Voit Voit
106
BLOG

Solidarni z piwnicą.

Voit Voit Rozmaitości Obserwuj notkę 35

Wczoraj rano wchodzę na S24 i zaczynam nerwowo szukać przyczyny dziwnej awarii -  coś się stało z SG. Jakby się rozsypała, czy coś takiego... Czasami takie numery mi się zdarzały, ale jakoś inaczej to wyglądało. Wreszcie odnajduję notkę od administracji i dowiaduję się, że śmietnik, na który trafiłam jest nowym pomysłem graficznym. „OK -  pomyślałam i doczytałam notkę do końca. Napisana była jakimś dziwnym językiem, z literówkami i błędami gramatycznymi. Kolejna myśl: „Fałszywka?!”. Nie, no na cholerę ktoś miałby puszczać fałszywki akurat tutaj... Poczytałam sobie komentarze, jeszcze raz wróciłam do notki, bo wydawało mi się, że coś zaczynam z tego rozumieć, ale chyba nie do końca. W końcu niemożliwym byłoby, żeby to, co ja zrozumiałam.... No, żeby to była prawda. No tak, ale ta rozsypana strona główna, ten dziwny list -  nie list. Atak zacietrzewionej konkurencji?... Absurd jakiś.

 
Wreszcie dotarło do mnie, o co tu chodzi. I wtedy szlag mnie trafił, bo w końcu moje teksty tez się tu ukazują. Zaczęłam się wykłócać pod notką administracji, ale nie na wiele to się zdało, poza tym jak się okazało właściciel S24 w ogóle nie czyta notek, na które odpowiada. 
 
Należę to tych blogerów Salonu, których notki w większości trafiają na SG. Bardzo się z tego cieszę. Pozwólcie więc, że z pozycji tej „gwiazdy SG” zabiorę głos we własnym imieniu. 
 
Nie cierpię chamstwa w necie. W ogóle chamstwo tępię i wcale się z tym nie kryję. Na moim blogu swoim bezmyśleniem popisywało się kilka osób i zostały z hukiem wylane. Podejrzewam, że większość z nas ma kogoś, kogo zabanowało. Ja tez kilka razy wyleciałam z czyjegoś blogu -  akurat był to blog Maryli, która mnie z jakiś sobie tylko znanych przyczyn dwa razy przywracała do łask -  ale za to w dobrym towarzystwie, bo razem ze mną co i rusz wylatywali świetni salonowi blogerzy. Bywało różnie -  potarmosiliśmy się i w końcu spokojnie dochodziliśmy do jakiś normalnych relacji. I już. 
 
W regulaminie, który musiałam obligatoryjnie zaakceptować, znalazłam dziwne rzeczy dotyczące jakiejś ukrytej formy cenzury. Polegać to miało na tym, że albo akceptuję „czarną listę” administracji i banuję umieszczonych na niej ludzi i wówczas pojawiam się na SG i pasku z prawej, albo nie i wtedy rozpływam się w salonowym niebycie. Na „czarną listę” miały trafiać wyjątkowo wredne trolle. Znalazłam listę i jeden nick na niej -  niejakiego Ekonomisty Grosika, o którego istnieniu w ogóle nie wiedziałam. Kim jest ten człowiek? Od słowa do słowa i pod notką administracji Synergie umieścił link do swojego bloga, pod którym Krzysztof Leski donosił na Ekonomistę Grosika. Poszło o to, że Grosik zarzucił Leskiemu łykanie spermy, a Leski nawyzywał Grosika od palantów. Cała dyskusja między oboma panami była żenująca i obu zdrowo poniosły nerwy. Widać jednak to „łykanie spermy” bardzo KL ubodło, bo cała administracja przedsięwzięła różne dramatyczne kroki, żeby takie coś już się nie pojawiało.
 
Poczytałam sobie Ekonomistę Grosika, który dzięki tej aferze stał się najbardziej znanym blogerem Salonu. Było trochę wierszy, kokieterii, fajne rozmowy z jedną z blogerek. I tyle. Oprócz zadymy z Leskim nie znalazłam niczego strasznego. I wtedy cholera mnie wzięła po raz drugi. 
 
Nie mam pojęcia, dlaczego mam banować Ekonomistę Grosika. Nie znam go, poznałam go wczoraj. Nic mi nie zrobił. Czy mam też banować kogoś, kto będzie wykłócał się w mało parlamentarny sposób pod testem któregoś znanego z chamstwa i radykalizmu autorów? A takich ci u nas bez liku, co więcej -  dość hołubionych przez administrację. Dodajmy -  są to ludzie, którzy obrażają własnych czytelników. Mimo to ich teksty bez problemów trafiają na SG. Tu się ścierają różne opcje -  często mięso leci aż się kurzy. No i co? Czy na to admini reagują? Nie.  
 
Jakiś czas temu pod którymś z moich tekstów (już nie pamiętam którym) ukazały się komentarze, które były... No cóż -  to nawet nie było chamstwo. Zzieleniałam, kiedy je przeczytałam. Nikt z adminów nie zareagował, chociaż „łykanie spermy” było przy tym niczym. Te komentarze zresztą chyba wiszą do dzisiaj -  jeśli ktoś ciekawy, niech poszuka. Dlaczego więc do upadłego broni się Leskiego?
 
Pozostaje jeszcze salonowy „plankton” -  wybaczcie mi te nazwę -  czyli ogromna rzesza ludzi, których niewielu zna. Nie wiem, co dzieje się na ich blogach. Być może to kolejny Onet czy Interia. Problem w tym, że zaczynamy się dusić we własnym sosie i poza wyróżnione notki na SG, albo zaprzyjaźnione blogi migające na prawym pasku raczej nie wychodzimy. A znamy się w dość wąskim gronie. Sadzę, ze ten „plankton” w ogóle nie może liczyć na żadną ochronę, skoro nie mogę na nią liczyć stali bywalcy SG. 
 
Idąc dalej -  jeśli ktoś nawtyka komuś z „szefostwa”? Jeśli ktoś pożre się na tematy polityczne i wreszcie poleci mięso, a na co dzień jest fajnym, spokojnym człowiekiem, a do tego świetnie pisze? Jeśli ktoś ma zły dzień, a jutro będzie wszystko OK? Jeśli ktoś u mnie zachowuje się znakomicie, a tępi z premedytacją kogoś, kogo poglądy go mierżą? Co z nimi (nami)? Czarna lista?
 
To stawia mnie i nas wszystkich w obrzydliwej sytuacji wazeliniarskiego potakiwacza. Jeśli decyzji administracji nie zaakceptujemy, to przestaniemy istnieć, bo nasze teksty nie będą widoczne. Czyli tak, jakby nas w ogóle nie było. Trudno znajomych i stałych czytelników (tych w większości nie znamy, a jest ich sporo) o nowej notce informować mailem. 
 
Ostatnią sprawą jest regulamin. Musiałam go zaakceptować, bo inaczej nie dostałabym się na mojego bloga, choćby po to, żeby poinformować o zmianie adresu. Innymi słowy -  za kilka dni okaże się, że w 100% nowy regulamin zaakceptowaliśmy, a to bzdura, bo wielu z nas się na niego nie zgadza. 
 
Większość z nas w salonie pozostanie. Mamy tu znajomych, przyjaciół. Pewnie to nas tu trzyma. Mam do wszystkich prośbę -  nie zgódźmy się na przedmiotowe traktowanie. To dzięki naszym tekstom Salon w ogóle ma rację bytu. Proponuję pod każdym blogiem podwiesić linki do blogów „piwnicznych”, czyli tych, których autorzy powiedzieli „nie” i odblokowali opcję komentarzy dla każdego. Na pierwszy rzut: Synergie i Rebeliantka. Przynajmniej w ten sposób umożliwimy im dotarcie do czytelników, bo ich blogi na SG ani na prawym pasku się nie ukażą, bo mieli na tyle cywilnej odwagi, żeby sprzeciwić się decyzjom adminów. Podaję ich linki: 
Opcja polityczna nie jest tutaj ważna -  bądźmy po prostu solidarni. 
 
 
Ponieważ ja tez od dzisiaj siedzę w piwnicy, proszę wszystkich, żeby powklejali nasze linki (znajdziecie je uFreemana) do ulubionych i do polecanych. Jest jakaś szansa, że ktoś nas znajdzie mimo wszystko.
 
 
Jeśli ktos chce nas poprzeć i wstawić sobie opornik, robicie to tak:
 
1)ten link wlepiecie do ustawień konta:
 
(p style="text-align: center;")(img src="http://img4.imageshack.us/img4/3858/opornikz.jpg" width="93" height="81" alt="" /)(br /)
(span style="font-family: Arial; font-size: small;")Jestem oporny :)(/span)(/p)
 
2) i zmieniacie odpowiednio wszystkie nawiasy półokragłe na takie: <>. Tekst "jestem oporny" tez dopasujcie do siebie i do płci swojej.
 
 
 
 

 

Voit
O mnie Voit

Kogo banuję - przede wszystkim chamów, nudziarzy, domorosłych psychologów i detektywów-amatorów. To mój blog i to ja decyduję, kto tu będzie komentował. Powinnam to zrobić dawno, teraz zabieram się za porządki. Dyskusja - proszę bardzo, może być na wysokich tonach, ale chamstwo i nudziarstwo zdecydowanie nie. Anka Grzybowska Utwórz swoją wizytówkę

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (35)

Inne tematy w dziale Rozmaitości