Kilka dni temu poszłam sobie głęboko w las. Trafiłam na fundamenty porosłe mchem, olszyną i chwastami. Wszystko zasnute było opadłymi liśćmi, stało w ciszy i spokoju. Wędrowałam między powalonymi, zmurszałymi cegłami i zastanawiałam się, jak się nazywała wieś, do której trafiłam, kto tu kiedyś mieszkał. Kto się kochał, nienawidził, żarł o miedzę. Kim byli ci ludzie?
Rano pojechałam do szpitala w Piszu, w którym umiera mój Ojciec. Siedziałam na łóżku, wiedząc, że mnie nie poznaje. Opowiadałam mu o wnuku, o mamie, o domu, który ukochał nade wszystko. Widziałam jak gaśnie. W końcu zaczęłam mu opowiadać o dziwnej, zapomnianej wsi. Jakby się ożywił. Poruszał ustami, chciał coś powiedzieć. Nie wiem, co. Nie usłyszałam.
Czy był tam z nimi? Czy znał skądś tę wieś?
Będę u Taty jutro. Aż do końca. Może mi powie?
-Aniu, ja umieram?
-Tak, Tato.
-To dobrze, ze mi powiedziałaś. Tu nikt nie miał odwagi. Będziesz ze mną? Idź, zapal.
-Będę Tato.
-To dobrze. I mów o umieraniu. Powiedz...
-Tato, nie wiem. Myślę, ze to jak zasnąć i nigdy się nie obudzić.
-Ja ciągle zasypiam.
-Ale się budzisz.
-Nie chcę się budzić. Mam takie piękne sny.
Dobranoc Tato...
Kogo banuję - przede wszystkim chamów, nudziarzy, domorosłych psychologów i detektywów-amatorów. To mój blog i to ja decyduję, kto tu będzie komentował. Powinnam to zrobić dawno, teraz zabieram się za porządki. Dyskusja - proszę bardzo, może być na wysokich tonach, ale chamstwo i nudziarstwo zdecydowanie nie.
Anka Grzybowska
Utwórz swoją wizytówkę
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości