Radek K. Radek K.
4831
BLOG

Avengers: Endgame – czy to koniec? Mam nadzieję

Radek K. Radek K. Film Obserwuj temat Obserwuj notkę 12

Artykuł w dwóch częściach:

Część 1: Bez spoilerów – moja subiektywna ocena filmu.
Część 2: Pełna spojlerów i odniesień – czytasz na własną odpowiedzialność.

Część 1

Wczoraj miałem okazję obejrzeć najnowszą odsłonę ( i mam nadzieję że ostatnią ) serii Avengers na podstawie komiksu Marvela w reżyserii braci Russo to spektakl który nafaszerowany efektami specjalnymi przenosi nas w sferę pożegnania się z całą serią niekiedy dobrych a niekiedy słabszych produkcji. Ostatnia po za wieloma emocjonalnymi momentami przynosi tak zwany czas rozliczeń i przypomina mi żywo ostatni odcinek gry o tron gdzie pokazane jest wiele sytuacji które wprost biją po oczach kto następny polegnie. De facto już w pierwszych minutach filmu wiedziałem kto polegnie w endgame choć niektóre wątki mnie zaskoczyły. Trochę rozbrajało puszczenie przed samym filmem trailera nowego spidermana gdzie widać wyraźnie że młodziutki „spidermanek” wrócił do żywych a więc można wysnuć wniosek że cała reszta hałastry również. Sposób na przywrócenie do życia staje się niejako kanwą tego filmu ale tez wprowadza sporo zamieszania o czym napisze w drugiej części tej wyspojlerowanej. Każdy z bohaterów ma swoją historię po „day after tommorow” czyli po pstryknięciu palcami przez Thanosa i niektóre są z nich dość humorystycznie przedstawione inne  bardziej życiowo a jeszcze inne tragicznie. Zebrać zespół do kupy po czymś takim nie jest łatwo ale w myśl piosenki „bo jak nie my to kto” daję radę. Jedno uprzedzę nie ma sceny jak antman się zmniejsza wchodzi w tyłek Thanosa po czym powiększa się zabijając go ???? a wielu na to liczyło. W głównej mierze bohaterzy walczą ze swoim strachem podszytym swoista niemocą, wydają się być całą sytuacja zmęczeni a dodatkowo nie mając żadnego rozwiązania praktycznie odpuszczają. W pewnych momentach nasi superheroes zaczynają wkurzać swoimi postawami i rezygnacją. Trochę za dużo jak dla mnie autorzy skupili się na przeżyciach i emocjach przez co wychodzi trochę papka ale może taki był zamysł rozliczenia ich z własnych grzechów. Zwrot akcji następuje „nieoczekiwanie” i w dość zaskakujących okolicznościach. Ekipa zaczyna działać. Trochę mało wykorzystana została postać Kapitam Marvel ale być może wiąże się to z tym że mają dla niej oddzielny plan po Avengersach i nie chcieli jej eksploatować, czas pokaże.
    Zbyt dużo przemieszanych wątków i zakamarków świata Marvela ubito w 3 godzinnym obrazie gdzie nawet wytrawny widz i „oglądacz” serii może sam się pogubić. Jak dla mnie lepiej było rozbić to na dwa oddzielne filmy bo materiału na pewno by starczyło. Z drugiej strony musze przyznać że zakończenie jest ciekawe i okazuje się skutecznym podsumowaniem całej serii filmów. Błędy logiczne plus pomieszanie z poplątaniem niestety działają na niekorzyść filmy.

    Film da się obejrzeć ale nie uznałbym go za najlepszy z całej serii choć też nie najgorszy. Dla wytrwałych fanów na pewno będzie to gratka obejrzeć całe podsumowanie i spotkać swoich bohaterów po raz ostatni, a wszystko wskazuje na to że była to faktycznie ostatnia część serii. W mojej ocenie dałbym 7/10 temu filmowi co kwalifikuje go do chęci obejrzenia na dużym ekranie.


Część 2 – Uwaga spojlery i opisy fabuły  - czytasz na własną odpowiedzialność.

Tu mogę wyjaśnić dlaczego powstają nieścisłości i dlaczego film trochę mnie na tym poziomie zawiódł.  Film rozpoczyna się kilkanaście dni po pstryknięciu i wymazaniu połowy wszechświata i właściwie od początku pada pomysł zabrania rękawicy Thanosowi i pstryknięcia ponownie celem przywrócenia tego co „zniknięte”. Thanos zostaje odnaleziony i zabity przy współpracy ekipy przez Thora w dość łatwy sposób przez dekapitację. Następnie fabuła przenosi nas 5 lat w przód gdzie każdy z bohaterów zmaga się ze swoimi demonami. Kapitan Ameryka pomaga grupie terapeutycznej, mamy płaczącą czarną wdowę i śmieszną scenę z Thorem który stał się pijakiem z wielkim bębnem wyglądający jak menel i przypominający swoim wyglądem Big Lebowskiego co skutecznie w jednej ze scen wypomina mu Tony Stark. Wiele humorystycznych scen wraz z tragicznymi załamaniami poprzez ułożone życie Tonego Starka wraz z piękną ( nadal ) Patt, który osiadł nad jeziorem i … ma córkę którą bardzo kocha ratuje ten film. Hawkeye zmieniający się w seryjnego mordercę grup mafijnych i kartelów czy Bruca Bannera któremu udało się połączyć obie jaźnie swoją i Hulka dzięki temu otrzymujemy wyrób Hulkopodobny bo wygląda to jak Hulk i ma jego siłę ale zachowuje się i gada jak Banner a nawet robi sobie selfiki z fanami i tryska humorem. Żal mi trochę tego gościa od „Hulk smash” ale rozumiem zamysł twórców bo w infinity wars Hulk okazał się mięczakiem i trzeba to było zmienić. Kiedy nadzieja prawie umiera fabuła przenosi się 5 lat w przód i dzieją się rzeczy nie pojęte. Van w którym Antman teleportował się do wymiaru kwantowego trafia do jakiegoś magazynu a jakiś szczur ( na naprawdę twórcy nie mieli innego pomysłu??? Bawiące się dzieci, złodzieje przypadkiem załączający przyciski ) uruchamia urządzenie które po pięciu latach startuje  jak bolid ferrari by w końcowej scenie mieć problemy z uruchomieniem mimo że minęło tylko kilka dni… Głupia nieścisłość – nieprzemyślana.  Po powrocie okazuje się że córka jego żyje i dorosła i mimo że 5 lat minęło a pamiętamy ją jako kilkuletnią dziewczynkę teraz wygląda jak w wieku „rozpłodowym” – szybko skubana dorosła. Okazało się że dla Antmana minęło tylko kilka godzin w wymiarze kwantowym co poddaje pomysł na podróże w czasie i z tą myślą jedzie do Avengersów. Wszystko okazuje się możliwe i od tego momentu ekipa wyrusza odszukać kamienie przed Thanosem. Sam podział zespołów głupi aż do przesady bo np. po kamień duszy wysyłają wdowę i hawkeye co od razu sugeruje że jedno będzie musiało się poświęcić. Oczywiście oboje walczą kto ma skoczyć w przepaść i ostatecznie robi to czarna wdowa i w tym momencie żegnamy ją „forever”. Reszta spotyka np. swoich „sobowtórów” jak kapitam Ameryka który walczy z samym sobą w 2014 roku itd. W między czasie przez Nebulę Thanos dowiaduję się co knują i podmienia jedną Nebulę jemu nieposłuszną na druga jemu posłuszną po czym przenosi się jak gdyby nigdy nic razem z Gomorą do obecnych czasów. Jak da się przewidzieć Gomora wraca do żywych i znów spotyka się z Quliem. Udaje się pstryknąć palcami przywracając wszystkich zanikniętych a walka zaczyna się tak naprawdę dopiero w ostatnich scenach. Rękawicę najpierw przywdziewa Hulk i przywraca wszystkich a w końcowej scenie Iron man i znikają wszyscy wojownicy Thanosa razem z nim i w tej scenie dokonuje żywota Iron Man. Mam nadzieję że nie znajdą już sposobu na przywracanie już kogokolwiek do życia bo naprawdę ostatnie sceny filmu zostaną w ten sposób zaprzepaszczone. Na koniec jeszcze Kapitan Ameryka musi wyruszyć w podróż do innych czasów żeby pozwracać kamienie i już nie wraca choć chwilę później widzimy staruszka z tarczą który przekazuje ją ( a nie powiem komu ) żeby przejął jego obowiązki. Myślałem że to kapitan Marvel będzie odgrywała ważną rolę ale pojawią się naprawdę niewiele i właściwie nie bardzo ingeruje w przestrzeń. Najbardziej rozczula scena powrotu do szkoły Petera Parkera który całkowicie normalnie rozpoczyna naukę a jego koledzy są tacy sami jak on mimo że minęło 5 lat.  Wiele dziwnych nieścisłości i korelacji czasowych trochę rozjeżdża ten film tym bardziej że skoro można się cofnąć i wrócić tak samo łatwo powinno się wyruszać w przyszłość. Równie śmieszne jest przebranie Patt w kombinezon Iron Mana i walczącą jak prawdziwy superhero mimo że przez wszystkie odcinki była raczej kwiatuszkiem do kożuszka. Ogólnie da się obejrzeć ale spodziewałem się bardziej rozwiniętej fabuły a nie pomieszania z poplątaniem gdzie czasem można się pogubić. Brak cut sceny po filmie sugeruje że to faktycznie koniec, czego ja osobiście już bym sobie życzył bo nawet najlepsze seriale ( Avengers to prawie serial ) powinno mieć koniec a nie trwać jak moda na sukces.
Tym którzy przetrwali moja recenzję życzę miłego oglądania w kinie bo na małym ekranie film na pewno nie zrobi wielkiego wrażenia. Pozostaje na oczekiwanie na kolejne serie Kapitan Marvel, strażników galaktyki do których dołącza Thor czy Czarnej Pantery bo te filmu dalej będą ściągać nastolatków do kin.

Radek K.
O mnie Radek K.

Każdy TROLL jest kasowany bez ostrzeżenia...  Prawda jest jak dupa... Każdy ma własną.     Korzenie: Ozjasz Szechter (ur. 1901, zm. 1982) - działacz komunistyczny, później dysydent, pochodzenia żydowskiego. W dwudziestoleciu międzywojennym aktywnie działał w ruchu komunistycznym. Był jednym z działaczy nielegalnej Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy. Aresztowany i skazany za szpiegostwo na rzecz Związku Radzieckiego w tzw. procesie łuckim w 1934. Jego synem jest Adam Michnik...        

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura