Varia Varia
42
BLOG

"Skamielina" Tuska

Varia Varia Polityka Obserwuj notkę 13
Wczoraj rozpoczął się zjazd COP 14 - XIV Konferencja Stron Ramowej Konwencji Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu (UNFCCC) wraz z IV Sesją Spotkania Stron Protokołu z Kioto. Potrwa ona do 12 grudnia na terenie Międzynarodowych Targów Poznańskich. Są już przedstawiciele 190 państw świata. Głównym celem konferencji jest podsumowanie dotychczasowych dokonań w celu ochrony klimatu i wypracowanie nowego porozumienia klimatycznego, które ma być uchwalone w 2009 r. w Kopenhadze. Jednym z kluczowych zagadnień poznańskiej konferencji będzie ustalenie mechanizmów, które pozwolą na przepływ finansów, technologii dla ograniczenia emisji CO2 i które będą zachęcać do zwiększania pro-środowiskowego rozwoju czy powstrzymania zmian klimatycznych. Pierwszych dziesięć dni pracować będą głównie eksperci i naukowcy, a 11 i 12 grudnia mają przyjechać prezydenci, premierzy, ministrowie środowiska 150 państw świata i Sekretarz Generalny ONZ Ban Ki-moon.

Na rozpoczęcie konferencji Donald Tusk jako gospodarz wygłosił przemówienie, które od razu zostało skrytykowane, bo za mało powiedział, bo nie padły żadne konkretne deklaracje. Szef rządu skupił się raczej na analizie problematyki polskiego sektora elektroenergetycznego, a nie na deklarowaniu dobrych chęci. Nawiązując do negocjacji na forum Unii Europejskiej mówił, iż chodzi raczej o „zbudowanie systemu, który będzie przyjazne dla środowiska i nie będzie zabójczy dla poszczególnych gospodarek". Za takie podejście do sprawy Donald Tusk dostał nawet „Skamielinę Dnia" od organizacji ekologicznych, która jest „wyróżnieniem" dla tych, którzy w najmniejszym stopniu przyczyniają się do postępów negocjacji.

Chciałoby się zapytać Pana premiera w jaki sposób chce on budować ów „system przyjazny dla środowiska" w Polsce. Należy odróżnić dwa aspekty, które przyczyniają się do zmniejszenia emisji CO2: efektywność (zmniejszenie energochłonności gospodarki) i modernizacja lub budowa takich mocy wytwórczych, aby nie emitowały gazów cieplarnianych. Z efektywnością sprawa jest w miarę jasna. Została uznana za priorytetowy cel w „Polityce energetycznej Polski do 2030 roku" (czytaj mój poprzedni wpis). Natomiast jeżeli chodzi o ten drugi aspekt to są trzy możliwe drogi:

• energia atomowa
• odnawialne źródła energii (OZE)
• modernizacja elektrowni węglowych w taki sposób żeby ograniczyć emisję CO2

Wszystkie te drogi prowadzą do sztandarowego celu jakim jest zmniejszenie szans na zaistnienie rzekomego globalnego ocieplenia, ponieważ zastosowanie takich rozwiązań przyczynia się do ograniczenia lub do eliminacji takich sytuacji, kiedy dwutlenek węgla jest emitowany do atmosfery.

Jedyna konkretna wypowiedź jak padła z ust premiera to taka, iż Polska jest gotowa zobowiązać się do redukcji emisji CO2 o 20 proc. do roku 2020, czego zresztą wymaga od nas UE. Chciałbym pozostawić na boku sprawy dot. kar, które miałyby być na nas nałożone w razie nieprzestrzegania danego nam limitu, a przejść raczej do naszej narodowej strategii rozwoju sektora energetycznego, której jeszcze nie ma. Przynajmniej na papierze.

Analizując wypowiedzi premiera, można dojść do wniosku, że chętnie by inwestował od razu we wszystkie trzy rozwiązania. Ale to nie jest w takim razie strategia, tylko podejmowanie pochopnych i nieprzemyślanych decyzji oraz gra medialna polegająca na zadowoleniu wszystkich. Nawet gdyby chciano w ten sposób budować dywersyfikację sektora elektroenergetycznego to najpierw trzeba rozłożyć akcenty i wybrać priorytety.

Wydaje się, że "ambitnym, ale realnym planem jest", aby w 2020 r. do polskich domów popłynął pierwszy prąd z elektrowni atomowej - powiedział wczoraj Donald Tusk. Też mi się tak wydaje, a nawet jeśli nie popłynie z polskich siłowni atomowych, to popłynie z rosyjskiej, która zostanie zbudowana w Kaliningradzie. W dokumencie strategicznym jakim jest „Polityka.." też nie ma żadnych konkretów w tym kierunku. Szkoda, ponieważ wydaje się to być najbardziej opłacalne i najbardziej korzystne rozwiązanie (nie emituje CO2). Cena energii we Francji (ponad 70% atomowa) wynosi 5,87 euro/100kwh dla odbiorców indywidualnych i jest dwa razy niższa niż w Niemczech (głównie OZE) - 10,69 euro/100kwh (stan na 1 stycznia 2007 r.).

Jeśli chodzi o OZE to można tylko zauważyć polityczną wolę rozwoju polskiej energetyki w tym kierunku, ale też żadnych konkretów chociażby dotyczących rodzaju elektrowni. Nie wiadomo bowiem czy to chodzi o farmy wiatrowe, elektrownie wodne, baterie słoneczne czy inne. Warto przypomnieć również, iż jest to drugie 20% do 2020 r. które Polska będzie musiała zrealizować w ramach UE.

Bardzo kontrowersyjne wydają się być również rozwiązania związane z dobudowywaniem instalacji CCS do elektrowni węglowych. Jest to technologia nowa, nie wiemy jakie będą skutki wprowadzenia takich nowinek. Nawet ekolodzy protestują przeciwko wprowadzaniu w życie takich technologii. Już dzisiaj wiadomo, że obniży to o ok. 6-10% efektywność elektrowni, czyli o tyle więcej trzeba będzie węgla do produkcji takiej samej ilości energii w elektrowni bez takiej instalacji. Ale od tego pomysłu premier też nie może odstąpić, bo go wszyscy muszą lubić, a co dopiero mówić o takiej potężnej grupie jaką są górnicy, którzy pozostaliby bez pracy w razie skupienia się na OZE lub atomówce.

Wracając jeszcze do energochłonności należałoby wyjaśnić jedną sprawę, a mianowicie powoływanie się przez Donalda Tuska na przykład Polski jeżeli chodzi o „osiągnięcia" w tym zakresie. To, że Polska od 1988 r. (rok bazowy Pr. Kioto) zmniejszyła energochłonność gospodarki jest wynikiem przemian polityczno-gospodarczych. I 30% wynik (najlepszy w UE) nie jest wynikiem faktycznego zwiększenia efektywności, tylko konsekwencją przestawienia się polskiej gospodarki na inne tory po 1989r.

Do tego całego wizerunku dochodzi również regulowany i niekonkurencyjny rynek, potrzeba inwestycji w czasie kryzysu finansowego. Dodać również trzeba iż prywatyzacja też nie rozwiązuje tutaj problemu do końca, bo podmioty gospodarcze nie konkurują między sobą cenami, które podlegają obowiązkowi zatwierdzania przez państwo (odbiorcy indywidualni). Nie istnieje więc rynek, ceny energii nie oddają prawdziwej wartości dobra, wynikiem czego jest niedoszacowanie spółek. Prywatyzacja jako jeden z elementów liberalizacji tego rynku jest potrzebna, tylko kolejność musi być inna. A wypowiedzi ministra SP typu, że Enea już poniosła koszty związane z przygotowaniem do debiutu, więc nie ma sensu teraz rezygnować - są śmieszne i pokazują podejście do sprawy.

„Skamielinę", jako wyraz nieskuteczności należałoby wręczyć szefowi rządu za całokształt prowadzonej polityki energetycznej, a nie za wypowiedź, która jest jednym tyko puzzlem w całej układance.


Varia
O mnie Varia

Napisz do mnie: varia.energetyka@op.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (13)

Inne tematy w dziale Polityka