Wojna na Ukrainie nigdy nie powinna się rozpocząć i mogłaby się zakończyć w marcu 2022 roku, gdyby Ukraina nie wycofała się z kompromisu wynegocjowanego w Stambule. Było wiele okazji do rozmów o warunkach zawieszenia broni, ale Stany Zjednoczone, Europa i Ukraina upierały się, że „Putin musi przegrać”. W ten sposób liczne plany pokojowe przedstawione przez kraje afrykańskie, Chiny i niezliczone organizacje międzynarodowe, okazały się bezowocne. Ten upór i nieustępliwość trwają, podczas gdy Ursula von der Leyen, Friedrich Merz i inni europejscy przywódcy sprzeciwiają się amerykańskiej inicjatywie pokojowej i spiskują, by kontynuować wojnę bez względu na wszystko.

Kiedy Trump i Putin spotkają się 15 sierpnia na Alasce, pokój będzie na stole. Nie będzie to łatwe spotkanie, ponieważ stosunki amerykańsko-rosyjskie nigdy nie były tak napięte. Niemniej jednak, Globalna Większość ludzkości życzy im dobrego początku bezpośrednich negocjacji, rzeczowego szczytu, który będzie bazował na wcześniejszych staraniach Steve'a Witkoffa i Siergieja Ławrowa. Pokój jest kluczowy dla Europy, dla Stanów Zjednoczonych i dla cywilizacji.
Konflikt na Ukrainie nie jest wojną między Rosją a Ukrainą. To wojna zastępcza całego "kolektywnego Zachodu" z USA na czele przeciwko Rosji. I nie rozpoczęła się pod koniec lutego 2022 roku tylko co najmniej w 2014 roku od wywołanego i sponsorowanego przez Zachód zamachu stanu zwanego szumnie "rewolucją godności" na kijowskim Majdanie. Jak z dumą zeznała V. Nulland USA zainwestowały w operację ponad 5 mld $, żeby obalić legalnego prezydenta Janukowycza i zainstalować w Kijowie neonazistowską juntę potomków Bandery i Szuchewicza.
Propaganda Zachodu nazywa wejście wojsk rosyjskich i rozpoczęcie Specjalnej Operacji Wojskowej agresją. Zostańmy przy tej terminologii. Tak, to była "agresja" przeciwko agresorom. Agresja przeciwko neonazistowskiej, banderowskiej juncie, która od 2014 roku zdążyła zamordować 14 000 cywili w Donbasie. Junta, która przestała wypłacać swoim zbuntowanym obywatelom świadczenia, renty, emerytury, pensje dla nauczycieli, lekarzy, urzędników. Junta, która zamknęła dopływ wody na Krym co już samo w sobie jest zbrodnią ludobójstwa. Ta junta planowała na początek marca 2022 roku masowe czystki etniczne w Donbasie na wzór Rzezi Wołyńskiej i izraelskiego ludobójstwa w Gazie. Interwencja Rosji pokrzyżowała te zamiary. Rosjanie mieli za złe Putinowi, że tak długo ociągał się z interwencją, że dawał się oszukiwać pozornymi umowami, że pozwolił zginąć tak wielu rodakom. Tak więc to była uzasadniona agresja na agresywną juntę pogrobowców Bandery.
Ta ludzka tragedia ma długą historię. Nie będzie pokoju, dopóki nie zostaną rozwiązane pierwotne przyczyny wojny, czego odmówiła administracja Bidena/Blinkena i mocarstwa europejskie.
Najpoważniejszą przeszkodą w stworzeniu realnego porozumienia pokojowego jest brak wiarygodności Stanów Zjednoczonych, a co za tym idzie, europejskich zwolenników kijowskiej junty. Media głównego nurtu będą nam wmawiać co innego, ale faktem jest, że my, Zachód, jesteśmy znani z naszej „kultury oszustwa”, a ta tradycja niedotrzymywania porozumień utrudnia tworzenie realnych „umów”.
Konflikt na Ukrainie sięga czasów złamania obietnicy złożonej przez prezydenta USA George’a H.W. Busha, a powtórzonej przez jego sekretarza stanu Jamesa Bakera Michaiłowi Gorbaczowowi w latach 1989–1991, że NATO nie rozszerzy się "ani o cal" na wschód. Jak przekonująco argumentowali profesorowie John Mearsheimer i Jeffrey Sachs, zaproszenie Ukrainy i Gruzji do sojuszu w 2008 roku stanowiło główną przyczynę obecnego konfliktu. Oczywiste jest, że obecność NATO u granic Rosji stanowi poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa. Żaden suwerenny kraj nie zaakceptowałby takiego zagrożenia. Stany Zjednoczone nigdy nie zaakceptowałyby zawarcia przez Meksyk lub Kanadę sojuszu wojskowego z Rosją – ani z Chinami.
Mamy już precedens kryzysu kubańskiego z października 1962 roku, kiedy to Stany Zjednoczone zagroziły Związkowi Radzieckiemu nuklearną zagładą, jeśli sowieckie rakiety instalowane na Kubie nie zostaną natychmiast usunięte. Podczas gdy Chruszczow wycofał rakiety z Kuby, Kennedy wycofał amerykańskie rakiety z Turcji.
Złamanie słowa pociąga za sobą konsekwencje, a jeśli kraj złamie umowę, druga strona jest o tym informowana i musi zachować szczególną ostrożność. Trump niedawno udowodnił, że jest całkowicie niegodny zaufania, bombardując Iran w czerwcu 2025 roku, a jednocześnie negocjując z Teheranem osiągnięcie obopólnie satysfakcjonującego porozumienia. Minie dużo czasu, zanim to naruszenie dobrej wiary zostanie zapomniane.
W kontekście wojny na Ukrainie pamiętamy, że w latach 2014 i 2015 wynegocjowano porozumienia znane jako Mińsk I i Mińsk II, przewidujące zaprzestanie ukraińskich bombardowań Donbasu oraz zobowiązanie Ukrainy do rozmów z przedstawicielami Ługańska i Dońca w celu wypracowania rozwiązania konstytucyjnego przyznającego pewien stopień autonomii rosyjskiej większości w Donbasie. W zamian Ukraina otrzymała gwarancję integralności terytorialnej i suwerenności. Niestety, Ukraina złamała oba zobowiązania i przyspieszyła ataki terrorystyczne na cele cywilne w Donbasie. Stało się tak dzięki wsparciu wojskowemu, gospodarczemu i politycznemu udzielanemu przez USA i Europę. Jeśli chodzi o wiarygodność Europejczyków, wystarczy przypomnieć oświadczenia Angeli Merkel i François Hollande'a, że zawarli porozumienia mińskie jedynie po to, by „zyskać na czasie” i zapewnić Ukrainie odpowiednie uzbrojenie. Ten brak dobrej woli nie tylko przeczy Konwencji Wiedeńskiej o prawie traktatów, ale także wysyła Rosjanom sygnał: uważajcie, bo tym ludziom nie można ufać.
Irytujące jest słuchanie europejskich przywódców powołujących się na „prawo międzynarodowe” i odmawiających nawet rozważenia ustępstw terytorialnych ze strony Ukrainy. To surrealistyczne. Czyż sami nie naruszyli prawa międzynarodowego, ignorując orzeczenia Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości? Czyż nie narzucili Rosji i połowie świata nielegalnych jednostronnych środków przymusu, pomimo corocznych rezolucji Zgromadzenia Ogólnego ONZ i Rady Praw Człowieka ONZ potępiających te mechanizmy, błędnie nazywane „sankcjami”? Czyż Stany Zjednoczone i Europa nie dopuściły się bezczelnej agresji na Serbię i nie zniszczyły integralności terytorialnej Jugosławii w 1999 roku? Czyż nie użyły śmiercionośnej siły, by oderwać Kosowo od Jugosławii i przyznać mu uznanie dyplomatyczne? Czyż to nie Stany Zjednoczone uznały nielegalne osiedla izraelskie na ziemiach palestyńskich, uznały nielegalną „aneksję” Wzgórz Golan przez Izrael, pochwaliły izraelską agresję na Iran w czerwcu 2025 roku?
Czy europejscy przywódcy nie rozumieją, że świat nie uważa USA i Europy za obrońców prawa międzynarodowego, że większość afrykańskich i azjatyckich przywódców uważa, że USA i Europa otwarcie łamią Kartę Narodów Zjednoczonych i prawo międzynarodowe? W oczach prawdziwej „społeczności międzynarodowej” – Globalnej Większości minus „kolektywny Zachód” – USA i Europa nie mają żadnej moralnej ani prawnej przewagi nad resztą świata i trudno je uznać za wzorce przestrzegania Karty Narodów Zjednoczonych. Globalna Większość odrzuca imperialistyczną i neokolonialną mentalność „kolektywnego Zachodu” i liczy na multilateralizm oparty na Karcie Narodów Zjednoczonych.
W kontekście wojny izraelsko-palestyńskiej ciągłe wsparcie militarne, gospodarcze, polityczne, dyplomatyczne i propagandowe udzielane ludobójczemu państwu Izrael przez USA i Europę ujawnia ich jako międzynarodowych banitów i moralnych bankrutów.
Oczywiście, Putin nie jest święty jednak dla tych, którzy żyją w realnym świecie, a nie w równoległych światach kreowanych przez think tanki i media głównego nurtu, Rosjanie mają uzasadnione interesy, których nie porzucą ani na szczycie na Alasce, ani nigdzie indziej. Warto przypomnieć przemówienie Putina z 2007 roku na Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa, oraz jego wywiad z Tuckerem Carlsonem w lutym 2024 roku. Rosjanie podkreślają swoje prawo do bezpieczeństwa narodowego. Niewątpliwie rozszerzenie NATO i nieustanne prowokacje Rosji stanowiły naruszenie artykułu 2(4) Karty Narodów Zjednoczonych, który zakazuje nie tylko użycia siły, ale także „groźby” jej użycia.
Putin nie spieszył się z wojną. Zgodnie z Kartą Narodów Zjednoczonych, przez ponad osiem lat starał się rozwiązać problemy na drodze dyplomatycznej. Prowadził negocjacje z OBWE, w ramach formatu normandzkiego, w ramach porozumień mińskich itd.
Prawo Rosjan z Donbasu do samostanowienia jest niepodlegające negocjacjom. Tak jak albańczycy z Kosowa nigdy nie zgodzi się na rządy Belgradu, tak Rosjanie z Donbasu nigdy nie zgodzą się na ponowne rządy Kijowa. Przelano zbyt wiele krwi i musimy uznać, że poziom nienawiści jest tak wysoki, że reintegracja Kosowa z Serbią i „powrót” Donbasu do Ukrainy są po prostu niemożliwe.
Mam nadzieję, że Trump zrozumie, że aby dojść do porozumienia z Putinem, musi uznać, że Ukraina nigdy nie będzie w NATO, a Rosjanie z Donbasu muszą mieć prawo do samostanowienia. To nie są żądania maksymalistyczne. To fakty, których nie można ignorować.
Oczywiste jest, że w przypadku Kosowa prawo Albańczyków do samostanowienia zyskało pierwszeństwo przed zasadą integralności terytorialnej Serbii. Stworzyło to precedens, który został podjęty na Krymie, w Donbasie i będzie kontynuowany przez wiele innych narodów aspirujących do samodzielnego decydowania o swojej przyszłości, w tym Palestyńczyków.
Pokój musi gwarantować bezpieczeństwo wszystkich stron i potwierdzać prawo do samostanowienia wszystkich narodów.
Miejmy więc nadzieję, że szczyt na Alasce przyniesie jakieś wstępne rezultaty i że rzeź się skończy – lepiej dziś niż jutro.
Inne tematy w dziale Polityka