Voit Voit
98
BLOG

Troll wyrywa chwasta.

Voit Voit Rozmaitości Obserwuj notkę 68

 

 

Zaczęłam się zastanawiać nad netem. Dziwne to trochę, wiem, ale najczęściej nie wtrącam się w rozmowy na blogu Andrzeja Celińskiego i w ogóle o tym blogu u mnie nie mówię. To jego blog i mimo, że to ja zadają pytania, uważam, że to Andrzej powinien odpowiadać. Ostatnio tam zajrzałam i włos mi się na głowie zjeżył.  Andrzej broni się ostro, ale... No właśnie.

Większość osób, ukrywających się pod nickami - mniej lub bardziej wyszukanymi - ma w necie złudne poczucie anonimowości. Ci sami ludzie twarzą w twarz zapewne nie wykrzyczeliby Andrzejowi, ze jest postkomunistyczną hołotą, o komunistycznych korzeniach, chamem i sukinsynem. Nie dlatego, żeby się bali, ale dlatego, ze pewnie po prostu wstydziliby się coś takiego powiedzieć.

Sprawa z Andrzejem jest tym dziwniejsza, że najwyraźniej większość komentatorów w ogóle nie wie, kim on właściwie jest i kojarzy go jedynie z posłowaniem, z „lub czasopisma” i z SLD. Przyznam, ze od tygodni namawiam Andrzeja, żebyśmy porozmawiali o KOR, o jego współpracy z Wałęsą, o opozycji, Solidarności, o Towarzystwie Kursów Naukowych, o Czarnej Jedynce, w której był zresztą z Macierewiczem. Jak dotąd bezskutecznie, bo Andrzej o styropianie mówi niechętnie. Zresztą - może ma rację, bo pod spodem natychmiast pojawiłyby się teksty o lewicy laickiej - jak mniemam niezbyt przyjazne - żydokomunie, masonach, o Bolku, TW i diabli wiedzą o czym jeszcze. Może faktycznie - dopuszczanie do tego, żeby stado żądne krwi opluło kawał życia Andrzeja jest bezsensowne i kompletnie mija się z celem.

Ostatnio na Salonie pojawiło się wiele nowych postaci - widać po ilości komentarzy i postów, że to świeży narybek. Większość z nich przenosi tu zwyczaje rodem z Onetu. Ludzie są dość dziwni, bo komentując na blogach z SG w ogóle pojęcia nie mają, u kogo komentują. Spotkałam u Kataryny faceta, który najwyraźniej przypuszczał, że właśnie zaczęła karierę blogerki. Byli tacy i u Azraela, i u Toyaha. Nie żądam od tych ludzi, żeby znali wszystkie nicki co większych gwiazd blogosfery, ale na Boga, jeśli już komentują, to z minimalną wiedzą na temat autora. No i po przeczytaniu tekstu z minimalnym zrozumieniem.

Poszperałam w necie. Obraz, jaki wyłania się z forów jest dramatyczny. Przede wszystkim kompletny analfabetyzm - to najczęściej na portalach tabloidów i na wszelkich Onetach i WP. Lepiej jest na tych forach, gdzie trzeba się zalogować - choćby na GW, aczkolwiek i tam jest stado psychicznych. Z postów zieje nienawiść, w czystej postaci. Podobnie jak na blogu Andrzeja - tekst główny jest kompletnie nieważny, ważne, żeby przypieprzyć facetowi. Nie mam pojęcia, czy te teksty w ogóle ktoś czyta. U Andrzeja zgromadziło się towarzystwo, któremu to, co powie, jest najzupełniej obojętne. Ważne, ze mają posła, któremu mogą przywalić. Może być o sadzeniu bratków, a i tak odezwie się jakiś łepek, który wywali frustracje dnia w postaci bluzgów, których w realnym świecie w ogóle by nie użył. Więcej - najczęściej w realu ten sam człowiek czułby się zaszczycony rozmawiając z posłem twarzą w twarz, bo jedynym VIP-em z jakim się do tej pory zetknął, był wójt gminy i kierowniczka poczty.  No, ale tu hulaj dusza, piekła nie ma. Wyrwać chwasta.

Czasami się zastanawiam nad jedną rzeczą - wiem, ze na blogi „popularne”, czyli te z SG przychodzą ludzie, którzy chcą w jakiś sposób w masie blogerów zaistnieć. Potem taki facet - ot, przykład pierwszy z brzegu - powiedzmy The Cut, który udowadniał mi, ze jestem Czarkiem Krysztopą, może się pochwalić, że przywalił jakiejś „gwieździe”, w tym przypadku Czarkowi. Albo posłowi. „Gwiazda” najczęściej to olewa i po chwili nie pamięta jego nicku, chyba że człowiek jest wybitnie wodoodporny i wraca jak bumerang. Wtedy trzaska się go w łeb i po sprawie. Jedno mnie tylko w tym intryguje - w czym leży ta chwała i sława, jeśli taki człowieczek powie posłowi, że jest chamem, komuchem, czerwoną świnią i ogólnie hołotą najgorszego sortu? Albo wyciągnie jakieś mniej lub bardziej wyssane z palca sprawy prywatne? Albo zacznie idiotycznie udowadniać Czarkowi, ze jest mną. Popis jakiś? Nie bardzo rozumiem.

Kolejna sprawa to fanatyzm i nienawiść do oponenta. To nie jest dyskusja, tylko krzyk, a właściwie wrzask. Dyskusji merytorycznej w ogóle nie ma, albo jest bardzo rzadka, natomiast najczęściej jest to dyskusja ad personam. Innymi słowy - nieważne co, ważne kto. Argumenty jakie przy tym padają są proste jak schemat cepa - masz inne poglądy - jesteś cham, swołocz i bydle. Takie coś najlepiej wybebeszyć. W końcu to chamstwo straszne, mieć inne poglądy od kogokolwiek. Najlepiej myśleć i mówić, tak samo jak wszyscy. Wszystko to na wysokich obrotach, z zerowym poczuciem humoru, czy autoironii. W moim przypadku najczęściej odpuszczam część notek, bo nie chce mi się po raz kolejny czytać o tym, jak uśmierciłam żyjącą matkę zmarłego prezydenta i żyjącego prezesa. I o ile moi oponenci mogą sobie pozwolić na bluzgi w stosunku do mnie, ja na takie coś pozwolić sobie nie mogę. Raz - nie chcę, dwa - obok jest moja wizytówka z Facebooka. Innymi słowy - z własnej woli nie jestem anonimowa i muszę raz na jakiś czas poskromić własny wredny charakter, żeby nie odpowiedzieć pięknym za nadobne. Bo jakoś to głupio powiedzieć jakiemuś anonimowi, że jest tępym, durnym kretynem o światopoglądzie żaby - trzy centymetry nad poziom gruntu. Wolę się jego kosztem pobawić, a w ostateczności wylać na pysk. Co rzecz jasna nie znaczy, że nerwy mi nie puszczają i nie przywalę po mordzie.

Zaczęłam od Andrzeja, skończę na Andrzeju. Andrzej jest człowiekiem wybitnie odpornym technicznie - podejrzewam, że do wbicia gwoździa podszedłby teoretycznie, a po głębokiej analizie wezwałby ekipę fachowców z młotem pneumatycznym. Z netem jest podobnie - wyjaśnienie jak odbierać pocztę na PW zajęło mi dwa dni i trzy potężne instrukcje obrazkowe. Zaoferowałam, że przejadę się w zastępstwie po jego blogu, czyszcząc co większych chamów i banując trolli. O dziwo – spotkałam się z pełnym oporem. Jest posłem, ma obowiązek odpowiadać każdemu. Basta. O to, czy ja życzę sobie trollowania na blogu, który w końcu po jakiejś niewielkiej części jest też mój, Pan Poseł nie był łaskaw zapytać. No, ale ja tylko za pytacza robię. Bez prawa głosu.

 

 

 

Voit
O mnie Voit

Kogo banuję - przede wszystkim chamów, nudziarzy, domorosłych psychologów i detektywów-amatorów. To mój blog i to ja decyduję, kto tu będzie komentował. Powinnam to zrobić dawno, teraz zabieram się za porządki. Dyskusja - proszę bardzo, może być na wysokich tonach, ale chamstwo i nudziarstwo zdecydowanie nie. Anka Grzybowska Utwórz swoją wizytówkę

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (68)

Inne tematy w dziale Rozmaitości