16 lipca ukraiński parlament przyjął ustawę o uznaniu obywateli Ukrainy przymusowo przesiedlonych z terytorium Polski w latach 1944–1951 za deportowanych. Projekt złożono jeszcze w 2019 r., obecnie ustawa czeka na podpis prezydenta. Ustawa nakłada na państwo ukraińskie obowiązek rekompensaty. Pod tym względem można by ją porównać do polskiej ustawy z 2005 o mieniu zabużańskim. Należy jednak zwrócić uwagę na dyskusyjne i prowokacyjne sformułowania w ukraińskim prawie. Poza tym ukraińska ustawa dotyczy praktycznie wszystkich przesiedlonych i ich rodzin a nie tylko właścicieli nieruchomości.
Ustawa zawiera np. stwierdzenie „tereny gęsto zaludnione przez rdzenną ludność ukraińską, a które w tym czasie wchodziły w skład Rzeczypospolitej Polskiej”. W ustawie jest też mowa o uznaniu za przestępcze deportacji w ramach Akcji Wisła, co jest już ingerencją w wewnętrzne sprawy RP. Nowe ukraińskie prawo zawiera też inne prowokacyjne sformułowania. Polska ustawa z 2005 r. wspomina o wypędzeniu lub opuszczeniu w związku z wojną i umowami podpisanymi przez PKWN i TRJN z republikami radzieckimi. Z kolei ukraińska ustawa uznaje deportacje ludności za „bezprawne i przestępcze działania” , ponadto „uznaje przywrócenie praw obywateli Ukrainy spośród osób deportowanych za jeden z priorytetowych obszarów politycznego, społeczno-gospodarczego, kulturalnego i duchowego rozwoju społeczeństwa.”
Z pewnością termin przyjęcia ustawy kilka dni po 11 Lipca nie był przypadkowy. Jej prowokacyjne zapisy są też zbieżne z oświadczeniem ukraińskiego MSZ potępiającym nowe polskie święto narodowe poświęcone ofiarom zbrodni OUN-UPA, w którym Ukraińcy zrównali zbrodnie wołyńską z Akcją Wisła i przesiedlaniami do ukraińskiej SRR. Jej uchwalenie w tym momencie i z takimi zapisami należy rozumieć jako część kampanii wymierzonej w Rzeczpospolitą. Ustawa ma być zapewne sygnałem że możemy się spodziewać w przyszłości żądania reparacji.
Z wykształcenia jestem politologiem. Moje zainteresowania to historia, polityka w tym stosunki polsko-ukraińskie. Jestem miłośnikiem kresów wschodnich, ale sprzeciwiam się polityce opartej na sentymentach i myśleniu życzeniowym.
Bloga założyłem początkowo na fb w maju 2022 roku, w reakcji na pojawiające się propozycje utworzenia "Unii Polsko-Ukraińskiej" . Pomysły te, mówiące nawet o utworzeniu federacji czy konfederacji polsko-ukraińskiej były i są niebezpieczne dla państwa polskiego. Opowiadam się za dobrymi relacjami z Ukrainą, jednak utworzenie jednego państwa czy konfederacji z Ukrainą mogłyby spowodować zarażenie polskiej gospodarki i polityki patologiami znacznie gorszymi od tych które znamy z lat 90-tych. Spowodowałoby to też zaostrzenie konfliktów narodowościowych które nam i tak grożą od momentu znacznego napływu imigrantów w czasie rządu PiS.
Prace nad traktatem polsko-ukraińskim i wypowiedzi szczególnie przedstawicieli pałacu prezydenckiego pozwalały sądzić że ten kierunek jest poważnie brany pod uwagę w obozie pisowskim.
Propozycje utworzenia potworka zwanego unią polsko-ukraińską nie brały pod uwagę dążeń samych Ukraińców, którym federacja kojarzy się z ZSRR. Do tego podchodzą lekceważąco do znaczenia Polski, ich kraj jest dużym państwem europejskim prawie dwa razy większym od Rzeczpospolitej i takim pozostanie mimo utraty kilku obwodów.
Polityka Kijowa pokazuje że Ukraina nie jest też zainteresowana przewodnią rolą Polski i budową "Międzymorza". Ukraina tradycyjnie spoglądała w stronę Niemiec i to jest też widoczne w ostatnim czasie.
Kontynowanie myślenia życzeniowego w polityce wschodniej będzie powodowało skutki które można streścić wypowiedzią Michała Dworczyka: "Ukraińcy nas okiwali"...
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka