Voit Voit
66
BLOG

Prezent od przyszywanej ciotki

Voit Voit Rozmaitości Obserwuj notkę 8

 

Dzisiaj dostałam choinkę. W prezencie. Przywiózł ją znajomy przyjaciółki, który w naszych okolicach był przejazdem. Choinka zapakowana była w koszmarnej wielkości pudło, oblepione kilometrami taśmy. Zachwycony prezentem od przyszywanej ciotki Wojtek zabrał się za wyciąganie zawartości:

- Ooo... Mama... Co to jest? Rakieta?

Przyjrzałam się bliżej... Raczej jakby klepsydra, czy coś takiego...

Całość składa się z dwóch stożków - dolny był z czegoś srebrnego, lekko transparentnego, górny, sterczący czubkiem w dół - z drutu skręconego artystycznie w spiralę. Na drucie powieszono srebrne kółka, coś jakby od firanek, w dolnym stożku zamontowano jakieś urządzenie elektryczne. Przy bliższych oględzinach doszłam, że to silniczek wyjęty chyba z miksera i komplet chińskich lampek choinkowych, koloru błękitnego.

Wojtek z lekka osłupiałą miną podłączył całość do prądu. Warknęło, błysnęło...

Stożek górny zaczął się obracać, podzwaniając kółkami od firanek, w dolnym falami gasły i zapalały się światełka, a całość grała syntetyczną „Cichą noc”. Stożek górny to nabierał szybkości, to znowu zwalniał. Nie wiem, czy taki miał być efekt artystyczny, ale w pierwszej fazie zamieniał się w duże, srebrne wiertło. Ogólnie wyglądało to niepokojąco, a przy tym dość niebezpiecznie.

Poleciałam do pokoju po aparat, żeby uwiecznić dzieło. Kiedy wróciłam, właśnie odpadło pierwsze kółko od firanek. Za nim następne. Okazały się dość ciężkie, więc złapałam syna za bluzę i schowaliśmy się za drzwiami. Kółka (było ich dość sporo) bombardowały jadalnię i drzwi pokoju mamy. Wreszcie odpadły wszystkie i udało mi się wyciągnąć wtyczkę z kontaktu...

Późnym wieczorem zadzwoniła moja przyjaciółka:

-I co, podobał się Wojtusiowi prezent, czy mu pod choinkę dasz?

-Wiesz, jakby ci powiedzieć... Fajny, tylko trochę niebezpieczny...

-Zwariowałaś zupełnie z tą ostrożnością - ma wszystkie papiery. Dopuszczony.

-No tak, ale wiesz on wiruje tak trochę, no i mu te kółka odpadły..

-Już rozwaliliście?! Przecież cholera, to dziecioodporne!

-No wiesz, to nie my rozwaliliśmy, tylko jak włączyłam do gniazdka, to one same tak pod wpływem ruchu wirowego...

-Do jakiego gniazdka?!

-No, elektrycznego, a jakiego.

-Ty, to na baterie jest! Może jak mu kopa dało, to zaczęło się szybciej kręcić, czy coś...

-Jak na baterie, jak wtyczkę miało i silnik od miksera!

-Jaki silnik od miksera?! Słuchaj, co to właściwie było?

-No wiesz, ten prezent od was... On jest naprawdę super, fantastycznie wyglądał, dopóki mu te kółka nie odpadły i...

-Czekaj, jak to wyglądało?..

 

-Takie, jakby choinki dwie, czy cóś... Grało i świeciło... I się kręciło trochę.

-Kretyn... - wycedziła przyjaciółka i trzasnęła słuchawką.

Ciąg dalszy nastąpił po jakiś 40 minutach. Tym razem zadzwonił małżonek przyjacióki. Z tyłu słychać było jakieś wrzaski.

-Słuchaj, to znaczy jest tak... No, ja... Och, kurdę, pochrzaniło mi się, bo i śledzie i karp, a ten wpadł, że na Mazury jedzie, to mu dałem... Bo wiesz, jak jest z pocztą. No, a to przed świętami i jeszcze ukradną, albo usiądą... No wiesz. Tak w skrócie to chodzi o to, ze to jest kolejka elektryczna. Bo to cudko z tymi światełkami, to ja właśnie miałem odesłać, bo nam też przysłali z jakiejś firmy, ale myśmy tego w ogóle nie zamawiali, tylko konsolę. A dostaliśmy to coś. No i pewnie... Słuchaj, bo ja to właściwie... No, ja chyba rozwodnikiem będę, a to już drugi raz... Ja ci to jutro przywiozę co? Błagam cię, nie odmawiaj, bo ja rodzinny człowiek jestem, a nie będę miał ani domu, ani świąt... proszę cię. Ja jutro będę... Dam ci jeszcze Asieńkę, bo coś chce ci powiedzieć. To do jutra...

-Aśka, nie wygłupiaj się, pocztą wyślij, niech on się z tej Warszawy tu nie turla, drogi śliskie...

-I dobrze - lepiej być wdową, niż rozwódką. Taniej. Ty wiesz, co ja od niego w zeszłym roku dostałam?! Łąpawice kuchenne i fartuszek! W paski! A moja mama - komplet jedwabnej bielizny! Czerwonej! Potem się przyznał, że mu się pomerdałyśmy! Pomylił mnie z moją własną matką?! W tym roku pewnie mopa z wiadrem dostanę, bo mu się z woźną w szkole pomylę! Jak taki facet może dzieci uczyć?! Ale ja nie o tym... To badziewie, co świeci i wiruje, to wywal. To też on zamawiał! Ale ja też nie o tym... Adwokata znajdę i go z torbami puszczę. Dzieci nie mamy, to szybko pójdzie. Czekaj, ale ja nie o tym... Daj mi przepis na tego karpia w szarym sosie, co? Bo wiesz, on go cholernie lubi... To daj mi jeszcze na makowiec. To jego ulubione ciasto... Słuchaj, a jak on właściwie jutro u ciebie będzie, to nie mogłabyś mu dać makowca? Będę miała jedną rzecz z głowy... Szkoda, że tych karpi jeszcze nie kupiłaś... A, może się i nie rozwiodę, w końcu święta są, nie?

No, i w ten sposób, zamiast leczyć grypę, będę piekła w nocy makowiec. Dobrze, ze jeszcze tych karpi nie kupiłam. Ale za to jestem szczęśliwą posiadaczką dwóch stożków, silniczka od miksera i grających lampek. Wszystko oddzielnie, bo mój syn przez godzinę pracowicie dzieło sztuki rozmontował na części. No i Aśka się nie rozwiedzie. Głupio by było - byłam świadkiem na jej dwóch poprzednich ślubach. Ostatni jakoś mi się upiekł, bo Aśka stwierdziła, że pecha przynoszę. No i jakby się rozwiodła, to z trudem budowana reputacja posypałaby się jak domek z kart...

 

 

 

Voit
O mnie Voit

Kogo banuję - przede wszystkim chamów, nudziarzy, domorosłych psychologów i detektywów-amatorów. To mój blog i to ja decyduję, kto tu będzie komentował. Powinnam to zrobić dawno, teraz zabieram się za porządki. Dyskusja - proszę bardzo, może być na wysokich tonach, ale chamstwo i nudziarstwo zdecydowanie nie. Anka Grzybowska Utwórz swoją wizytówkę

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (8)

Inne tematy w dziale Rozmaitości