Jak ja lubię Grand Press! Wiecie pewnie, że to konkurs na dziennikarza roku organizowany przez najlepsze polskie pismo o mediach i reklamie, miesięcznik "Press"*. Lubię Grand Press nie tylko dlatego, że redakcje z całej Polski wybierają dziennikarza roku, co nadaje wiarygodności imprezie.
W tym roku, tytuł Dziennikarza Roku 2009 otrzymał Tomasz Lis, prowadzący w TVP 2 audycję „Tomasz Lis na żywo". Otrzymał statuetkę Grand Press i samochód Citroën C5. Gwoli informacji, Lis był już dwukrotnie uhonorowany tym tytułem: w roku 1999 i – wraz z Marcinem Kąckim – w roku 2007.
Brawo dla Lisa, bo to znakomity dziennikarz, blue chip polskiego dziennikarstwa, ale nie ma tu żadnego suspensu. Ciągle ci sami. Nie, nie powiedziałem, że było nudno. Było jak zawsze.
Ja osobiście przyznałbym główną nagrodę Ewie Ewart za to, że wprowadziła do polskiej telewizji nową jakość w stylu BBC. Jej reportaże w TVN są dla mnie co tydzień obowiązkowym punktem telewizyjnego programu. Pięknie zresztą wglądała w niebieskiej sukni.
Lubię Grand Press, gdyż jest prawdziwym papierkiem lakmusowym całej branży mediów. Już pod koniec ceremonii wręczania tych polskich Oskarów dziennikarstwa część publiczności przestępuje z nogi na nogę. Widać i słychać jak ludzie zastanawiają się jak tu wyjść w okolice bufetu, by pogadać o tym co się dzieje w mediach.
Głowy uczestników ceremonii kręcą się wokół szyi wypatrując znajomych. - O, patrz, tego też zaprosili, tylko po co? - szepcze ktoś po prawej. - "O, przyszli w krawatach, czyżby już wiedzieli, że zdobędą jakąś nagrodę?" - słychać po prawej (guzik prawda, strzał jak kulą w płot). Nic nowego, tak jest co roku...
Prawdziwe życie zaczyna się w okolicach bufetu. Tu, o dziwo, nikt nie mówi o prasie, radiu czy telewizji. Tu prawie wszyscy mówią o internecie:
- jedni opowiadają o biznesie w internecie, który chcą zrobić ("Otworzyłem spółkę z niszowymi produktami online, niszowe, wąsko sprofilowane, ale będą wysoko wypozycjonowane"),
- inni o tym co już robią ("Mam fajną gazetę, ale słabe strony internetowe. Wiem, że muszę to szybko zmienić"),
- jeszcze inni o tym, że nie potrafią zarabiać na tzw. kontencie, czyli na treściach produkowanych przez dziennikarzy, co tak naprawdę nie jest wstydliwe, bo niewiele wydawnictw to potrafi ("Cała nadzieja w Murdoch'u").
Prasa, radio i telewizją były na tegorocznym Grand Press zdecydowanie w tle. Wy też to zauważyliście?
* To nie jest kryptoreklama, tylko poważna opinia i nie mam żadnych udziałów w spółce wydającej "Press" :)
Komentarze