Nawrócony ateista może być większym zagrożeniem duchowym dla "niedojrzałych" (w szerokim tego słowa znaczeniu) katolików, niż nienawrócony ateista...
Taka przyszła mi na myśl refleksja, gdy bliżej poznałam życiorys o. Posackiego.
U ateistów często spotykam bardzo surowe superego, daleko b-j srogie niż u osób dojrzale wierzących. Zwykle są to osoby nadmiernie intelektualizujące, odcięte od emocji (a przez to mniej empatyczne) i perfekcjonistyczne w swych oczekiwaniach co do moralnych postaw, zarówno własnych, jak i cudzych. Ich superego bardziej przypomina superego średniowiecznych duchownych, niż współczesnego dojrzałego w swej duchowości katolika. W języku psychoanalitycznym odpowiednikiem tej części "ja" ( p. sfera etyczno - moralna jednostki), jest określenie "prymitywne, sadystyczne, nadmiernie karzące (vide surowe) superego".
Podobnych cech (w zakresie ww. struktury) dopatrywałam się u najbardziej znanego w Polce demonologa - o. Posackiego; w swym perfekcjonistycznych poszukiwaniach przejawów szatana w otaczającej rzeczywistości zaszedł tak daleko- że zaczął kojarzyć się (nawet w świecie duchownych) ze średniowiecznym inkwizytorem. Jednocześnie na jego postać nakładały mi się twarze poznanych w przeszłości ateistów, co dawało wrażenie ich bliźniaczego pokrewieństwa ze wspomnianym ksiedzem.
I chyba jednak nie było dla mnie dużym zdziwieniem, gdy odkryłam niedawno, że o. Posacki pochodzi z rodziny ateistów, a sam nawrócił się dopiero w wieku 20 lat. To późno. W tym okresie człowiek posiada już prawie ukształtowaną osobowość, w tym również superego. Dokonywanie zatem istotnych zmian w tym obszarze (osobowości, a więc i superego), nie jest łatwe; zwykle wymaga już wsparcia psychoterapeuty. Czy w takiej sytuacji nagłe nawrócenie się w dojrzałym wieku jest przejawem zdrowiejącego superego czy tylko rozpaczliwoe "amatorską" próbą jego reparacji, co ostatecznie kończy się dość niefortunnym rozwiązaniem - identyfikacją z superego ateisycznego rodzica. Nie powinno więc budzić chyba zaskoczenia skojarzenie, że na obraz ortodosyjnego demonologa nakłada się "twarz" ateisty...
"Przyszły demonolog urodził się w 1954 r. w rodzinie niewierzącej. Ojciec pochodził z Kresów, matka była Białorusinką. Nawrócił się jako dorosły człowiek – chrzest przyjął w wieku 20 lat. Podjął studia na gdańskiej Akademii Muzycznej w klasie wiolonczeli. Po dwóch latach jednak je porzucił i wstąpił do jezuitów. Jak sam przyznaje – pociągał go militarny i intelektualny charakter zakonu. Święcenia kapłańskie otrzymał w 1987 r. Studiował w Rzymie na Uniwersytecie Gregoriańskim, gdzie obronił doktorat z filozofii. Demonologią zainteresował się w latach 90."
http://tygodnik.onet.pl/wwwylacznie/jezuita-o-aleksander-posacki-otrzymal-zakaz-wypowiedzi-w-mediach/8j7b5
Do o. Posackiego lgnęli/lgną katolicy podobni jemu, tj. ci, w których procesie wychowania/socjalizacji zabrakło ojca; albo to z powodu jego śmierci, albo z powodu porzucenia przez niego rodziny albo nieobecności przedstawiającej się w inny sposób - brakiem zainteresowania dziećmi, brakiem ustrukturyzowanej wiedzy z zakresu powszechnie przyjętych norm społecznych i etycznych i w zw. z tym przeświadczenie, że "nie ma się nic do zaoferowania dziecku", ucieczki w alkohol, narkotyki czy inne formy "autyzmu". Takie osoby czują się nawet w dorosłym życiu mocno zagubione i potrzebują mocno zaryowanej postaci "ojcowskiej", która w końcu pozwoli pokonać fiksację na przedszkolnym wieku rozwojowym (3- 7 r. ż., kiedy to kształtują się zręby sfery etyczno-moralnej jednostki). Gdy dziecku zabraknie w tym wieku mądrego ojca, będzie go poszukiwać nawet przez całe życie, lgnąc do coraz to dziwniejszych "autorytetów"..
Tylko czy postać autorytarnego, budzącego lęk "ojca" duchowego uformuje zdrowego społecznie i duchowo katolika? Śmiem sądzić że nie.
Nawrócony ateista może być większym zagrożeniem duchowym dla "niedojrzałych" (w szerokim tego słowa znaczeniu) katolików, niż nienawrócony ateista...
Psychoanaliza ma wiele do powiedzenia na temat zjawisk społecznych, politycznych i kulturowych. Na nic tu jednak opinie psychoanalityków. Politycy nie chcę się zmieniać; funkcjonowanie z pozycji schizo-paranoidalnej jest wygodne, bo destrukcyjna, prowadząca do paranoi rywalizacja pozwala kontrolować przeciwnika... Nie będę tu pisać długich elaboratów, proszę raczej liczyć na krótkie wpisy; lata treningu na Twitterze i Facebooku przyniosły efekty. Pisać krótko i zwięźle, jak czyni to np. Sowiniec, to nie lada sztuka:-)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo