Od kilku lat można usłyszeć o zacieśnianiu współpracy między Warszawa a Wilnem w kwestiach obronnych, m.in. w kontekście zbliżenia Polski z grupą Nordic-Baltic Eight. Pojawiają się też prognozy rosyjskiego ataku na państwa bałtyckie, w celu przetestowania artykułu 5 NATO, przy czym jako potencjalna ofiara wymieniana jest Litwa. W tym kontekście pojawiają się opinie o obowiązku Polski do obrony Litwy.
Ten mały kraj jest o tyle kłopotliwy że z jednej strony należy do NATO a z drugiej dysponuje znacznie mniejszym potencjałem militarnym niż Ukraina. Do tego prowadzi awanturniczą, nieracjonalną politykę czego wyrazem jest choćby prowokacyjne wobec Chin uznanie nazwy Tajwan co spowodowało dotkliwe sankcje Pekinu wobec litewskiej gospodarki. Warto przy tym znać nastawienie Litwinów do Polski i polskiej mniejszości.
Litewscy politycy nie kryją się nawet z wrogością do polskości. Rzekome przyjazne nastawienie do Rzeczypospolitej idzie w parze z wrogością wobec mniejszości polskiej. Wbrew pozorom to polska a nie rosyjska tożsamość narodowa jest traktowana jako największe zagrożenie dla litewskiej kultury. Matas Maldeikis, poseł Konserwatystów napisał niedawno na swoim profilu na fb: „Głęboko w sercu Litwin jest przede wszystkim nie-polski, nie nie-rosyjski”. Stosunek elit litewskich do Polski to mieszanina wrogości i roszczeniowości polegającej na oczekiwaniu iż Warszawa będzie prowadzić antyrosyjską, proukraińską politykę i będzie wspierać Litwę w razie wojny z FR co ma być rzekomo dla nas geopolityczną koniecznością. Pojawiają się też oddolne głosy rozsądku ale wspomniane nastawienie do Polski jest dominujące wśród elit i można je nawet między wierszami odczytać w strategii bezpieczeństwa Litwy.
Dokument stwierdza że Rzeczpospolita jest obok państw bałtyckich strategicznym partnerem w sprawach bezpieczeństwa, transportu, energetyki. Jednak te same kwestie, poszerzone o współpracę w dziedzinach polityki, kultury, edukacji mają być rozwijane we współpracy tylko z państwami nordyckimi i bałtyckimi. Warto o tym pamiętać gdy pojawiają się u nas pomysły budowy wraz z Litwą „Rzeczpospolitej wielu narodów”… Dokument wspomina też o wrogości wobec mniejszości polskiej, choć nie nazywa sprawy po imieniu to tak należy rozumieć „zagrożenia informacyjne” polegające na niezadowoleniu z instytucji państwa litewskiego - trudno aby ludność traktowana jako wroga we własnym państwie, była zadowolona z jego instytucji. Poza znanym zjawiskiem zamykania polskich szkół na Litwie występuje jednostopniowy samorząd co ogranicza wpływy lokalnych społeczności. Dochodzi też do sztucznej zmiany granic okręgów wyborczych tak aby polska mniejszość nie miała w nich przewagi. Strategia bezpieczeństwa wśród zagrożeń informacyjnych wymienia też dążenia do konfliktów narodowościowych, osłabianie tożsamości narodowej. Należy te zapisy rozumieć jako skierowane przeciwko polskiej mniejszości, jeśli weźmiemy pod uwagę politykę państwa litewskiego i wypowiedzi takich urzędników jak kierownik Państwowej Inspekcji Językowej Audrius Valotka, który porównywał stawianie przez litewskich Polaków dwujęzycznych tablic z nazwami miejscowości do wydarzeń w Donbasie…
Litwa cały czas prowadzi szowinistyczną politykę wobec mniejszości narodowych. Prawa mniejszości narodowych i etnicznych które u nas są standardem na Litwie mają być dopiero brane pod rozwagę, przy czym w przypadku polskiej ludności przedstawiciele rządu litewskiego nie kryją że jeśli nawet pójdą na drobne ustępstwa to tymczasowo i w związku z sytuacją geopolityczną. Czołowi litewscy politycy nie kryją się też z potrzebą rozbicia polskiej partii politycznej -AWPL-ZChR.
Ze względu na strukturę narodowościową Litwy i jej historię, normalne byłoby gdyby to państwo było wielojęzyczne i sfederalizowane podobnie jak Szwajcaria czy Belgia. Tymczasem jest to państwo szowinistyczne, niewypełniające postanowień traktatu polsko-litewskiego i europejskiej karty języków mniejszości, w którym samorząd funkcjonuje tylko na szczeblu rejonów i dochodzi do gerrymanderingu. Walka o prawa mniejszości polskiej powinna być nieustannym wymogiem polskiego interesu narodowego w stosunkach z Wilnem. Nie oznaczałoby to wcale separatyzmu – Polacy na Litwie wszak uważają Litwę za swoją ojczyznę, odróżniając siebie od „koroniarzy”. Bezwzględnym minimum dla dobrych relacji na dziś jest aby polska mniejszość na Litwie miała takie sama prawa jak litewska mniejszość w Polsce.
Stosunki polsko-litewskie przypominają nieco relacje z Ukrainą do 2023. W Polsce istnieje grupa analityków i polityków która opowiada się za rezygnacją z interesu narodowego w relacjach z Litwą z przyczyn „geopolitycznych”. Z kolei prezydent Andrzej Duda, nie kryjący niechęci do mniejszości polskiej na Litwie z lubością wypowiadał się o Litwinach jakoby byli naszymi „braćmi” i zapowiadał że Polska będzie broniła Litwy. Ustępujący prezydent powinien pamiętać że „wielonarodowa rzeczpospolita” o której pompatycznie nieraz wspominał, Ukraińcom i Litwinom kojarzy się negatywnie i byli by w stanie raczej poprzeć budowę Mitteleuropy. Historia Rzeczypospolitej jest pozytywnie postrzegana przede wszystkim przez zamieszkujących tam Polaków.
Z wykształcenia jestem politologiem. Moje zainteresowania to historia, polityka w tym stosunki polsko-ukraińskie. Jestem miłośnikiem kresów wschodnich, ale sprzeciwiam się polityce opartej na sentymentach i myśleniu życzeniowym.
Bloga założyłem początkowo na fb w maju 2022 roku, w reakcji na pojawiające się propozycje utworzenia "Unii Polsko-Ukraińskiej" . Pomysły te, mówiące nawet o utworzeniu federacji czy konfederacji polsko-ukraińskiej były i są niebezpieczne dla państwa polskiego. Opowiadam się za dobrymi relacjami z Ukrainą, jednak utworzenie jednego państwa czy konfederacji z Ukrainą mogłyby spowodować zarażenie polskiej gospodarki i polityki patologiami znacznie gorszymi od tych które znamy z lat 90-tych. Spowodowałoby to też zaostrzenie konfliktów narodowościowych które nam i tak grożą od momentu znacznego napływu imigrantów w czasie rządu PiS.
Prace nad traktatem polsko-ukraińskim i wypowiedzi szczególnie przedstawicieli pałacu prezydenckiego pozwalały sądzić że ten kierunek jest poważnie brany pod uwagę w obozie pisowskim.
Propozycje utworzenia potworka zwanego unią polsko-ukraińską nie brały pod uwagę dążeń samych Ukraińców, którym federacja kojarzy się z ZSRR. Do tego podchodzą lekceważąco do znaczenia Polski, ich kraj jest dużym państwem europejskim prawie dwa razy większym od Rzeczpospolitej i takim pozostanie mimo utraty kilku obwodów.
Polityka Kijowa pokazuje że Ukraina nie jest też zainteresowana przewodnią rolą Polski i budową "Międzymorza". Ukraina tradycyjnie spoglądała w stronę Niemiec i to jest też widoczne w ostatnim czasie.
Kontynowanie myślenia życzeniowego w polityce wschodniej będzie powodowało skutki które można streścić wypowiedzią Michała Dworczyka: "Ukraińcy nas okiwali"...
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka