– To nie jest wojna o terytorium. Putin jest zdeterminowany, by Ukrainę albo zniszczyć, albo mieć. W najbliższym otoczeniu prezydenta Trumpa brakuje ekspertów od Rosji i Kreml potrafi to wykorzystywać – mówi prof. Andrew Michta.
– Znajdujemy się w momencie głębokiej, systemowej transformacji – zmienia się globalny układ sił, regionalne równowagi i sposób funkcjonowania instytucji. To jeden z tych historycznych momentów, które przesądzają o przyszłości – ocenia.
Z europejskiej perspektywy, otwarcie Trumpa na relacje z Rosją i mówienie o Putinie jako „fajnym facecie”, z którym „można się dogadać” – i to na początku prezydentury – budzi niepokój, szczególnie w państwach wschodniej flanki NATO. – Z punktu widzenia USA, jeśli uznać, że koszt trwania sojuszu chińsko-rosyjskiego jest dla Ameryki nie do przyjęcia, taka polityka nie jest irracjonalna. Pytanie jednak, czy w ogóle da się ją zrealizować – podkreśla Michta.
– Moim zdaniem nie jest to możliwe. Mimo to z uporem staramy się odciągnąć Rosję od Chin lub przynajmniej wprowadzić dystans w ich relacjach – dodaje.
– Po ogłoszeniu szczytu w Alasce widzieliśmy nerwowe reakcje europejskich przywódców i wspólne oświadczenia. To mnie dziwi, bo w Waszyngtonie będą postrzegani jak rada nadzorcza pouczająca Biały Dom. Takie sprawy załatwia się po cichu, w trakcie negocjacji – zaznacza.
---
Zachęcam do wspierania Układu Otwartego. Patroni zostają członkami zamkniętej grupy na Facebooku i Discordzie oraz otrzymują newsletter z wyborem najciekawszych tekstów z polskiej i światowej prasy.
Strona Autora: igorjanke.pl
Inne tematy w dziale Polityka