W kontekście rozmów pokojowych, najważniejsze dla Rzeczpospolitej jest aby nie podejmować zobowiązań do wysłania kontyngentu wojskowego do obrony nowych granic Ukrainy. Mimo to polski głos powinien być słyszany w momencie podejmowania najważniejszych decyzji.
Wojsko Polskie przechodzi modernizację i rozbudowę, ponadto musi brać udział w ochronie granicy z Białorusią i być gotowe do obrony na kierunku północno-wschodnim. Nie jest możliwe zaangażowanie poza granicami jak np. w Afganistanie czy w Iraku, czyli na poziomie brygady. A i to było by traktowane jako symboliczne wobec rozmiarów ukraińskiej armii.
Mimo to Polska powinna mieć swoje miejsce przy stole rozmów aby mówić o tym co dla nas jest aktualnie istotne: granica z Białorusią i status tego państwa. Brak przedstawiciela RP jest wynikiem wojny między PiS a KO, a w szczególności nieudolności obozu Prawa i Sprawiedliwości który chwalił się dobrymi relacjami z administracją Donalda Trumpa. Przyczyną jest też polityka służenia Ukrainie przez rząd PiS, prezydenta Andrzeja Dudę i częściowo obecną ekipę. Już sam fakt istnienia na naszym terytorium hubu transportowego dla Ukrainy powinien być wystarczającym argumentem dla zasiadania przedstawiciela RP przy najważniejszych rozmowach jak ostatnio w Waszyngtonie.
Najprawdopodobniej obóz pisowski nie chciał wystawić Karola Nawrockiego na rozmowy w Waszyngtonie wiedząc o jego słabym przygotowaniu w sprawach międzynarodowych. To że polityka zagraniczna najdelikatniej mówiąc nie jest pasją Nawrockiego wybrzmiało w kampanii wyborczej gdy zapytany przez dziennikarza o to czy poprze zerwanie stosunków dyplomatycznych z Rosją, odpowiedział twierdząco zupełnie bez namysłu, tak jakby mówił to co wypada a nie co jest rozsądne. Tezę tę potwierdza była ambasador USA w Warszawie, która zasugerowała że Nawrockiemu brakuje jeszcze pewności siebie. Wiedząc o słabych stronach prezydenta pisowscy urzędnicy jego kancelarii nie powinni równocześnie dążyć do wycięcia z rozmów Donalda Tuska.
Ja, jako wyborca Nawrockiego wolałbym widzieć w Waszyngtonie Donalda Tuska niż nikogo z Polaków.
Z wykształcenia jestem politologiem. Moje zainteresowania to historia, polityka w tym stosunki polsko-ukraińskie. Jestem miłośnikiem kresów wschodnich, ale sprzeciwiam się polityce opartej na sentymentach i myśleniu życzeniowym.
Bloga założyłem początkowo na fb w maju 2022 roku, w reakcji na pojawiające się propozycje utworzenia "Unii Polsko-Ukraińskiej" . Pomysły te, mówiące nawet o utworzeniu federacji czy konfederacji polsko-ukraińskiej były i są niebezpieczne dla państwa polskiego. Opowiadam się za dobrymi relacjami z Ukrainą, jednak utworzenie jednego państwa czy konfederacji z Ukrainą mogłyby spowodować zarażenie polskiej gospodarki i polityki patologiami znacznie gorszymi od tych które znamy z lat 90-tych. Spowodowałoby to też zaostrzenie konfliktów narodowościowych które nam i tak grożą od momentu znacznego napływu imigrantów w czasie rządu PiS.
Prace nad traktatem polsko-ukraińskim i wypowiedzi szczególnie przedstawicieli pałacu prezydenckiego pozwalały sądzić że ten kierunek jest poważnie brany pod uwagę w obozie pisowskim.
Propozycje utworzenia potworka zwanego unią polsko-ukraińską nie brały pod uwagę dążeń samych Ukraińców, którym federacja kojarzy się z ZSRR. Do tego podchodzą lekceważąco do znaczenia Polski, ich kraj jest dużym państwem europejskim prawie dwa razy większym od Rzeczpospolitej i takim pozostanie mimo utraty kilku obwodów.
Polityka Kijowa pokazuje że Ukraina nie jest też zainteresowana przewodnią rolą Polski i budową "Międzymorza". Ukraina tradycyjnie spoglądała w stronę Niemiec i to jest też widoczne w ostatnim czasie.
Kontynowanie myślenia życzeniowego w polityce wschodniej będzie powodowało skutki które można streścić wypowiedzią Michała Dworczyka: "Ukraińcy nas okiwali"...
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka