Kula zaczęła się kręcić wokół swojej osi. Wirowała, uniosła się. I poleciała w górę.
Ojciec i syn, pomimo strachu, że może by to ich zabrało, poszli na miejsce, gdzie była ta kula. W miejscu, gdzie ona się kręciła, to trawa była jakby wytarta, a ziemia poruszona.
Czyli widzimy, że zostały fizyczne ślady obecności Kosmitów, a ściślej ich pojazdu.
To zdarzenie, to było ogromne przeżycie dla tych ludzi. Tak wielkie, że jak wrócili do domu, to nie można się było z nimi dogadać. Byli jakby w szoku. Szczególnie był zszokowany młodszy świadek, czyli jej brat. Młodszy człowiek jest mniej zaprawiony przez życie, a starszy bardziej, więc to jest zrozumiałe.
Każdy z Was może obejrzeć to nagranie, tę rozmowę z kobietą, i je ocenić. Moja ocena jest jednoznaczna. Relacja jest 100 % autentyczna. Dynamika całej opowieści, głos, odpowiedzi, gesty rąk, wszystko wskazuje na zupełną autentyczność. Rozwieję ewentualne wątpliwości skrajnych sceptyków: nawet najlepsza aktorka nie byłaby w stanie takiego czegoś odegrać, a cóż dopiero góralka, mieszkanka Kościeliska czy okolic.
Ten przypadek wywarł na mnie ogromne wrażenie. Oczyma wyobraźni zobaczyłem całą tę scenę. Tym bardziej realistycznie, że sam od małego chodzę po górach z plecakiem. Również na dziko, poza szlakami. Prawie zawsze nocowałem pod namiotem, na dziko, zwykle w lesie. Również wiele razy w Tatrach to praktykowałem.
Wyobraziłem sobie siebie w takiej sytuacji. Takie uciszenie i zatrzymanie drugiej osoby to również scena mi nie obca. Szczególnie mi znana, gdy szukając dobrego miejsca na nocleg w lesie, zachowywaliśmy się zawsze bardzo cicho, aby nikt nie wiedział gdzie nocujemy. Ze względów bezpieczeństwa, oczywiście. To takie sceny prawie jak z partyzantki.
Wyobrażałem też sobie, zgodnie z przekazem góralki, kulę przezroczystą. Ale nie wykluczam, że była ona koloru srebrnego, metalicznego, błyszczącego. A to z tej przyczyny, że jak zauważycie we wcześniejszym wpisie, Jan Wolski określał emilciński pojazd jako “czysto przezroczysto biały”, zaś pod tymi słowami krył się kolor błyszczący srebrzysty. Po prostu miał taką gwarę, więc i tu mogła zostać użyta podobna gwara, czy raczej nazewnictwo.
Tym bardziej, że na konkretne pytanie o kolor, kobieta stwierdza, że kula była jasna, i że raziła w oczy jasnością.
Podsumowując, mamy tu też bardzo ciekawą obserwację, dotyczącą napędu pojazdu. Kula się zaczęła obracać wokół własnej osi i dopiero potem się uniosła. Czyli bezsprzecznie ten obrót jej wokół własnej osi był konieczny do poruszania się. Ponadto mamy pewność, że ten obrót nie szkodził humanoidalnym pasażerom. To bardzo ciekawa obserwacja techniczna.
To tyle.
Żegnamy Tatry. Ale w czasie wakacji możecie odwiedzić to miejsce. Może też spotkacie tych samych Kosmitów. Może oni wykonują tam jakąś, powtarzającą się regularnie, pracę badawczą. Lub czynności cykliczne o innym charakterze.
Nie zapomnijcie o moich wcześniejszych wpisach, czekają na Was!
Pozdro !
Moje nagrania, baza wiedzy o Kosmitach i dowody na ich obecność, oraz muzyka: https://www.youtube.com/@piotrh.3567
Inne tematy w dziale Rozmaitości