Voit Voit
1365
BLOG

Wesoły autobus

Voit Voit Rozmaitości Obserwuj notkę 17

Gimbus mojego syna  jak co dzień przyjechał o 14. Wojtek wymaszerował raźno z pojazdu, a za jego placami trwała w najlepsze zabawa. Kilkunastu pijanych w sztok, brudnych i obrzyganych facetów okupowało fotele. Zgłupiałam. 

 
-Roboty publiczne -  poinformowała mnie niechętnie pan opiekun -  Ludzie muszą do pracy dojechać! A pani się czepia. 
 
Czepiam się. Wściekła podpytałam kolegów Wojtka -  dzieciaki z gimnazjum w Rucianym -  co to właściwie ma znaczyć. 
 
 
- A oni tak zawsze -  machnęła ręką jedna z moich młodych sąsiadek -  Cholery można dostać, bo śmierdzą, miechem rzucają, śpiewają...
- Ci panowie są chyba chorzy -  snuł przypuszczenia Wojtek -  Brzuszki ich bolą.
 
Postanowiłam panów z bólu brzucha wyleczyć. W tym celu zadzwoniłam do burmistrza, któremu podlega zarówno gimbus, jak i gimnazjum w Rucianym, do którego pojazd należy. Burmistrz tradycyjnie był w delegacji, więc z braku laku opierniczyłam jakąś panią z wydziału oświaty, która miała mi do powiedzenia tyle, że nic nie może. Dyrektor gimnazjum, który teoretycznie za gimbusy odpowiada, wprawdzie nie był na delegacji, ale uznał, ze ma do czynienia z wariatką, która się czepia dla zasady (o wożenie robót interwencyjnych z dziećmi było już kilka awantur). Poszłam za ciosem i czepiałam się nadal. Tym razem zadzwoniłam do powiatu, chociaż -  jak słusznie przypuszczałam -  powiatowi nic do tego, bo kretyńska ustawa samorządowa praktycznie nie zakłada żadnego przełożenia między powiatem a gminą. Tu udało mi się dowiedzieć tyle, że o sprawie wiedzą, sporo osób się skarżyło, ale nic nie mogą.  Podpowiedziano mi policję i złożenie pisemnej skargi do burmistrza:
 
-Tylko niech pani zażąda potwierdzenia -  ostrzegła mnie pani z powiatu -  Bo tam często skargi nóg dostają...
 
Na wszelki wypadek zadzwoniłam do dyrektorki przedszkola mojego syna:
 
- My wiemy -  jęknęła -  Rozmawialiśmy o tym z burmistrzem, ale my nie mamy na to wpływu, bo gimbus jest własnością gimnazjum...
 
Jasne. Dzwonię na policję:
 
-Mogę jedynie przeprowadzić rozmowę z dyrektorem gimnazjum -  oznajmił pan policjant -  Ci panowie w gimbusie nie popełniają wykroczenia ani przestępstwa. Ta rozmowa to moja dobra wola...
 
To gdzie ja mam zadzwonić?! Do kurii biskupiej?! Teraz szlag mnie trafił na dobre i postanowiłam ściągnąć kolegów po fachu z lokalnego wydania Wyborczej. O dziwo -  załapali bez problemów. Co więcej -  odnalazł się burmistrz. Cud jakiś. 
 
Panowie z robót interwencyjnych zajmują się dwiema rzeczami -  nicnierobieniem (zazwyczaj siedzą na chodnikach, które mają zamiatać i plotkują przy piwku) i chlaniem. Mają jak widać dość krótki dzień pracy - zaczynają o 9 kończą o 13. Najwyraźniej nikt ich w tym czasie nie pilnuje, bo nie uwierzę w to, że zalali się w trupa w kilka minut między końcem pracy a przyjazdem gimbusa. Co ciekawsze -  panów z tych robot jakoś przybywa. Nie wiem ilu z nich faktycznie pracuje na rzecz gminy, a ilu to łebki wożone przez kierowcę. O 7 rano dokładnie trasą gimbusa jeździ puściuteńki PKS, pięć minut później przyjeżdża zapchany panami gimbus. No tak, ale PKS kosztuje 4 złote, a gimbus pewnie znacznie mniej, jeśli się jedzie nim na łebka. Interwencyjni mają transport za friko. Swoją drogą, fajna robota -  za darmo dowiozą, przywiozą i robić nic nie trzeba...
 
Jutro Wojtek o 7 rano wsiada do gimbusa i jedzie się edukować. Mam szczerą nadzieję, że po licznych interwencjach, których byłam sprawczynią, mój syn nie usłyszy złego słowa. Mam też nadzieję, że pijanych meneli o 14 nie będzie. Nie mam pojęcia, gdzie jeszcze mogę się udać, ale stanę na uszach, żeby mój syn był bezpieczny. 
 
Jeśli ktoś z Was ma pomysł, co z tym fantem zrobić – niech się nim podzieli. Będę zobowiązana.
 
***
 
Dzisiaj w gimbusie panów nie było. Widać wczorajsza awantura tym razem dała skutek. Co wiecej -  opiekun dzieci wysiadł i serdecznie mi podziękował, bo panowie... obrzygiwali im autobus.  Ciekawe, czy panowie pojawią się popołudniu.... 
 
Voit
O mnie Voit

Kogo banuję - przede wszystkim chamów, nudziarzy, domorosłych psychologów i detektywów-amatorów. To mój blog i to ja decyduję, kto tu będzie komentował. Powinnam to zrobić dawno, teraz zabieram się za porządki. Dyskusja - proszę bardzo, może być na wysokich tonach, ale chamstwo i nudziarstwo zdecydowanie nie. Anka Grzybowska Utwórz swoją wizytówkę

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (17)

Inne tematy w dziale Rozmaitości