Po niefortunnej, żeby nie powiedzieć głupiej i skandalicznej, wypowiedzi europosła Grzegorza Brauna na temat komór gazowych w Oswięcimiu rozpętała się istana burza medialna. Europosła Grzegorza Brauna należy oczywiście z całą stanowczością potępić i niech się smaży w piekle, negacjonista jeden!
Sieć pełna jest przykładów takich parszywych negacjonistów podważających święty dogmat Holokaustu. Wybrałem jeden, żeby pokazać do czego zdolni są ci niegodziwcy. Musimy bowiem wiedzieć co oni wypisują, żeby skutecznie dać im odpór.
Tekst pochodzi z bloga niejakiego Walta Kinga, mieszkającego w Chinach, gdzie wg. niego "można jeszcze pisać prawdę" (sic!).
Polecam zapoznanie się z tym tekstem i danie odporu żenującym i ohydnym kłamstwom tam zawartym.
Na szczęście salon24pl to miejsce, gdzie dociekanie prawdy i stawianie tamy kłamstwom jest dozwolone a nawet pożądane.
Na pohybel negacjonistom!
Zbliża się 80. rocznica wyzwolenia Auschwitz, na którą to uroczystość, co dziwne, zaproszono twórców obozu koncentracyjnego, a nie jego wyzwolicieli – czy świętujemy zatem wyzwolenie, czy jego stworzenie? – wydaje się więc, że nadszedł odpowiedni moment, aby zgłębić jego historię i dowiedzieć się, o co w nim tak naprawdę chodziło.
Poniżej przedstawiam sześć niepodważalnych faktów i moją opinię.
Jeśli chcesz, możesz się z tym drugim kłócić.
FAKT PIERWSZY: AUSCHWITZ BYŁ DUŻYM KOMPLEKSEM WOJSKOWO-PRZEMYSŁOWYM
Na początku II wojny światowej Niemcy, pozbawione kontroli nad morzami, zostały odcięte od niezbędnych dostaw ropy naftowej i kauczuku na potrzeby wojny. Rozwiązaniem było wykorzystanie ich niedawnych odkryć w dziedzinie chemicznego uwodornienia katalitycznego poprzez budowę ogromnego kompleksu produkcyjno-wojskowego, w którym IG Farben produkował paliwo syntetyczne z węgla i kauczuk buna, a także ogromną fabrykę amunicji Krupp, w której działało pięć wielkich pieców i pięć kopalń. Potrzebując miejsca, które zapewniłoby obfite zasoby węgla i wody z dala od teatru działań wojennych, Niemcy wybrali odległe miejsce w okupowanej południowej Polsce – dawne koszary Wojska Polskiego, w pobliżu Wisły i Soły, które dostarczały wodę. Miejsce to stało się znane jako Auschwitz.
Brakowało im jednak odpowiedniej siły roboczej: na przykład niedobór siły roboczej utrudniał realizację projektu „Buna”. Aby to zapewnić, zgarniali członków pogardzanych grup etnicznych: Żydów, Polaków, Romów itp., deportowali ich i umieszczali w obozie koncentracyjnym przylegającym do fabryk, gdzie wykonywali pracę przymusową: stąd sarkastyczny napis nad bramą wjazdową: „Arbeit macht frei”. Praca czyni wolnym .
Tak, widzisz, to był przede wszystkim obóz pracy .
PYTANIE PIERWSZE:
Kiedy niemieckie dowództwo podjęło decyzję o usunięciu mniejszości, którą uznało za kłopotliwą, którą z tych opcji wzięło pod uwagę?
1. Czy spróbować zorganizować inne miejsce ich przyjęcia, np. Europę Wschodnią, Palestynę, Madagaskar, Syberię?
2. Czy wykorzystać ich jako siłę roboczą przymusową na potrzeby wojny?
3. Wysłać ich do najbliższego obozu wojskowego, żeby stanęli przed plutonem egzekucyjnym?
4. Zgromadzić ich ze wszystkich stron kraju i przetransportować na ogromną odległość do odległego obszaru przemysłowego na dalekim południu sąsiedniego kraju, który potrzebował ich siły roboczej, a potem zabić ich nieefektywną metodą, mającą zupełnie inny cel?
FAKT DRUGI: KOMORY GAZOWE ZOSTAŁY ZAINSTALOWANE W CELU KONTROLI CHORÓB
Wkrótce pojawił się poważny problem zdrowotny. Niektórzy więźniowie przybywali zarażeni wszami, a niektórzy z nich nosicielami bakterii tyfusu: tyfus był wówczas chorobą endemiczną w Europie Wschodniej. Warunki higieniczne w obozie były początkowo złe, wkrótce wybuchały epidemie, nie było lekarstw i wielu umierało z powodu tej choroby.
Rozwiązaniem było rozebranie więźniów po przybyciu, ogolenie ich, wysłanie pod gorące prysznice i odkażanie ich odzieży środkiem chemicznym Cyklon B, opracowanym w Niemczech w latach dwudziestych XX wieku i będącym standardowym środkiem odkażającym tyfus, w którym substancją czynną był cyjanowodór (HCN). Praktykę tę wprowadzono we wszystkich obozach pracy w 1942 roku. Akcja odbywała się w małych komorach gazowych do odkażania, co umożliwiało kontrolowanie epidemii. Gdy zapasy się kończyły, epidemie powracały, a liczba zgonów rosła: gdy dostawy zostały wznowione, choroba została powstrzymana, a wskaźnik śmiertelności spadł: odwrotnie, niż można by się spodziewać, trzymając się standardowego tekstu. Katastrofalne szczyty zgonów miały miejsce w połowie i pod koniec 1942 roku oraz ponownie na początku 1943 roku.
Kiedy bezpieczniejszy DDT stał się dostępny przed końcem wojny, a Siemens (prekursor kuchenek mikrofalowych) wynalazł odwszawianie mikrofalowe, dostawy Cyklonu B do obozu całkowicie ustały. Jednak pod koniec wojny liczba zgonów gwałtownie wzrosła, ponieważ sanitariaty, transport, zaopatrzenie i zaopatrzenie medyczne uległy całkowitemu załamaniu z powodu bombardowań alianckich z baz we Włoszech.
Szefowie firmy Degesch, produkującej ten ratujący życie środek chemiczny, zostali po wojnie straceni przez aliantów.
PYTANIE DRUGIE:
Kierujesz obozem pracy w Auschwitz i musisz utrzymać sprawną i zdrową siłę roboczą w fabrykach. Czy zamiast chronić swoich pracowników, wyczerpując ich ograniczone zapasy środków ochrony, zabijasz ludzi, którzy w przeciwnym razie mogliby zostać wykorzystani do utrzymania poziomu zatrudnienia?
FAKT TRZECI: DO RZEKOMEJ KOMORY ZAGŁADY NIGDY NIE DOSTAŁ SIĘ ŻADEN GAZ TRUJĄCY
Gdy gaz cyjanowodoru styka się ze ścianami budynku, jest w pewnym stopniu absorbowany i reaguje, tworząc błękit pruski: Fe 4 [Fe(CN) 6 ] 3 [heksacyjanożelazian żelaza], produkt nierozpuszczalny w wodzie, który jest bardzo stabilny. Ściany zawierające ten związek wykazują niebieskawe zabarwienie, które utrzymuje się przez dziesięciolecia. Ściany małych (zaledwie dziesięć metrów sześciennych, zbyt małych do masowego gazowania) komór fumigacyjnych w Auschwitz, dopuszczonych do użytku, wykazują to, ściany domniemanej i eksponowanej komory „zagłady” nie.
Wielokrotnie potajemnie pobierano próbki ścian i poddawano je profesjonalnej analizie (przez Freda Leuchtera, a później Germara Rudolfa). Potwierdzono obecność pozostałości cyjanowodoru w ścianach komór fumigacyjnych, ale nieobecność w komorze „eksterminacyjnej”.
Istnieje wiele przykładów, w których „komora zagłady”, którą „odrestaurowano” po wojnie, została sfingowana przez Rosjan (znajdowała się na terytorium okupowanym przez ZSRR) - w rzeczywistości jest to jedynie powojenna atrapa stworzona dla turystów, która nie ma ani sposobu na szybkie uwolnienie oparów trucizny, ani żadnego systemu wentylacyjnego, aby pozbyć się trucizny z pomieszczenia po czynie, a komin nie jest do niczego podłączony - jest ich zbyt wiele, aby je tu szczegółowo omówić.
Dobrze – jeszcze tylko trzy: na podłodze jest odpływ, bo pierwotnie była to częściowo toaleta (trzy pomieszczenia połączono, tworząc komorę); nie mogła mieć okien, bo zostałyby one rozbite przez spanikowane ofiary, a do tego potrzebne były duże, otwierane na zewnątrz, solidne, stalowe drzwi, żeby leżące przed nimi ciała nie mogły ich zablokować. Oto te liche drzwi, które otwierały się w niewłaściwym kierunku, co w jakiś sposób uniemożliwiło tysiącowi ofiar zagazowanych wydostanie się na zewnątrz.
PYTANIE TRZECIE:
Jeśli nie w Auschwitz, to gdzie odbywało się gazowanie Żydów?
FAKT CZWARTY: SZEŚĆ MILIONÓW OSÓB NIE ZGINĘŁO W OBOZACH PRACY
Naziści nie chcieli wcale śmierci tych ludzi, wręcz przeciwnie – potrzebowali ich do pracy przymusowej. Oczywiście wielu zmarło z powodu chorób. Ale nie sześć milionów. Ta magiczna liczba, która od dawna wskazywała na to, że Żydzi rzekomo byli narażeni na to czy inne zagrożenie, była często podawana w kontrolowanej przez Żydów prasie, takiej jak „New York Times”. Po raz pierwszy pojawiła się tam w 1867 roku i była powtarzana 34 razy do 1939 roku. W sumie przed 1942 rokiem zidentyfikowano około 106 cytowań (przez Kollerstroma). Zatem ostateczna , rzekoma liczba sześciu milionów ofiar żydowskich w wyniku prześladowań nazistowskich wydaje się być ustalona jeszcze przed wojną.
Oficjalna liczba więźniów w Auschwitz była stale zaokrąglana w dół i obecnie wynosi 1,1 miliona, z czego podobno milion stanowili Żydzi. Dwie z najsłynniejszych więźniarek z pewnością nie zostały zagazowane: Anna Frank zmarła na tyfus (w rzeczywistości w Bergen-Belsen) po długim, lecz nieskutecznym leczeniu szpitalnym, a jej ojciec Otto został wyleczony i przeżył wojnę. W Auschwitz znajdował się kompleks budynków szpitalnych znany jako Sektor Budowlany 3. Był tam również basen, na którym podobno widniał napis „To nie jest basen”, gdzie pływak olimpijski Alfred Nakache organizował pokazy i udzielał lekcji. Odbywały się śluby…
Ale odbiegam od tematu.
Archiwum Arolsena, gromadzone przez Czerwony Krzyż, to największy i najbardziej wiarygodny zbiór danych z obozów pracy. Nie będą już publikowane dane o wszystkich ofiarach śmiertelnych (ciekawe, dlaczego?), ale dane o poszczególnych osobach mogą być dostępne. Poniżej dane z poszczególnych obozów z 1984 roku.

Tekst dodaje dane z innych rejestrów pod koniec 1983 roku, które wynosiły około 91 000, więc całkowita liczba wynosiła wtedy 373 468. Ostatnie dane całkowite wydane w 1993 roku (prawdopodobnie podniesione po tym, jak Gorbaczow opublikował zapisy Księgi Zgonów pod koniec zimnej wojny) podawały 60 056 osób w Auschwitz, a ich łączna liczba wynosiła 291 081, plus inne rejestry, więc weryfikowalna liczba wynosiła blisko 400 000 ogółem, we wszystkich głównych obozach. Nie tylko Żydzi, ale wszystkie mniejszości. Głównie Polacy i Żydzi, mniej więcej równe liczby, jak się mówi: więc to około 200 000 weryfikowalnych żydowskich ofiar, z rzekomych 6 000 000. Arolsen złożył oświadczenie w 2006 roku, że nie ma ani jednego zarejestrowanego zgonu spowodowanego gazem cyjankowym.
Dywersja. Warto zauważyć, że odnotowana liczba ofiar śmiertelnych w Mauthausen w Austrii była większa niż w Auschwitz. Według Wikipedii, metodą mordowania tam był „wóz gazowy”. Więźniowie byli umieszczani z tyłu i zatruwani tlenkiem węgla spalinami z samochodu, a „po śmierci ich ciała były »wyrzucane na siniaki, mokre od potu i moczu, z nogami pokrytymi ekskrementami i krwią menstruacyjną«”.
Są z tym dwa problemy. Poziom tlenku węgla (CO) w spalinach silników Diesla jest zbyt niski, by zabić (Walter Luftl, Friedrich Paul Berg): silniki Diesla praktycznie nie emitują tlenku węgla, ale mają wysoki procent tlenu; a ofiary zatrucia CO stają się wiśniowoczerwone, a nie niebieskie. Nawiasem mówiąc, cyjanek powoduje to samo, a wielu „świadków”, takich jak ten z Wikipedii, popełnia ten sam błąd, twierdząc, że ofiary zatrucia cyjankiem zrobiły się niebieskie. Nic z tego.
Podobno w Bełżcu, Sobiborze i Treblince znajdowały się również furgonetki z gazem dieslowskim. Nie ma już wątpliwości, że były to jedynie obozy przejściowe, a jednak wyczarowano w nich liczbę 2 000 000 ofiar spalin silników Diesla, aby uzyskać legendarną liczbę sześciu milionów. Aby osiągnąć tę liczbę, musiałyby istnieć setki furgonetek z gazem, a jednak pod koniec wojny nie odkryto żadnych egzemplarzy i nie zachowało się ani jedno zdjęcie. Hipoteza „furgonetki z gazem” została całkowicie zdyskredytowana, podobnie jak jej 2 000 000 ofiar. Ale znów odchodzę od głównego tematu!
Na koniec musimy rozważyć kwestię utylizacji ciał. Warunki gruntowe (wysoki poziom wód gruntowych) nie pozwalały na pochówek, a do tego celu służyły krematoria. Nie mogę tu wchodzić w szczegóły, ale praca Mattogno i Deany wykazała, że od 16 lutego 1942 do 25 października 1943 r. na jedno ciało przypadało około 39 kilogramów koksu , co jest zgodne z rzeczywistością, podczas gdy w przypadku podanego wskaźnika śmiertelności wynosiłoby to od 2 do 3, co jest niemożliwe ; a patrząc na pojemność wszystkich krematoriów zainstalowanych w Auschwitz, maksymalna możliwa liczba kremacji w czasie wojny wyniosłaby około 132 000. Powodem tej stosunkowo małej pojemności jest to, że nigdy nie były one projektowane do masowych kremacji, widzisz, składają się ze standardowych pojedynczych komór, tak aby szczątki mogły zostać zwrócone krewnym. Ta liczba zatem nakłada absolutny górny limit zgonów w Auschwitz z jakiejkolwiek przyczyny. Oficjalna liczba rzekomych zgonów, która, pamiętajcie, wynosi 1,1 miliona, obejmuje 880 000 „zgonów niezarejestrowanych”: skąd bierzecie te nieudokumentowane liczby? Nie udało mi się ustalić, jak do nich doszliśmy. Myślę, że działa to tak: ile osób naszym zdaniem zmarło, nazywamy X, a ile jest zarejestrowanych, nazywamy Y. W takim razie liczba nieudokumentowanych zgonów musiała wynosić XY. Proste! Widziałem przypadek, w którym X musiało być magicznymi 6 milionami!
PYTANIE CZWARTE:
Pomóżcie mi z odrobiną matematyki. Proszę o cierpliwość, gdy będę przygotowywał scenę.
Niemiecki demograf Walter N. Sanning w swojej książce „ Dissolution of Eastern European Jewry” z „The International History Review” z sierpnia 1985 r., zawierającej 24 tabele, 453 odniesienia i przypisy cytujące 98 publikacji i autorów (prawie wyłącznie alianckich, syjonistycznych i innych „sympatycznych” źródeł), na 205 stronach tekstu, oszacował liczbę nieco poniżej 3 milionów Żydów , którzy w 1941 r., tuż przed rzekomym rozpoczęciem Holokaustu, żyli na obszarach Europy, które były lub później na krótko znalazły się w niemieckiej strefie wpływów.
Praca Sanninga była pod pewnymi względami krytykowana, ale w liście dotyczącym kwestii żydowskiej z 24 czerwca 1940 r. minister spraw zagranicznych Ribbentrop napisał do Heydricha, który miał zająć się tą sprawą:
"Całościowego problemu – na terenach znajdujących się pod jurysdykcją niemiecką przebywa już dziś około 3,25 mln Żydów – nie da się rozwiązać poprzez emigrację; konieczne jest zatem ostateczne rozwiązanie terytorialne."
Tak więc dwa dobrze poinformowane źródła, w rozsądnej zgodzie, 3 000 000, mniej więcej.
Do 1965 roku rząd Bonn otrzymał już 3 375 000 wniosków od żydowskich „ocalałych” o odszkodowanie za Holokaust. Do 2009 roku liczba ta osiągnęła 5 360 710.
Jeśli zatem przed Holokaustem na tym terenie żyło około 3 milionów Żydów, a około 5 milionów przeżyło, to ilu z nich zginęło między 1941 a 1945 rokiem?
Więcej na temat ostatecznego rozwiązania terytorialnego później.
FAKT PIĄTY: CYKLON B NIE MOŻE DZIAŁAĆ BEZ PODGRZEWANIA
Historia komór zagłady została opowiedziana w kwietniu 1946 roku w Norymberdze, kiedy komendant obozu Rudolf Höss przyznał się do zamordowania dwóch i pół miliona Żydów za pomocą gazu cyjankowego. Cyklon B, jak głosiło ośmiostronicowe zeznanie, które podpisał, wlewano przez otwory w suficie i po trzech do piętnastu minutach ginęło od tysiąca do dwóch tysięcy osób. Pół godziny później personel wywlekał zwłoki.
Przyjrzyjmy się sprzętowi do fumigacji firmy Degesch, który podawał Cyklon B do komory odwszawiającej, tak jak można go dziś zobaczyć w Dachau, i sprawdźmy, w jaki sposób tę technologię można by zastosować w komorze „zagłady”.
U góry znajdował się otwieracz do puszek sterowany z zewnątrz. Granulki cyklonu wsuwano rurą do koszyka z siatki drucianej na dole, przez który ciepłe powietrze o temperaturze około 35°C było przepuszczane przez zespół nagrzewnicy/wentylatora (pod otwieraczem do puszek). Uwolnienie całego gazu z granulek zajmowało około pół godziny. Wentylatory rozprowadzały gaz po komorze, a po godzinie lub dwóch operacja odwszawiania była zakończona, gaz usuwany z komory, a odzież itp. zdejmowana.
Cztery główne cechy konstrukcyjne sprzętu Degesch zostały dobrze przemyślane i obejmują:
1. Podgrzewanie w celu odparowania cyjanowodoru, którego temperatura wrzenia wynosi 25,7°C, jest konieczne, aby uzyskać wystarczającą ilość energii (jest on absorbowany na granulkach ziemi okrzemkowej, więc do uwolnienia z nich również potrzebna jest dodatkowa energia). Do tego celu wybrano temperaturę 35°C. Poniżej 25,7°C gaz może jedynie powoli parować (jak w czajniku), a im niższa temperatura, tym wolniej.
2. Wentylatory zapewniające szybką cyrkulację gazu w komorze.
3. Stojak do przechowywania odgazowanych granulek, umożliwiający ich łatwą i bezpieczną utylizację.
4. Wymuszona wentylacja umożliwiająca oczyszczenie komory z gazu i bezpieczne wejście do niej po zakończeniu fumigacji.
Zauważmy, że rzekoma komora „zagłady” nie posiadała żadnej z tych cech. Jak więc ten fakt wpłynąłby na jej działanie, zgodnie z opisem Hössa?
Potrzeba temperatury około 35°C, bez ogrzewania.
Sezon zimowy trwa 3,5 miesiąca, od 20 listopada do 6 marca, ze średnią dzienną temperaturą maksymalną poniżej 6°C. To co najmniej o 30 stopni Celsjusza za zimno, aby skutecznie uwolnić gaz przez cały ten okres. Według inżyniera Waltera Luftla, bez ogrzewania, uwolnienie całego gazu zajęłoby 6 godzin przy 30°C, 15,5 godziny przy 25°C (to najwyższa średnia dzienna temperatura latem) i 32 godziny przy 5°C.
Poprzedni autorzy zwrócili uwagę na te fakty, ale mogli przeoczyć ciepło ciał. Przyjrzyjmy się temu. Czterech facetów wnosi więc pojemniki na dach, otwiera cztery włazy (zainstalowane po wojnie, w 1947 roku), wsypuje zawartość i zamyka. Pociski spadają na cztery małe obszary, każdy, który spadnie na głowy i ramiona więźniów, spadnie w dół, dołączając do reszty na zimnej ziemi. Ciepłe ciała ogrzewają powietrze wokół nich, które konwekcyjnie unosi się do zimnych, słabo izolowanych ścian i sufitu, gdzie stygnie i wraca, zimne, na zimną podłogę. Ciepłe powietrze unosi się w górę, a zimne w dół (fizyka). Tak więc podłoga pozostaje chłodna, a znajdujące się tam pociski prawie nie doświadczają ciepła ciała. A zatem obliczenia Luftla są słuszne.
Brak możliwości rozprowadzenia gazu w całej komorze. Gaz jest więc wytwarzany bardzo, bardzo powoli w czterech małych, zimnych strefach podłogi w pomieszczeniu o powierzchni 210 metrów kwadratowych, skąd musi rozprzestrzenić się po całym pomieszczeniu, aby wyrównać jego stężenie we wszystkich częściach do około 200 ppm. Ze względu na powolne tempo parowania i dużą objętość pomieszczenia, zajmie to wiele, wiele godzin, a nie trzy minuty. Gdyby pomieszczenie było w miarę szczelne, cała populacja i tak by się udusiła w ciągu kilku godzin: trzeba się więc zastanawiać, jaki był sens tego gazu.
Brak możliwości zatrzymania granulek. Gdy wszyscy zostaną uznani za zmarłych, komora zostaje otwarta. Gaz jest nadal bardzo powoli uwalniany, ciała i podłoga są zanieczyszczone granulkami, które wciąż powoli wydzielają opary cyjanku, więc mam nadzieję, że wszyscy agenci noszą skuteczne maski gazowe podczas sprzątania bałaganu.
Brak możliwości wentylacji komory, umożliwiającej bezpieczne i łatwe usuwanie zwłok. Personel operacyjny musiałby przez cały czas nosić sprzęt ochronny. Z pewnością te i inne niedociągnięcia zostałyby naprawione w trosce o zdrowie i bezpieczeństwo pracowników.
Kilka lat po wojnie sierżant brytyjskiego wywiadu wojskowego Bernard Clarke, Żyd, z dumą opisał, jak wraz z pięcioma innymi brytyjskimi żołnierzami torturował byłego komendanta Hössa przez trzy dni i noce, aby uzyskać jego „zeznania”. Zostało to ujawnione w 1983 roku w książce Ruperta Butlera „Legiony śmierci”. Sam Höss wyjaśnił swoje działania w rozmowie podczas podróży samochodem między więzieniami w 1946 roku, ze świadkiem, Moritzem von Schirmeisterem, który siedział za nim. Podobno powiedział:
„Oczywiście podpisałem oświadczenie, że zabiłem dwa i pół miliona Żydów. Ale równie dobrze mógłbym powiedzieć, że było to pięć milionów Żydów. Istnieją pewne metody, za pomocą których można uzyskać każde zeznanie, niezależnie od tego, czy jest prawdziwe, czy nie”.
Podsumowując: w komorze „zagłady” nigdy nie doszło do zatrucia cyjankiem, ponieważ na ścianach nie ma żadnych śladów, a nawet gdyby podjęto próbę przeprowadzenia tej operacji zgodnie z opisem, bez ogrzewania, w środku było zdecydowanie za zimno, aby doszło do uwolnienia jakiegokolwiek znaczącego gazu trującego.
PYTANIE PIĄTE:
Czy uważasz, że prawdę można uzyskać za pomocą tortur?
FAKT SZÓSTY: NIKT W TYM CZASIE NIE ZGŁOSIŁ MASOWYCH ZABÓJSTW
Generałowie wojenni, Churchill, Eisenhower, piszący swoje wspomnienia; Czerwony Krzyż, który faktycznie odwiedził Auschwitz i opublikował 1600-stronicową relację ze swojej działalności podczas wojny. Ani jednej wzmianki w żadnym, ani jednej. Brytyjski wywiad, który podsłuchiwał korespondencję w Auschwitz po złamaniu kodu Enigmy, której transkrypcje zostały w żenujący sposób ujawnione w 1997 roku po 50-letnim okresie: relacje z Auschwitz, największego z obozów z 20 000 więźniów, wspominały o chorobie jako głównej przyczynie śmierci, ale zawierały wzmianki o rozstrzelaniach i powieszeniach. W odszyfrowanych dokumentach nie było żadnych odniesień do gazowania. A wszystkie 29 tomów dzienników Goebbelsa, zastępcy nazisty, każdy po 500 stron, ostatecznie opublikowanych, nie wspominają o śmiercionośnym zamiarze wobec żadnej grupy etnicznej, ale konsekwentnie wskazują na program eksportowy jako „ostateczne rozwiązanie”. Hitler wielokrotnie powtarzał, że chciałby odłożyć rozwiązanie kwestii żydowskiej do czasu zakończenia wojny i usunięcia wszystkich Żydów z okupowanej Europy.
PYTANIE SZÓSTE:
Czy nie byłoby rozsądne zasugerować, że gdyby alianci odkryli wiarygodne dowody niemieckich okrucieństw, ci pisarze i organizacje natychmiast by się nimi zajęli i szeroko je nagłośnili po wojnie, aby zdyskredytować wroga?
Historia o ostatecznym rozwiązaniu, które miało być eksterminacją, zyskała szeroki rozgłos dzięki dokumentowi przedstawionemu w Norymberdze (Dokument 710-PS). Pierwotnie wydany przez Göringa Heydrichowi, brzmi następująco:
"Berlin, 31.7.1941. Oprócz zadania, które zostało już im powierzone dekretem z 24.1.1939, dotyczącego kwestii żydowskiej w formie emigracji lub ewakuacji, zgodnie z najkorzystniejszym możliwym rozwiązaniem, niniejszym powierzam Państwu wszelkie niezbędne przygotowania organizacyjne, merytoryczne i materialne do spotkania w celu całościowego rozwiązania kwestii żydowskiej w niemieckiej strefie wpływów w Europie".
Prokurator norymberski Robert M.W. Kempner błędnie to zinterpretował, mówiąc: „W ten sposób Heydrichowi i jego poplecznikom oficjalnie powierzono zadanie dokonania morderstwa”. Ta błędna informacja przetrwała do dziś.
PYTANIE SIÓDME:
Zostaniesz surowo ukarany, jeśli opublikujesz powyższe informacje w którymkolwiek z następujących krajów: Austria, Belgia, Czechy, Francja, Niemcy, Grecja, Węgry, Włochy, Liechtenstein, Litwa, Luksemburg, Polska, Portugalia, Rumunia, Rosja, Słowacja, Szwajcaria i Ukraina.
Dlaczego tak uważasz?
Na zakończenie muszę krótko omówić dzieło Raula Hilberga, powszechnie określane jako konwencjonalne arcydzieło o Holokauście, „Zagładę Żydów europejskich”. W swojej recenzji „Niekompletność arcydzieła”, skądinąd pełnej pochwał, Gie van den Berghe napisał w 1990 roku:
„Hilberg musiał zwrócić się do naocznych świadków . Ponieważ zawsze unikał korzystania ze źródeł przez nich stworzonych, nie dysponował żadnymi kryteriami, które pozwoliłyby mu oddzielić ziarno od plew i nie jest w stanie interpretować ani analizować tych bardziej subiektywnych źródeł w sposób mniej lub bardziej poprawny…
„W tym rozdziale o ośrodkach zagłady, skądinąd bardzo dokładny i sumienny Hilberg posługuje się materiałem ego w sposób zadziwiająco niedokładny i bezkrytyczny. Spośród wielu tysięcy relacji naocznych świadków na temat obozów nazistowskich wykorzystał zaledwie około dziesięciu. Uważa wydarzenia za wystarczająco udowodnione, jeśli jeden naoczny świadek o nich wspomniał. Generalizuje na podstawie relacji jednego naocznego świadka, a nawet pomija tutaj tryb warunkowy. Jest zdumiewająco słabo poinformowany o konsultowanych naocznych świadkach i ich pismach. Popełnia również szereg zasadniczych błędów. Niestety, to nierozsądne wykorzystanie dokumentów ego sprawia, że rozdział o obozach zagłady jest mniej przekonujący niż reszta książki ” .
Zatem zwolennik Holocaustu uważa, że wadą tego arcydzieła Holocaustu jest to, że w nim przedstawiono „mniej przekonujące” przedstawienie obozów „zagłady”!
Myślę, że w tym momencie możemy już zakończyć, prawda? Jeśli do tej pory nie jesteś przekonany, nie mogę zrobić nic więcej.
WNIOSEK
Cóż, co o tym wszystkim myśleć? Podszedłem do badań z otwartym umysłem. To, że wielu zginęło, jest bezdyskusyjne, ale Holokaust wymaga intencji. Przejrzałem wiele tekstów: wiele, wiele linków, do których się odwoływałem, zostało usuniętych, ocenzurowanych, podobnie wiele filmów z YouTube zniknęło (ale znalazłem kilka krótkich, ważnych filmów na Rumble, linki na końcu, koniecznie je obejrzyjcie ). Skończyłem na analizie bardzo długiego wpisu w Wikipedii. Wtedy byłem już dobrze świadomy klasycznych błędów (no, nie owijajmy w bawełnę, kłamstw) i znalazłem wiele z nich powtórzonych tam, na tyle, by odrzucić cały artykuł jako niewiarygodny. W takim temacie nie można polegać na świadkach: mogą kłamać, można ich przekupić, można ich źle przetłumaczyć, można ich torturować. I niewątpliwie tak się działo. Możemy bezpiecznie polegać jedynie na ustalonych faktach naukowych i matematycznych. Te kluczowe fakty zaznaczyłem pogrubioną czcionką w tekście i powiedzmy sobie jasno: aby zaakceptować mit Holokaustu, trzeba je obalić, WSZYSTKIE.
Jako były zawodowy chemik, byłem zaskoczony i zachwycony, odkrywając, że chemia była centralnym punktem argumentacji. Przemówiło to do mnie bardzo wiele i mam nadzieję, że przekazałem Państwu istotę argumentacji, ponieważ to właśnie podstawowy analfabetyzm naukowy kompromituje całą historię gazowania Holokaustu. To po prostu bzdura. Dlatego też, opierając się na powyższych niepodważalnych faktach, uważam, że – jak donoszono – historia Holokaustu została obalona, a dwa nieporozumienia (lub, co bardziej prawdopodobne, celowe wprowadzanie w błąd) powstały pierwotnie, tworząc „Holokaust”: to dotyczące prawdziwego powodu istnienia Auschwitz, a także prawdziwego celu komór gazowych.
Jednak w ciągu ostatnich 40 lat brak fundamentów tej chwiejnej konstrukcji został ujawniony przez takich bohaterów jak Butz, Leuchter, Rudolf, Faurisson, Kollerstrom i innych, często za cenę ogromnych osobistych poświęceń. Ich rewelacje dały władzom dwie możliwości: wycofać się i przyznać do błędu albo podwoić wysiłki w obronie mitu i zaciekle rozprawić się z poszukiwaczami prawdy, aby ich uciszyć. Rezultatem była niesprawiedliwa kryminalizacja i pojawienie się religii pozbawionej dowodów, zwanej przez niektórych holokaustem. Religia ta ma swoje świątynie i pielgrzymki do swojego świętego miejsca, której nauki muszą być przestrzegane przez wszystkich, a odmowa oznaczała napiętnowanie heretykiem, a nawet coś gorszego.
Przyszłe pokolenia będą zdumione tym, jak dyskusja o jawnie transparentnej, samolubnej syjonistycznej manipulacji stała się tematem tabu. Rozumiem, że reputacja syjonistów jako prawdomównych, zawsze wątpliwa, została ostatnio podważona, dlatego teraz należy ją zakwestionować. Kim był ten człowiek, który powiedział: „…poznasz prawdę, a prawda cię wyzwoli”? Cóż, wygląda na to, że teraz to zależy od miejsca zamieszkania: mam szczęście, że jestem na emeryturze i mieszkam w kraju, gdzie szukanie prawdy nie jest przestępstwem.
Podsumowując, myślę, że ważne jest, aby uświadomić sobie, że Izrael, z jego długą historią odrażającego postępowania, który obecnie wyraźnie wyrósł na najbardziej odrażający, barbarzyński i terrorystyczny naród świata, czuje się całkowicie nieskrępowany żadnymi normami humanitarnymi ze względu na rzekomą historię prześladowań; i że ujawnienie głównego elementu tej historii jako ewidentnego oszustwa jest ważnym krokiem w spóźnionym akcie jego okiełznania i postawienia zbrodniarzy wojennych przed sądem. Teraz nadszedł na to czas.
Zakończmy kilkoma cytatami.
„E pur si muove”. Galileo Galilei.
Każdy ma prawo do wolności opinii i jej wyrażania; prawo to obejmuje wolność posiadania poglądów bez przeszkód oraz poszukiwania, otrzymywania i rozpowszechniania informacji i idei wszelkimi środkami, bez względu na granice. Artykuł 19 Deklaracji Praw Człowieka Organizacji Narodów Zjednoczonych.
„Historycy wszystkich orientacji zgadzają się, że nikt nigdy nie znalazł pisemnego rozkazu fizycznej eksterminacji Żydów wydanego przez Adolfa Hitlera lub jakiegokolwiek innego czołowego polityka narodowosocjalistycznego”. Jürgen Graf.
To, co niemożliwe, nie staje się „prawdziwsze”, gdy twierdzi to wielu ludzi. Walter Luftl.
„Aby dowiedzieć się, kto tobą rządzi, po prostu dowiedz się, kogo nie wolno ci krytykować.” Kevin Strom.
Podobnie, przez prawie trzy pokolenia grupy żydowskie i syjonistyczne podtrzymywały swoją gigantyczną ideologiczną piramidę finansową, skutecznie indoktrynując niemal wszystkich mieszkańców Zachodu ogromnym poczuciem winy za sześć milionów zamordowanych żydowskich cywilów, głównie w nazistowskich komorach gazowych – wydarzenie historyczne, które niemal na pewno nigdy nie miało miejsca. Regularnie korzystając z tego niemal bezdennego moralnego konta bankowego, Izraelczycy uzyskali prawo do popełniania jednych z najgorszych zbrodni w historii współczesnego świata, być może nawet doprowadzając całą ludzką cywilizację na skraj nuklearnej zagłady w czasie III wojny światowej. Ron Unz (Żyd).
„Jeśli każdy, kto twierdzi, że ocalał z Auschwitz, rzeczywiście nim jest, to kogo zabił Hitler?” Matka Normana Finkelsteina (Żydówka).
ODPOWIEDŹ NA PYTANIE PIERWSZE:
Rozważano opcje pierwszą i drugą. Opcja pierwsza okazała się niemożliwa do pełnego wdrożenia, ponieważ nie udało im się zająć Europy Wschodniej, a następnie nie mieli możliwości przetransportowania ich do innych krajów. Część z nich jednak dotarła już do Palestyny. Plan dotyczący Madagaskaru był po raz pierwszy omawiany w 1938 roku, ale rząd Vichy (był to francuski przyczółek) w czasie wojny nie zaakceptował go. Stalin utworzył na Syberii obwód żydowski, ale projekt nie powiódł się.
https://waltking.substack.com/...
Inne tematy w dziale Społeczeństwo