Voit Voit
177
BLOG

Zdrowych, rodzinnych, wesołych, spokojnych, etc.

Voit Voit Rozmaitości Obserwuj notkę 18

Otwieram skrzynkę mailową i trafiam na życzenia. Od jasnej cholery tego, problem tylko w tym, ze nadawcy są mi jakoś mało znani.

Pierwsza prezentuje się Tepsa:

 

Tia... Tyle tylko, ze ja z serwisu Tepsy nie korzystam, nie zaglądam na ich stronę, w ogóle staram się tę instytucję omijać szerokim łukiem. No, ale widać na świąteczny mailing zasłużyłam. Tylko pojęcia nie mam czym.

Kolejny mail pochodzi od nieznanej mi instytucji dobroczynnej, która dziękuje mi za datki i poleca się na przyszłość. Urocze to, ale ja w życiu niczego im nie dawałam. Pojęcia nawet nie mam, w jakiej branży działają: dzieci, psy, koty, woda w Somalii?

Lecę dalej: miejscowa organizacja ekologów, z którymi od dłuższego czasu toczę boje różne, najwyraźniej wybaczyła mi chamskie zachowanie, bo dostałam mail z wilkiem w czapce Mikołaja i serdecznymi życzeniami wesołych, rodzinnych, śnieżnych, ekologicznych, etc. Wzruszyłam się równie serdecznie, bo nie dalej niż dzisiaj rano szef owej organizacji w sklepie rybnym powiedział mi, co mi zrobi, jak mu się w końcu uda mnie dorwać.

Kolejne maile pochodziły od dostawców mebli mojego dziecka - w sumie 6 sztuk. Przeważnie przedstawiały choinki na biurkach, jeden coś jakby pierogi, barszcz i bombkę. Wszystkie życzyły mi zdrowych, śnieżnych, wesołych, rodzinnych, etc.

Następna wiadomość była zastanawiająca - jakby jakiś święty na sporym kacu, z oczami wbitymi pionowo w niebo, po którym przelatywało coś przypominającego odrzutowego anioła z mieczem. Pod spodem nieznana mi jednostka (może grupa) życzyła wesołych, śnieżnych, rodzinnych, spokojnych, etc. Po pierwszym mailu następował drugi: „Ups. Pomyłka.”. No, przynajmniej szczerze.

Dalej organizacja zajmująca się wyścigami psich zaprzęgów, w których bierzemy czasami udział, wysłała mi wiadomość z biegnącym husky na tle księżyca i miłym przypomnieniem o zapłaceniu składek członkowskich za 2010 rok (termin mija w lutym). Przy okazji dostałam życzenia zdrowych, wesołych, rodzinnych, śnieżnych, etc.

Kolejne życzenia z psiej serii zaczynały się od „Luno, czy wybrałaś już coś pod choinkę?” Luna ziewnęła szeroko, jako, że mail dotyczył niezjadliwych jej zdaniem produktów Pedegree. Mój pies dostał życzenia zdrowych, wesołych, śnieżnych, spokojnych, etc. Obie się wzruszyłyśmy.

Dalej: Amnesty International; SWS, w którym od lat się nie udzielam; szkoła podstawowa z okolicy, która co roku wysępia ode mnie fanty na świąteczną loterię; dwie organizacje, których członkinią jestem z przymusu; nasza miejscowa apteka; sklep Polo Market (mam jakąś tajemnicza kartę stałego klienta)... No i rzecz jasna kilka maili od znajomych, w tym trzy z pytaniem, czy przypadkiem nie planuję urządzać Sylwestra, bo właściwie to nie mieliby nic przeciwko temu. Ogólnie zdrowych, śnieżnych, wesołych, rodzinnych, etc., z miłymi odmianami w postaci „wolnych i sprawiedliwych dla wszystkich”, tudzież „prawdziwie polskich”. Wzruszeniom nie było końca.

Ledwie przebrnęłam przez maile, z mocnym postanowieniem nastawienia sobie świątecznego autorespondera, kiedy to przebijając się przez zaspy, mróz i zadymkę wparował Pan Waldek, nasz listonosz, przynosząc kartki pocztowe od co bardziej konserwatywnych znajomych i członków rodziny. Ciekawa grupę stanowiły życzenia żałobno-kondolencyjne: „Na wieść o tym, co Was spotkało...” rozczuliła się jakaś nieznana mi bliżej ciotka. „Jestem z Wami w tych jakże trudnych dla Was dniach - informowała nas kolejna. „Nie wiem co powiedzieć - donosiła daleka kuzynka - Niech te Święta Bożego Narodzenia nie będą wesołe, ale przynajmniej szczęśliwe”. „Nie mogę powiedzieć wesołych i rodzinnych - informował nas wuj z północnej Polski, co do którego miałam głębokie przekonanie, że umarł 10 lat temu - no bo w tej sytuacji trudno i o jedno, i o drugie.”

Pokrzepiona i podniesiona na duchu zabrałam się do odczytywania życzeń „seryjnych”. Polegają na tym, że pod wydrukowanym tekstem (tu dwie odmiany - bogobojnym, bądź głupio dowcipnym) podpisują się jedynie imieniem nieznane mi, albo bardzo słabo znane osoby. I tak dostałam kartkę od „Oleńki i Jerzyka z Tuptusiem”. Pojęcia nie mam, kto to jest, ale może się zgłosi. Kartka była z serii „infantylne dziecię”. Widać Tuptuś to ktoś zupełnie nowy, a wnioskując z błękitów - jest to osobnik płci męskiej. Po przejrzeniu kilku „seryjnych” z imionami pod spodem, dałam sobie spokój. Kompletnie nie wiem, kto aż tak mnie kocha, żeby wydać kasę na znaczek. Pół biedy, jeśli na stemplu pocztowym widnieje jakaś miejscowość typu Rabka (wtedy z trudem można osobnika dopasować), gorzej jak Warszawa 1.

Kolejną grupę - dość liczną - stanowią kartki z niespodzianką. Może to być pokruszony opłatek przylepiony butaprenem, wyschnięta trawa, albo - i to jest najgorsze - śpiewający Mikołaj. Wyjących Mikołajów dostaliśmy całkiem sporo, pewnie z powodu mojego syna. Wojtek sprawę załatwił krótko - traktował podejrzaną kartkę gumowym młotkiem z zestawu Bob Budowniczy, po czym otwierał. Okazało się to wyjątkowo skuteczne - tym razem uniknęliśmy bezładnego chóru śpiewających na kuchennym stole Mikołajów i w ciszy mogliśmy odczytać kilka zabawnych świątecznych wierszyków z karpiem i choinką w rolach głównych.

Im bliżej świąt, tym szczerych i płynących z głębi serca życzeń coraz więcej. Na szczęście Pan Waldek oznajmił nam, że będzie dopiero po świętach, chyba, ze jakiś polecony przyjdzie, na co dostał nasze gremialne przyzwolenie. Za jakieś trzy-cztery dni przeżyjemy nawał esemesów i kolejną porcję maili. Swoje życzenia pocztowe już wysłaliśmy (seryjne, a jakże), pozostały maile. Zastanawiam się, czy wysłać życzenia panu od Wojtkowego biurka... Może lepiej nie - poniesie mnie i mu święta zepsuję. Ale ekologom nie daruję. Szkoda, że więcej karpi w tym rybnym nie kupiłam - wysłałabym im martwą rybę. Ekologicznie by wyszło.

 

 

 

Voit
O mnie Voit

Kogo banuję - przede wszystkim chamów, nudziarzy, domorosłych psychologów i detektywów-amatorów. To mój blog i to ja decyduję, kto tu będzie komentował. Powinnam to zrobić dawno, teraz zabieram się za porządki. Dyskusja - proszę bardzo, może być na wysokich tonach, ale chamstwo i nudziarstwo zdecydowanie nie. Anka Grzybowska Utwórz swoją wizytówkę

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (18)

Inne tematy w dziale Rozmaitości