Voit Voit
1005
BLOG

Ślizgiem po mrówki

Voit Voit Rozmaitości Obserwuj notkę 70

 

 

Dzisiaj wybrałam się po mrówki. Mrówki są niezbędne do zasiedlenia Akwarium Dla Mrówek, które mój syn znalazł pod choinką. Założyłam byłam kalosze po kolana, trzy swetry, sztormiak i gustowną radziecką czapkę-uszatkę, z lekka wyliniałą. Do kieszeni wepchnęłam butelkę w celu zachęcenia mrówek do przeprowadzki. Do butelki nasypałam cukru. Wyekwipowana ruszyłam na wyprawę.

Jeżdżąc poślizgiem po okolicznych górkach, wytaplana jak ostatnie nieszczęście, w końcu przekroczyłam linię lasu. W lesie nie było tak źle - przynajmniej poślizg miałam mniejszy. Mrówki spały snem sprawiedliwego i żadnej nie udało mi się schwytać. Przeklinając własną głupotę, która podszepnęła mi namówienie Mikołaja do kupna ADM poślizgałam się z powrotem w stronę domu. W okolicy młodniaka ujrzałam naszego leśniczego, z ponurą miną kontemplującego pieniek po choince. Najwyraźniej miała tu miejsce zbrodnia. Leśniczy był tak zafrasowany niezwykła sprawą zaginięcia choinki, że nawet mnie nie zauważył. Poślizgałam się dalej, nie śmiąc przeszkadzać w śledztwie.

W okolicy krzyżówki wylazłam na szosę szczytnowską. Nieopodal stał samochód na obcych i dalekich numerach rejestracyjnych, najwyraźniej z samej Stolicy. Poczułam powiew wielkiego świata. Z samochodu wyszedł był osobnik lat może dwudziestu paru, sympatyczny, łysy, barczysty, o twarzy na której z dawien dawna myśl żadna nie zagościła. Obejrzał mnie od stóp do głów, szczególną uwagę zwracając na sowiecka uszankę.

- Eeee... - zagaił osobnik. Stanęłam uszczęśliwiona, bo w końcu nie co dzień zdarza się, ze przybysz aż z Warszawy mile zagadnie człowieka z lasu - Te! Giżycko to tu?

Jak najuprzejmiej wyjaśniłam obywatelowi Wielkiego Miasta, że niezupełnie. Trochę dalej i jakby nie do końca w tę stronę. Światowiec podrapał się w głowę i wyjaśnił towarzystwu w samochodzie;

- Grzybów szuka.

- No, właściwie wie pan, ja mrówek szukam...

- Głupie jakieś. Wiocha. Jedziemy prosto - po czym wsiadł do bryki i pognał w stronę Szczytna.

 

Poszłam dalej, bo gdzieś w okolicy stoi potężne mrowisko czerwonych mrówek. Miałam nadzieję że jak w nie zapukam, to któraś się zainteresuje i wylezie. Pochylona nad mrowiskiem nie zauważyłam leśniczego, który wyślizgał się zza dębniaka.

- Choinki kradną - mruknął leśniczy bez żadnych wstępów - a pani to co? Grzybów szuka?

- Właściwie to mrówek...

- Mrówki są pod ochroną - oznajmił leśniczy, patrząc na mnie podejrzliwie – A na grzyby za zimno. Nalewkę pani robi?

- Jaka nalewkę?

- Na mrówkach! Pani wierzy w zabobony?! I pewnie pani chce mrowisko rozkopać!

- Nie chcę rozkopać, pukam, może wylezą. 15 mrówek mi potrzebne, bo syn od Mikołaja dostał akwarium...

- Ryby pani mrówkami karmi?

- Nie mam ryb. Karpie miałam, ale już nie zyją.

- W akwarium?

- W wannie tak właściwie. Wie pan, te mrówki to prezent pod choinkę dla mojego syna...

- Mrówki?... - leśniczy podrapał się w głowę, popatrzył na mnie dziwnie i poślizgał się tropić złodziei choinek.

Swoją drogą, po cholerę komuś choinka w pierwszy dzień świąt?...

Do domu doślizgałam się w całości. Jedyne, co miałam na sobie suche, to radziecka uszatka.

 

A mrówek nie mam nadal. Jeśli ktoś z Was dysponowałby zupełnie zbędnymi mrówkami, to polecam się. Potrzebuję od 15 do 20 sztuk. Kolor obojętny - w tej sytuacji nie będę wybredna.

 

Dla niedowiarków:

 

 

 

Voit
O mnie Voit

Kogo banuję - przede wszystkim chamów, nudziarzy, domorosłych psychologów i detektywów-amatorów. To mój blog i to ja decyduję, kto tu będzie komentował. Powinnam to zrobić dawno, teraz zabieram się za porządki. Dyskusja - proszę bardzo, może być na wysokich tonach, ale chamstwo i nudziarstwo zdecydowanie nie. Anka Grzybowska Utwórz swoją wizytówkę

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (70)

Inne tematy w dziale Rozmaitości