Chyba ostatnio coś się ze mną dzieje, bo przestaję rozumieć czytane przez samą siebie teksty. Dzisiaj w Gazecie Wyborczej - a właściwie na gazeta.pl - przeczytałam, ze „tymczasowo” opuściła salon24 Kataryna. Specjalnie mnie to nie wzruszyło, ale ponieważ rzecz o salonie, to przeczytałam do końca. I tu zabrakło mi pary i percepcji – prostego jak się wydaje - tekstu pisanego. Pod hiobową wieścią bowiem był jakiś (chyba?) cytat z blogu Orlińskiego, który brzmiał mniej-więcej tak: Kataryna najpierw przyszłam, bo odkryła salon przez kłamstwo Pospieszalskiego, a potem tenże Pospieszalski pojawił się z jakimś tekstem o Dniu Niepodległości i chyba ten tekst (którego nie czytałam) tak Katarynę wystraszył, że dała nogę. Tu akurat się nie dziwię, bo teksty Pospieszalskiego i mnie przyprawiają o paniczne lęki, ale żeby aż tak? Dalej dowiedziałam się, że salon (czyli Psychiatryk) jest ostro prawicowy. A ja tu poznałam od cholery radykalnych lewicowców... No, ale nic to. W całą sprawę odejścia (a może przyjścia?...) Kataryny zamieszani są Morozowski (który został postawiony przez kogoś w nieciekawym świetle), Rolicki, Szczuka, Wroński i Leski. Co więcej - wszyscy oni uprawiają „blogerstwo śledcze vel analityczne”. Tu chodzi pewnie o niezwykle wnikliwe analizy Leskiego na temat kotów i kondycji polskiej piłki nożnej, tudzież PKP.
Zajrzałam do wpisu Kataryny z nadzieją, ze rzecz cała jakoś mi się w głowie rozjaśni, bo dziwne podchody personalne na mnie kompletnie nie działają. Okazało się, że chodzi o jakieś „problemy techniczne” - przede wszystkim, ale nie wyłącznie. No i dalej nic nie wiem.
OK, zostawmy w spokoju Katarynę. Już i tak jest najpopularniejszym salonowym tagiem. Chciałam zapytać o coś kompletnie innego: dlaczego jedna z najlepszych polskich gazet codziennych podaje tak dziwaczne i odlotowe informacje? Co się stało z ludźmi w gazecie, którzy umieją (umieli?) pisać? Co się w ogóle dzieje z dziennikarstwem i dziennikarzami? Jakiś wsteczny analfabetyzm? Czy istnieje jeszcze zawód korektora? No i gdzie jest jakiś redaktor wydania?
Ostatnio przeczytałam kilkanaście niezwykłych tekstów - od Dziennika, poprzez Wyborczą, Politykę, TVN, wszelkie Interie, Onety i WP, a na Fakcie skończywszy. Czy ktoś z Was zwrócił uwagę na niesamowitą ilość błędów, literówek, przekłamań, odlotowych zdjęć nie na temat, kretyńskich informacji i tekstów dla osobników ze schorzeniami psychiatrycznymi? Może to my się uwsteczniamy? Bo przecież dla kogoś te teksty są pisane.
Rozumiem, ze Fakt przez tydzień śledzi losy jakiegoś wieloryba w Wiśle, ilustrując to do tego zdjęciami i przekrojami tamy we Włocławku, rozumiem, że dołącza do gazety magiczne kółka samoleczące, przeczytałam nawet tekst o porwanej przez trąbę powietrzną krowie Oldze (3 l.), a ostatnio obejrzałam zdjęcia nastolatki w trumnie z zapłakaną rodziną w tle. Nie rusza mnie, bo taki jest zaśpiew Faktu, ale żeby Wyborcza?...
Coś tu chyba jest nie tak... Tylko czy ze mną, czy tak w ogóle?
Kogo banuję - przede wszystkim chamów, nudziarzy, domorosłych psychologów i detektywów-amatorów. To mój blog i to ja decyduję, kto tu będzie komentował. Powinnam to zrobić dawno, teraz zabieram się za porządki. Dyskusja - proszę bardzo, może być na wysokich tonach, ale chamstwo i nudziarstwo zdecydowanie nie.
Anka Grzybowska
Utwórz swoją wizytówkę
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości