Upał niesamowity - żar się z nieba leje, ani jednej chmurki na niebie. Rewelacja. Uwielbiam upały, z natury - i chudości - jestem ciepłoluba. Mogłabym spokojnie żyć na równiku.
Razem z moją sąsiadką i gromadą dzieci naszych i pożyczonych, rozlokowałyśmy się w klasztorze, nad brzegiem jeziora. Klasztor strasznie się zmienił - wykoszone, czysto, fajnie. Niebawem otworzy się knajpka z piwem z rury i żarciem. Ciesze się - lubię jak ludziom coś się udaje, a Tomka - właściciela klasztoru - znam od niepamiętnych czasów i szczególnie mi zależy na tym, żeby dobrze mu szło.
Wojtek był zachwycony - gromada dzieciarni, w tym kilkunastu młodych ministrantów, przywiezionych do Wojnowa przez przesympatycznego księdza-misjonarza tłukło się w wodzie. Rej wodził niezwykle przystojny, dziesięcioletni syn Tomka, Kacper. Bardzo fajny dzieciak, z biglem.
Siedziałyśmy sobie na pomoście i gadałyśmy o bzdurach. Spiekłam się na czerwono - tradycyjnie, Wojtek nabrał ślicznego, brązowego odcienia. Zazdroszczę mu tej karnacji. Do tego blond włosy i błękitne oczy. Fajnie wygląda. Strasznie mi ostatnio wydoroślał. Robi się z niego prawdziwy facet. Pojęcia nie mam, gdzie podział się mój mały synek, który spał na moim brzuchu pod swetrem i cysiał z zapamiętaniem.
Poszłam z Ulą, żoną Tomka, obejrzeć nową knajpę. Świetna sprawa – knajpka będzie w starej, kamiennej oborze, robionej z ciosowych kamieni. Wnętrze ze starych belek, które gdzieś skombinował Tomek - ledwo ciosanych, topornych. Wszystko ciężkie, mroczne, klimat lekko ze starego, angielskiego pubu. Znakomity pomysł.
Wojtek wycyganił lody - jak zwykle nad jezioro nie wzięłam pieniędzy i nasz dług u Tomków rośnie.
Na tym pomoście pomyślałam sobie, że w sumie jestem szczęściarą - mieszkam w rewelacyjnym miejscu, wokół mnie mieszkają fajni ludzie. Czego chcieć jeszcze? Mam ogród, dom, grządkę z dziesiątkami krzaków fasolki szparagowej, tłum zwierząt, Tomków na których zawsze mogę liczyć, życzliwych sąsiadów. Jest lato, wszystko zielone, kwitnie jaśmin, wieczory na werandzie nie mają sobie równych...
Musze sobie przypomnieć o tym wpisie zimą, kiedy mróz skuje świat, a ja w egipskich ciemnościach poranka będę stała w zadymce, czekając na gimbusa mojego syna...

Kogo banuję - przede wszystkim chamów, nudziarzy, domorosłych psychologów i detektywów-amatorów. To mój blog i to ja decyduję, kto tu będzie komentował. Powinnam to zrobić dawno, teraz zabieram się za porządki. Dyskusja - proszę bardzo, może być na wysokich tonach, ale chamstwo i nudziarstwo zdecydowanie nie.
Anka Grzybowska
Utwórz swoją wizytówkę
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości