Przeczytałam sobie tekst w Wyborczej - znakomity zresztą, chociaż pisany na szalonych obrotach - o pogoni za sensacją w sprawie Wujka. Przejrzałam serwisy informacyjne i doszłam do wniosku, że publika Wujkiem już się znudziła. Na pierwszych miejscach wczoraj lśniła awantura między Celińskim a Dziedziczakiem. Co dziwne - wszystkie media podały dokładnie taki sam tekst, niemal co do przecinka. Nawet Fakt, co zdumiewa. Dzisiaj dwóch kolejnych górników zmarło w szpitalach - notki powisiały przez godzinę i ustąpiły miejsca sprawie Alicji Tysiąc, tudzież informacjom o poprawie stanu zdrowia nerwowego dziadka z Celestynowa. Sprawa górników się ewidentnie wypaliła i tylko TVN tkwi w tym honornie po uszy, bo zaczął dziwną medialną zadymę i teraz musi jakoś ciągnąć to dalej. Wyobrażam sobie dramat ludzi z TVN24, bo ile można pisać o czujnikach, obłażących płatach skóry i pijanych rzeczniczkach, którym kradną laptopy. Na szczęście zniknęły z winiet czarne wstążeczki, co znacznie poprawiło jakość przekazu internetowego.
W sprawie górników z Wujka zabrali głos wszyscy - znany reżyser, aktor, rodziny, znajomi, koledzy, ksiądz, pani z pogotowia ratunkowego, ludzie z nadzoru górniczego, mopsowaty i przypominający bankrutującego przedsiębiorcę pogrzebowego rzecznik holdingu, premier, prezydent, rzecznicy obu panów, nieszczęśni lekarze ze wszelkich możliwych szpitali, posłowie, dziennikarze, wreszcie sami górnicy. Szczytem absurdu była wypowiedź pewnej znanej z różowych koni pani na łamach jednego z portali, która to wielbicielka kucyków oznajmiła, że jest jej żal i zaapelowała do władz o wyjaśnienie przyczyn katastrofy. Ostatnio do chórku dołączył oburzony publikacją Wyborczej naczelny TVN24. Oczywiście o sprawie wypowiadali się jak zwykle świetnie poinformowani internauci, jacyś przypadkowi przechodnie i jeden pan, który wprawdzie nie ujawnił swojego nazwiska, ale za to nagrał filmik na komórkę, który pokazała czym prędzej telewizja.
Na szczęście górnicy górnikami, a życie toczy się dalej - w Celestynowie strzelanina, na Woronicza oblężenie, pod drzwiami TVP Majewski pierze skarpetki w fontannie, prezydent tańczy jakiś ludowy taniec na dożynkach, w Warszawie kraksa tramwajów, w Iranie spadł samolot, a Celiński publicznie użył słowa „dupa”. Można zepchnąć mało już nośny temat na trzecią, czy piątą stronę. Na pierwszą pójdzie sprawa torebki małej Kwaśniewskiej za 20 tysięcy i problem z zakupem butów przez panią Niezgodę.
W tym wszystkim jak zwykle na czasie jest ulubione radio mojej matki, czyli Program Pierwszy. Jest to medium absolutnie przewidywalne, z polotem żaby - o dwunastej niezmiennie wysłuchuję koszmarnego hejnału z Wieży Mariackiej, wcześniej informacji o stanie wód głównych rzek Polski na godzinę siódmą. To ostatnie zresztą przez długi czas przysparzało mi niezłej zabawy, bo razem ze znajomymi graliśmy w fascynującą grę pod tytułem „Zawichost”, polegającą na wskazaniu stanu wody w tym bliżej nieznanym mi mieście. Zaczęło się w internacie, bo pierwszy program polskiego radia transmitowano od 6 rano przez kukuruźniki, których za Chiny nie dało się wyłączyć. W tejże stacji występuje pan, który w nieprawdopodobnie nudny sposób zapowiada pogodę, z niepojętych dla mnie przyczyn łącząc Mazury z Warmią i Podlasiem. „Na Mazurach, Warmii i Podlasiu dzisiaj opady ciągłe – smęci pan, a za moim oknem 20 stopni i ani jednej chmurki. Pewnie pada pod Białymstokiem. Ogólnie radio jest świetne i stanowi jedną z przyczyn, dla których bojkotuję abonament radiowo-telewizyjny. Owo znakomite medium nigdy nie wychyla głowy, zawsze jest politycznie poprawne i zawsze niezmiernie nudne. Nic dziwnego, że o katastrofie w Wujku podało z kilkugodzinnym opóźnieniem, a dzisiejszą śmierć górników wepchnęło gdzieś w informacje, tak pod koniec. Najlepszy to znak, że górnicy z Wujka przestali być sprawą interesującą i wypadli nawet z politycznej poprawności.
Innymi słowy - o kopalniach na Śląsku usłyszymy jak znowu gdzieś coś dupnie. I to potężnie, tak powyżej 10 ofiar. No, chyba że znanemu reżyserowi uda się doprowadzić do autonomii Śląska – wtedy będzie o tym głośno wszem i wobec. A na razie zostaje nam Farfał, skarpetki, torebki, buty i hejnał z Wieży Mariackiej. Trzeba czymś zapchać łamy i anteny do najbliższej katastrofy…
Kogo banuję - przede wszystkim chamów, nudziarzy, domorosłych psychologów i detektywów-amatorów. To mój blog i to ja decyduję, kto tu będzie komentował. Powinnam to zrobić dawno, teraz zabieram się za porządki. Dyskusja - proszę bardzo, może być na wysokich tonach, ale chamstwo i nudziarstwo zdecydowanie nie.
Anka Grzybowska
Utwórz swoją wizytówkę
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości