Voit Voit
362
BLOG

Obyś cudze dzieci uczył, czyli choroby XXI wieku

Voit Voit Rozmaitości Obserwuj notkę 19

 

 

Jest kilka takich chorób, które doprowadzają mnie do szału. Jedną z nich jest tajemnicza dysleksja i jej liczne odmiany, jak choćby dysgrafia. Kolejną – ADHD.

Dysleksja i dysgrafia w moich czasach bardziej znana była jako „lenistwo”. Polegało ono najczęściej na tym, że ktoś notorycznie pisał „mrufka”. Wówczas do akcji wkraczała pani od polaka, która „mrówkę” kazała przepisać 1000 razy. Najczęściej takie działanie - oczywiście wredne, niepedagogiczne i niepolityczne – kończyło sprawę. Osobnik wolał zapamiętać, jak się pisze „ponieważ”, bo zdawał sobie sprawę z tego, że za „poniewasz” przyjdzie mu spędzić kilka godzin na mało twórczym przepisywaniu, zamiast na znacznie bardziej twórczym jeżdżeniu na sankach z kumplami. Podobnie było z tabliczką mnożenia, którą zakuwało się na pamięć i jakoś nikogo to specjalnie nie dziwiło. „Mrufka” stała się jednostką chorobową stosunkowo niedawno, co dziwne - w epoce edytorów tekstu, które „mrufkę” po świńsku podkreślają. Nieodmiennie zadziwia mnie to, że „mrufka” - podkreślona czy nie – i tak zostaje, bo przecież człowiek ma dysgrafię, więc ma prawo „mrufka” pisać.

ADHD to dla mnie kolejne kuriozum, które występuje przeważnie w miastach i częściej w szkołach niepublicznych, niż „państwowych”. Miałam kiedyś niekłamaną przyjemność uczyć w jednej z niepublicznych szkół w Warszawie. Nieszczęście polegało na tym, że uczyłam polskiego, więc trafiłam na gromadę dyslektyków z ADHD. Wyglądało to mniej więcej tak, że kilkunastoletni gówniarz rzucał mięchem, kładł nogi na stole, a do mnie odzywał się per „mała” (to był przejaw ADHD), robiąc przy tym niesamowite błędy ortograficzne i gramatyczne w każdym wypracowaniu (to z kolei dysgrafia poganiana dysleksją), o ile rzecz jasna raczył owo wypracowanie napisać (ADHD). Oczywiście - wszystko było potwierdzone przez psychoterapeutę na papierze. Innymi słowy - gówniarz był nietykalny. Za gnojkiem stali murem jego rodzice, których jedynym argumentem było to, że za szkołę płacą, więc ja mam stulić pysk bo bez nich umarłabym z głodu. Rodziców popierał dyrektor (szkoła musiała przynosić zyski), a przeciw byliśmy tylko my, czyli szarzy nauczyciele. ADHD uwidoczniało się przy każdej probie zdyscyplinowania klasy - zabranie komórek na przykład skutkowało zbiorowym buntem, zakończonym wizytami rozhisteryzowanych rodziców („Musze mieć stały kontakt z dzieckiem!”), z kolei po zarekwirowaniu kilkunastu empetrójek dowiedziałam się, że uniemożliwiam dzieciom kontakt z kulturą. Każda lekcja przypominała pole bitwy, na przerwach siadaliśmy w milczeniu w pokoju nauczycielskim, wsłuchani w odgłosy z korytarza, rodem z dżungli. Staraliśmy nie patrzeć sobie w oczy.

Z ADHD zetknęłam się ponownie stosunkowo niedawno. Kolega mojego syna z poprzedniego przedszkola miał właśnie „stwierdzone” ADHD. Dzieciak to koszmar - bił kolegów, nauczycieli, rozwalał zabawki, terroryzował wszystkich wkoło. Ma ADHD, więc mu wolno. Co dziwne - dziecko na „obcym” terenie zachowuje się zupełnie przyzwoicie. Na urodzinach jednej z koleżanek wystarczyło ostre warkniecie mamy jubilatki, żeby uspokoił się natychmiast. Rodzice pozostałych dzieci w przedszkolu zachwyceni wyczynami młodzieńca nie byli. Nawet nie chodzi tu o bicie kolegów, co bardziej o dawanie świetnego przykładu - skoro jemu wolno, to dlaczego mnie nie? Kumpel z ADHD stał się w jakimś sensie wzorcem zachowań, a nikt nie chce mieć piekła w domu.

Kilka razy rozmawiałam z ówczesną wychowawczynią - bezradnie rozkładała ręce. Rozumiem ją, bo ADHD to skrót-wytrych. Sama przez to przeszłam. W końcu dzieciak przegiął pałę - pobił jedną z koleżanek - najwyraźniej dla sportu - a usiłującą interweniować opiekunkę dziabnął widelcem (rzecz cała miała miejsce w przedszkolnej stołówce). Tym razem awantura była niesamowita - zareagowali i rodzice, i nauczyciele. Matka chłopaka stanęła przed nami wszystkimi z miną pod tytułem „jestem ofiarą nagonki”, wspierana przez odwody w postaci pani psycholog. Dowiedzieliśmy się, ze jesteśmy nietolerancyjnymi kołtunami, że powinniśmy więcej czytać, że sekujemy niewinne dziecko. Udało mi się wycisnąć z matki, że nie stosują w domu żadnego systemu kar, żeby młodego człowieka nadmiernie nie stresować i starają się zacierać różnice między tym, co można, a czego nie wolno, bo gdzieś wyczytali, że to świetny sposób wychowawczy. Opadła mi szczęka. Po przemowie pani psycholog większość rodziców poczuła się jak zbrodniarze, a po obietnicach matki, że teraz już postara się zmienić nastawienie dziecka do świata, uznaliśmy że dajemy jeszcze jedną szansę.

Dwa dni później chłopak - starszy od mojego syna o dwa lata - pobił Wojtka. Na tyle poważnie, ze potrzebna była interwencja lekarza. Teraz dostałam szału indywidualnego - pojechałam do rodziców chłopaka. Usiedliśmy w kuchni przy stole i przeprowadziliśmy poważną rozmowę. Niezbyt przyjemną dla obu stron. W tym czasie dzieciak zajmował się demolowaniem kuchni i kopaniem matki, przy wtórze dzikich wrzasków. Żadne z rodziców na to nie reagowało. Matka pokazała mi dokumentację medyczną, gdzie wszędzie widniał magiczny skrót ADHD. To jednak w żaden sposób nie tłumaczyło zachowania dzieciaka, ani jego rodziców. Kilka dni później Wojtek dostał od niego laurkę z napisem „przepraszam”. Chwile później dostał w dziób.

Chłopak skończył ku uldze wszystkich edukację przedszkolną i poszedł terroryzować kolegów i nauczycieli do pobliskiej podstawówki. Wojtek zmienił przedszkole, ale o chłopaku co jakiś czas docierały do mnie wieści. Przede wszystkim od rodziców. O ile wiem, po kolejnym pobiciu kolegi, rodzice zażądali zabrania chłopaka ze szkoły. Wcale im się nie dziwię - jest w pierwszej klasie, co będzie dalej?

Dlaczego o tym piszę? Ano dlatego, że w Warszawie toczy się ostra dyskusja, co robić w takich sytuacjach. Obie strony - rodzice dzieci z ADHD i pozostali - mają twarde argumenty na swoją rzecz. Ci pierwsi czują się odrzuceni, niechciani, sekowani i niezrozumiani, ci drudzy nie godzą się na to, żeby mały terrorysta tłukł ich dzieci.

Nie wiem, co robić z ADHD. Od kilku lat i tych z dysleksją, i tych z ADHD przybywa w zastraszającym tempie. Te „choroby” stały się niemal modne. Są do tego świetną receptą na życie - i dla dzieciaka, który może robić co chce, i dla rodziców, którzy własną nieudolność zasłaniają papierkiem z odpowiednią diagnozą. Może więc zamiast zajmować się dziećmi, warto zająć się ich rodzicami, wytłumaczyć, że dziecko to nie zabawka, którą zostawia się niańce na cały dzień, a potem dla spokoju sumienia pozwala się mu na wszystko? Może wyjaśnić im, czym się różni dobro od zła? Może dać nauczycielom do ręki instrumenty, które mogłyby młodemu człowiekowi pomóc wyjść na prostą? Bo pamiętajmy, że nauczyciel praktycznie nie ma prawa opieprzyć ucznia, czy ukarać go w sensowny sposób. A jeśli już to zrobi, to albo w bardzo łagodnej formie, albo - wyprowadzony z równowagi – rzuca w cholerę całą tę robotę. Bo ileż można uczyć dyslektyków z ADHD? I właściwie po co, skoro dzieciak uczyć się nie musi, bo cierpi na poważne schorzenia?

W przedszkolu, do którego teraz chodzi Wojtek problemu z ADHD i dysleksją nie ma. Podobnie w podstawówce, do której chodzić będzie. ADHD Pani Teresa szybko wypleniła, sobie tylko znanymi sposobami, a dyslektycy siedzą po lekcjach i przepisują 1000 razy słowo „mrufka”. Rodzice nie protestują. Poza tym, gdyby na wsi dzieciak pysknął nauczycielowi, albo pobił kolegę, ojciec załatwiłby sprawę szybko, aczkolwiek boleśnie. Tu to nie do pomyślenia.

Właśnie dowiedziałam się, że grupa gówniarzy, którzy założyli nauczycielowi kosz od śmieci na głowę, przedstawiła w sądzie zaświadczenia od psychologa. Jak sądzicie, co im jest?

 

Voit
O mnie Voit

Kogo banuję - przede wszystkim chamów, nudziarzy, domorosłych psychologów i detektywów-amatorów. To mój blog i to ja decyduję, kto tu będzie komentował. Powinnam to zrobić dawno, teraz zabieram się za porządki. Dyskusja - proszę bardzo, może być na wysokich tonach, ale chamstwo i nudziarstwo zdecydowanie nie. Anka Grzybowska Utwórz swoją wizytówkę

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (19)

Inne tematy w dziale Rozmaitości