Wszystko wskazuje na to, że wchodzimy w rok wyborczy, bo ostatnio coraz więcej "polityków" odkryło korzyści płynące z Internetu - wstrętnego, złośliwego medium, opanowanego przez frustratów, szaleńców i przygłupów. Przyszli kandydaci wszelkiej maści szukają dla siebie na gwałt miejsca w sieci, a różne platformy blogowe pękają od nich w szwach. Politycy okazują się być ludźmi dowcipnymi, wszystkowiedzącymi, ofiarnie odpowiadającymi na najbardziej odlotowe pytania. Ci, którzy bloga nie mieli - zakładają go gdzie się da, a najlepiej kilka na raz, ci którzy bloga mieli - ale zapomnieli o nim na trzy lata - czym prędzej go reaktywują. Ci, którym pisanie idzie niesporo, a co więcej - oszczędzili kasę na asystentach - ładują się na Facebooka czy innego Twittera. Z braku laku i Nasza Klasa będzie dobra. Nagle okazuje się, że kandydaci posiadają GG a nawet Skype'a! Powiem więcej - ostatnio napisałam byłam maila do naszego miejscowego posła, który ma nawet niedaleko zamknięte od lat na zardzewiałą kłódkę biuro poselskie. Nie dość, że mi odpisał (nie wiem, czy własnoręcznie), to do tego biuro poselskie okazało się... otwarte! Serio - siedzi tam jakaś panienka i interesantów przyjmuje, a poseł ma być obecny co poniedziałek. Wzruszające.
A u nas? Zielono jak w maju. Tu poseł, tam poseł. Poseł posłem pogania. Mam szczerą ochotę też ich pogonić.
Kogo banuję - przede wszystkim chamów, nudziarzy, domorosłych psychologów i detektywów-amatorów. To mój blog i to ja decyduję, kto tu będzie komentował. Powinnam to zrobić dawno, teraz zabieram się za porządki. Dyskusja - proszę bardzo, może być na wysokich tonach, ale chamstwo i nudziarstwo zdecydowanie nie.
Anka Grzybowska
Utwórz swoją wizytówkę
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka