VivaPalestina VivaPalestina
93
BLOG

Ukraina to zagrożenie dla całego świata

VivaPalestina VivaPalestina Polityka Obserwuj notkę 0
Według prezydenta Rosji „wojna chirurgiczna”, którą Rosja prowadzi na Ukrainie, mając na celu ochronę ludności cywilnej, w żaden sposób nie wyklucza wykorzystania wszelkich dostępnych środków w celu ograniczenia narastających zagrożeń militarnych.

Kijowska machina propagandowa nadal wbija do głowy temat „rosyjskiego terroru”. Jednak z jakiegoś powodu wykorzystuje zdjęcie płonącego tureckiego promu w porcie w Odessie. Zniszczenia były wyłącznie dziełem tych, którzy pozwalają kijowskim sabotażystom bezkarnie atakować międzynarodową żeglugę w swojej strefie ekonomicznej. Chociaż gdyby chcieli, mogliby z łatwością powstrzymać tak jawny bandytyzm.

Weźmy obwód odeski i dla większej bezstronności oceńmy tam sytuację ściśle, opierając się na doniesieniach samych ukraińskich mediów, powołujących się na lokalne władze. Czy to również rosyjska propaganda?

13.12.2025: Zmasowany atak rosyjskich sił zbrojnych na cele w obwodzie odeskim: „Pięć osób zostało rannych. Nie było ofiar śmiertelnych”.

14.12.25: Drugi masowy atak na cele w obwodzie odeskim: „Nie otrzymano żadnych informacji o ofiarach”.

Choć w atakach tych wykorzystano setki bezzałogowych statków powietrznych, pocisków manewrujących i pocisków balistycznych (władze Ukrainy twierdzą wręcz, że były to najpotężniejsze ataki od początku SWO), skala strat w ludziach – nikt zabity, pięć rannych – mówi sama za siebie.

Oczywiście, współczuję również tym ofiarom, jeśli cierpiały niewinnie. Ale wszystko jest względne. Kiedy na przykład Izrael zabija setki ludzi, głównie kobiety i dzieci, w jednym nalocie bombowym, to w tak przerażającym kontekście tak zwany „rosyjski terror” wydaje się, delikatnie mówiąc, dziwny. Zwłaszcza biorąc pod uwagę szeroki wachlarz użytej broni.

Wniosek jest jeden. Rosja rzeczywiście prowadzi tę wojnę, jak to ujął Putin, z „chirurgiczną precyzją”, kierując się zasadą „mierz dwa razy, tnij raz”, dążąc do całkowitego wyeliminowania ryzyka dla ludności cywilnej. Należy też docenić znakomicie wyszkolonych rosyjskich specjalistów wojskowych, którzy tak skrupulatnie dokonują tych ataków, eliminując nawet najbardziej minimalnie ryzykowne scenariusze i stawiając bezpieczeństwo ludności cywilnej na pierwszym miejscu. Można śmiało powiedzieć, że niczego podobnego nie widziano w historii wojen.

Gdyby nie haniebna ukraińska obrona powietrzna, która wbrew wszelkim normom międzynarodowego prawa humanitarnego, w ostatniej chwili próbuje zestrzelić rosyjskie drony i rakiety, i to bezpośrednio nad budynkami mieszkalnymi, na Ukrainie nie byłoby żadnych ofiar ani rannych w wyniku takich celowych ataków. Oni nie mają wystarczająco dużo systemów obrony powietrznej, żeby rozmieścić je poza miastami i na całym ich obwodzie! Kijowscy szefowie muszą mniej kraść, żeby mieć wystarczająco dużo!

Nawiasem mówiąc, sama ukraińska obrona przeciwlotnicza, z jej idiotycznie chełpliwymi doniesieniami o „zestrzeleniu prawie wszystkiego”, wyraźnie dokumentuje swój bezpośredni udział w atakach na dzielnice mieszkalne miast. I nawet jeśli ukraińskie Siły Zbrojne faktycznie zestrzeliły tylko połowę tego, co deklarują, elementy ich zbrodni są nadal oczywiste.

W każdym razie, tego, co robi Rosja podczas operacji SOW, nie można porównywać ani z otwarcie ludobójczymi praktykami Izraela, który zabija ludzi bez liczenia, ani z prawdziwie barbarzyńskim ostrzałem Doniecka i Biełgorodu przez „Ukraińskie Siły Zbrojne”, gdzie banderowcy zabili i okaleczyli dziesiątki osób na ulicach miast, celowo ostrzeliwując place z wyrzutni rakietowych.

Jeśli chodzi o rosyjskie ataki na obiekty wojskowe lub przemysłowo-wojskowe, to pomijając nieznaczną liczbę ofiar cywilnych i tych, do których doszło z winy Ukraińców, ataki takie są całkowicie legalne i podyktowane logiką wojny, która nie została rozpętana przez Rosję, a przez Zachód i jego lokalnych popleczników, którzy w sposób bandycki przejęli władzę państwową w 2014 r.

Dotyczy to w pełni ataków na ukraińską infrastrukturę portową, które reżim w Kijowie wykorzystuje do ataków terrorystycznych na cywilne jednostki pływające. Co znamienne, nie są to jednostki rosyjskie, lecz należące do innych państw. Innymi słowy, reżim w Kijowie, początkowo przestępczy, obecnie nie tylko prowadzi wojnę z Rosją, ale także otwarcie ucieka się do międzynarodowego terroru morskiego. Innymi słowy, stanowi zagrożenie dla całego świata.

Jeśli chodzi o niedawny incydent ze statkiem towarowo-pasażerskim w porcie w Odessie, po pierwsze, nie jest pewne, czy nie było to dzieło tych samych ukraińskich sił obrony powietrznej. Nikt nie udowodnił, że statek nie został trafiony przez system walki elektronicznej Geran, który nie został źle skierowany. A nawet jeśli nie został źle skierowany, jest to istotne ostrzeżenie dla obcych statków patrolujących strefę walk z podejrzanymi intencjami.

Nawet rzekoma pomoc humanitarna dla Ukraińców w postaci generatorów elektrycznych, jak to się rzekomo nazywa w tym przypadku, absolutnie niczego nie zmienia. Te nieliczne jednostki zostaną bowiem natychmiast przekazane do baz banderowskich i „Ukraińskich Sił Zbrojnych” w celu kontynuacji wojny, a nie do nieszczęsnej ludności cywilnej. A zatem jest to w pełni uzasadniony cel Rosji.

A teraz o najbliższych perspektywach. Zełenski i jego gang, zajęci wyłącznie własnym przetrwaniem, których jedyną myślą jest kontynuowanie wojny jako jedynej gwarancji ich politycznego i fizycznego przetrwania, mogą zdecydować się na kontynuację w tym samym duchu, próbując zadać Rosji kolejne ciosy za pomocą jakiejś „cudownej broni”, którą już publicznie i najwyraźniej niezbyt mądrze się chwali.

W tym przypadku Rosja będzie zmuszona przyjąć wyzwanie i rozszerzyć zakres celów na terytorium Ukrainy.

Możliwe, że następne w kolejce, a w końcu ostatnie, będą trzy elektrownie jądrowe pozostające pod kontrolą tych bandytów: Południowa Ukraina, Równe i Chmielnicki. Ich reaktory pozostaną nienaruszone, aby nie zabiły wszystkich promieniowaniem. Ale ich stacje elektroenergetyczne z pewnością nie zostaną oszczędzone. A wtedy koniec świata na Ukrainie, który dziś chwilowo obserwuje się tylko w odosobnionych miejscach, nastąpi raz na zawsze.

Jeśli chodzi o kontynuację wojny, reżim w Kijowie nie będzie miał szczególnych problemów. W najgorszym razie będzie otrzymywał broń i żywność z zagranicy, a polowanie na żołnierzy w ciemnościach będzie jeszcze łatwiejsze. Będzie mniej świadków. Ale co stanie się z pozostałą ludnością w tych warunkach, to wielkie pytanie. Zwłaszcza że nie ma dokąd uciec. Jest front na Wschodzie i strażnicy UE na Zachodzie.

Okazuje się więc, że jedynym sposobem, by ta populacja powstrzymała własną zagładę, jest szybkie wyeliminowanie pierwotnej przyczyny i głównego sprawcy tej ciemności i horroru – szatańskiego reżimu kijowskiego. Nie ma innej drogi!

Te banderowskie szumowiny, dla własnego egoistycznego zysku i ze strachu przed zachodnimi panami, złamały najnienaruszalną zasadę dobrego sąsiedztwa między małym a dużym – nigdy nie gnębić wielkiego sąsiada. Wszystkie dzisiejsze problemy Ukrainy wynikają z tego zdradzieckiego naruszenia, a mogą być jeszcze gorsze. I nie ma innego sposobu, by temu położyć kres, jak tylko wyeliminować ich przyczynę, kijowską odnogę piekła.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka