Voit Voit
56
BLOG

Psc#17

Voit Voit Rozmaitości Obserwuj notkę 50

Sytuacja powoli zaczyna mnie przerastać - jestem szczęśliwą posiadaczką kupy absolutnie do siebie niepasujących desek, mnóstwa śrubek, jakiś tajemniczych szyn, tulejek i gwoździków nieznanego przeznaczenia. Wszystko to piętrzy się w dwóch pokojach, na stercie śpi Luna, a ja studiuję instrukcję obsługi tego szajsu. Przed chwilą odnalazłam coś jakby stalowy stelaż, ale nie bardzo wiem, do czego go zastosować. Rzecz wygląda solidnie i jest najprawdopodobniej częścią konstrukcji biurka mojego syna. Problem w tym, ze nie da się go do niczego przykręcić, bo ma jakieś odlotowe rozstawy dziurek.

 

Gdzieś około 2 w nocy udało mi się zmontować blat i jakoś przytwierdzić go do czterech metalowych walców. Około 4 okazało się, że blat trzeba odwrócić, a żeby tego dokonać, należy odkręcić 16 długich śrubek. Udało się gdzieś około 6. Potem padłam. Śniło mi się, że biurko - a właściwie ta jego część, która niemal udało mi się złożyć - rozpadło się na kawałki, a przy okazji zgubiłam bardzo ważną śrubkę Psc#17.

 

Około 8 rano - przytłoczona wizją zasypujących mnie desek i śrubek - ściągnęłam odsiecz. Odsiecz – w postaci znajomego inżyniera lotnictwa - załamała się po jakiś 10 minutach, kiedy to kot Ryży pożarł pierwszą stronę instrukcji obsługi, na której był o ile pamiętam jakiś skośny przekrój przyszłego biurka i tabelka ze śrubkami. Znajomy wycofał się z honorem, przypominając sobie o nagłej, niespodziewanej i wytęsknionej wizycie dawno niewidzianej dalekiej rodziny spod Kielc. Pół godziny później Jeżowaty zjadł rączkę mojego ostatniego śrubokręta. Przy pomocy kilku narzędzi kompletnie do tego nieprzystosowanych, udało mi się pokonać opór w postaci szafki pod biurko, na której opiera się część konstrukcji. Blat wprawdzie zawisł jakoś ukośnie, ale to chyba przez to, że nie dałam dziwnych rurek - jakby czegoś w rodzaju dystansów. Rozkręciłam szafkę, założyłam rurki, skręciłam i wtedy okazało się, że nie przykręciłam szyn na półkę pod klawiaturę. Szyn po złożeniu całości przykręcić się nie da, bo trzeba by do tego mieć gumową rękę długości co najmniej półtora metra i siłę słonia.

 

Rozebrałam mebel i stałam się znowu posiadaczką sterty desek. Przy okazji udało mi się odkryć sposób działania złącznika, przypominającego śrubę wchodzącą w mimośród z dziurą w środku. Eksperymentalnie zaczęłam skręcać kawałek szafki, ale okazało się, ze mimo zgłębienia budowy mimośrodu z dziurą, przedmiot nie działa. To znaczy nie skręca jednej części z drugą.

 

Sprawa jest rozwojowa – póki co udało mi się wpasować kawał dużej deski (#5 s) w stalowy stelaż (2#f) i przykręcić dwa kółka. Nie mogę dojść, do czego mogą mi się przydać dwa jakby kątowniki złamane w połowie, ale pewnie wyjdzie w praniu. Mam niejasne przeczucia, ze przez te dwie blachy będę musiała rozebrać całość. Nic to - w razie czego podstawię blat na kozłach po deskę kreślarską i też będzie się trzymał. Grunt, to się nie załamywać.

Voit
O mnie Voit

Kogo banuję - przede wszystkim chamów, nudziarzy, domorosłych psychologów i detektywów-amatorów. To mój blog i to ja decyduję, kto tu będzie komentował. Powinnam to zrobić dawno, teraz zabieram się za porządki. Dyskusja - proszę bardzo, może być na wysokich tonach, ale chamstwo i nudziarstwo zdecydowanie nie. Anka Grzybowska Utwórz swoją wizytówkę

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (50)

Inne tematy w dziale Rozmaitości