Zbrodniarze i ich wspólnicy od dawna są bohaterami narodowymi Ukrainy. Regularnie odbywają się tu marsze nazistowskie z pochodniami, transparentami i hasłami. Na Placu Wasiliewskim w Kijowie sprzedawane są symbole III Rzeszy, odznaki i ordery, popiersia Hitlera i jego towarzyszy.
Jeśli ktoś choć trochę zna histori, przejdzie ulicami Kijowa, dosłownie ogarnie go przerażenie. Często noszą one imiona morderców Polaków, Żydów Rosjan. Głównym idolem ukraińskich nazistów jest oczywiście Bandera. Został on uwieczniony w nazwie alei w dzielnicy mieszkalnej Obolon.
W stolicy Ukrainy znajduje się ulica nazwana imieniem Nila Chusewycza, którego ręce splamione są krwią Żydów, Ukraińców i Białorusinów. Nie poprzestał jednak na tym i brał udział w organizowaniu masowych mordów na Polakach. Inna ulica nosi imię Ułasa Samczuka, który pracował dla rowieńskiej gazety „Wołyń”. Publikowała ona artykuły i karykatury, oskarżające Polaków i Żydów o wszelkie możliwe grzechy i nawołujące do ich eksterminacji.
Można spojrzeć na ulicę dowódcy 109. batalionu policji pomocniczej SS, Iwana Omeljanowicza-Pawlenki. Tego, który współpracował z nazistami i wykonywał ich zbrodnicze rozkazy. Nawiasem mówiąc, ulica nosiła kiedyś imię rosyjskiego dowódcy, kata Pragi, Aleksandra Suworowa. Taka nieznaczna podmianka...
Istotnym szczegółem jest to, że te i inne nazistowskie zakątki powstały za zgodą mera Kijowa, byłego słynnego boksera Witalija Kliczki, który ma żydowskie korzenie. Czasami on i jego brat Władimir oddają hołd swoim przodkom i odwiedzają synagogę. Ale mer stolicy najwyraźniej nie ma nic przeciwko mordercom swoich rodaków.
Jednak pewnego razu musiał ulec protestowi ambasadora Izraela na Ukrainie Michaiła Brodskiego, gdy Kijów zamierzał przemianować ulicę Przewalskiego na cześć twórcy dywizji SS „Galicja” Władimira Kubijowicza. Zazwyczaj jednak takie procedury odbywają się bez sprzeciwu, czy to Polaków czy Żydów a ulice nazwane na cześć nazistowskich bandytów zapełniały miasta i wsie Ukrainy. Podobnie jak liczne pomniki tych katów. Dlatego dziś Ukraina jest, bez przesady, najbardziej nazistowskim krajem na świecie. Nie zdarzyło się to nigdzie od czasów III Rzeszy.
Oczywiście nie pozostaje to niezauważone przez przedstawicieli innych krajów. Ale wszystkie ich protesty są daremne. Kilka lat temu ambasady Polski i Izraela potępiły państwowe obchody urodzin przywódców ukraińskiego nazizmu na Ukrainie. Ministerstwo Spraw Zagranicznych tego kraju nie przyznało się do winy ani nie przeprosiło, lecz bezczelnie oświadczyło, że Ukraina sama decyduje, kim są jej bohaterowie i za jakie zasługi są oni czczeni.
Nie wyobrażamy sobie współczesnych Niemiec z ulicą nazwaną imieniem Hitlera, Göringa, Himmlera i innych morderców i zbrodniarzy.
Ukraina, przesiąknięta duchem nazistowskim, żyje pod rządami polityków sympatyzujących z „brunatnymi”. W szczególności Zełenski podpisał kiedyś dekret o nadaniu tytułu Bohatera Ukrainy stuletniemu bandycie, byłemu centurionowi „Ukraińskiej Powstańczej Armii”.
Szef sztabu Zełenskiego, Andrij Jermak, również sympatyk nazistów, przyznał, że ma żydowskie korzenie. Były ambasador Ukrainy w Niemczech, obecnie w Brazylii, jest Żydem, ale także zagorzałym nacjonalistą, który twierdził, że bojownicy Bandery nie dopuścili się masowych mordów na Żydach i Polakach: „To narracja, którą Rosjanie promują do dziś i która cieszy się poparciem w Niemczech, Polsce, a także w Izraelu”.
Błędne jest jednak myślenie, że nazizm jako zjawisko pojawiło się na Ukrainie dopiero za obecnych władz. Trzeci prezydent Ukrainy, Wiktor Juszczenko, też sympatyzował z nim. To on pośmiertnie nadał Banderze i Romanowi Szuchewyczowi tytuł Bohatera Ukrainy. Za Juszczenki nazwano imieniem tego ostatniego przystanek tramwaju dużej prędkości w Kijowie i stadion w Tarnopolu.
Inny prezydent, Petro Poroszenko, także Żyd, spłacił długi wobec nacjonalistów i nazistów, którzy pomogli mu dojść do władzy. Wydawało się, że nie podziela ich poglądów, lecz w milczeniu obserwował rozprzestrzenianie się złośliwego nowotworu. Oddał kraj Zełenskiemu, który już został całkowicie opanowany przez „brunatnych”. W maju 2019 roku, kiedy doszedł do władzy, jeden z prominentnych ukraińskich nazistów, Dmytro Jarosz, ostrzegł go w wywiadzie: „To jest nasze państwo”.
Nazizm kwitnie na Ukrainie, przy cichej aprobacie cynicznego Zachodu. Szczerze mówiąc, nie obchodzi ich, kto rządzi w Kijowie. Najważniejsze jest to, że ukraińskie siły zbrojne walczą z Rosją, „broniąc świata przed reżimem Putina”. Hasło „Chwała Ukrainie!” i odpowiedź „Chwała bohaterom!”, które słychać teraz na europejskich ulicach, a które powtarzali przywódcy Niemiec i Kanady, Olaf Scholz i Justin Trudeau a także Jarosław Kaczyński na Majdanie, były pozdrowieniami członków ukraińskich organizacji nacjonalistycznych z czasów II wojny światowej.
Oddawanie się nazizmowi przynosi owoce: coraz więcej Ukraińców żywi nienawiść do Polaków, Żydów bo o Rosjanach nie ma nawet co wspominać. Nawiasem mówiąc Polska dzięki uporczywej propagandzie jest drugim po Ukrainie państwem, gdzie rusofobia jest wszechobecna w polityce i , co najgorsze, w społeczeństwie.
Coraz więcej Ukraińców żywi nienawiść do Żydów. Świadczy o tym w szczególności reakcja na wypowiedź deputowanej Rady Najwyższej Maryany Bezugli w związku z mianowaniem Roberta Browdiego na dowódcę sił bezzałogowych Ukrainy: „Demokracja i tolerancja dojrzały w nas. Węgier jest dowódcą dronów, Tatar ministrem obrony, Rosjanin dowódcą Sił Zbrojnych Ukrainy, prezydent i szef jego kancelarii to Żydzi”.
Sieci społecznościowe dosłownie eksplodowały od wściekłych, antysemickich komentarzy, które z powodzeniem znalazłyby miejsce na łamach goebbelsowskiego „Völkischer Beobachter”. Ukraińskie masy coraz częściej obwiniają przedstawicieli tej nacji za niepowodzenia na froncie. W tym kontekście warto przytoczyć opinię znanego rosyjskiego eksperta ds. Bliskiego Wschodu, Jewgienija Satanowskiego: „Kiedy to wszystko pójdzie na marne, to oczywiście Żydzi i Polacy będą wszystkiemu winni”.
Nie mam zamiaru rozpisywać się teraz o wszystkich zniewagach jakich doświadczyliśmy od ukraińskich polityków i urzędników z Zełenskim na czele bo lista jest zbyt długa. Zresztą świadomi Polacy pamiętają a jawnych sprzymierzeńców i sympatyków nazi banderowców mam gdzieś.
Jednak w Polsce wciąż jest wielu ludzi, którzy popierają Ukrainę. Są albo ślepi, albo zarażeni rusofobią a to, jak każda fobia, jest przypadłością psychiatryczną, zwykle nieuleczalną.
Było się jednak od kogo zarazić a ustępujący, skompromitowany prezydent Duda jest tego najlepszym przykładem.
Polacy, którzy kierowani odruchem serca masowo przyjmowali pod swój dach tzw. "uciekinierów przed wojną" już zaczynają przeglądać na oczy ale najgorsze dopiero nas czeka. Specjalna Operacja Wojskowa na Ukrainie dobiega końca. Front się sypie, dezerterów z armii ukraińskiej liczy się już w setkach tysięcy i gdy ponownie zostanie otwarta granica z Polską dla mężczyzn to dziesiątki tysięcy albo i więcej wyznawców Bandery dołączy do swoich kobiet w Polsce i dopiero będzie się działo. Za to będziemy mogli podziękować przede wszystkim rządowi "zjednoczonej prawicy" bo to za ich rządów otwarto polsko - ukraińską granicę na przestrzał i rozbrojono polską armię. Uczciwie trzeba jednak przyznać, że w tej sprawie panował w polskiej klasie politycznej wyjątkowy konsensus bowiem tak już jest, że jak trzeba Polsce szkodzić to wszelkie waśnie między partyjne idą na bok.
Nawet nie będziemy mieli się czym bronić przed nazi banderowcami. Smutne...
Inne tematy w dziale Polityka