Poszłam sobie wczoraj do lasu. Łazikowałam bez celu po zaroślach - tu koźlak, tam prawdziwek, tu rój maślaków. Po 20 minutach miałam zapchany cały sweter, który ściągnęłam z grzbietu, byłam wściekła na samą siebie i pożarta przez komary. Wszystko przez to, ze sąsiadka oznajmiła mi, że grzybów w tym roku nie ma, a ja jak ostatnia idiotka uwierzyłam i nie wzięłam ze sobą nawet kawałka reklamówki.
Dzisiaj się przygotowałam - wzięłam koszyk. Duży. Pierwszy przytargałam do domu po 20 minutach. Wycwaniłam sie i zapakowałam tym razem do samochodu plastikowa skrzyneczkę - pojechałam i trafiłam na polankę koźlaków. Były maślaki, kilka borowików i kilkadziesiąt podgrzybków. Zasadziłam mamę do obierania i z kolejną skrzynką – tym razem większą - odwiedziłam takie maślakowe młodniaki.
W tej chwili sytuacja wygląda tak - mamy pięć skrzynek i dwa koszyki. W Biedronce zabrakło słoików - jak widać nie tylko ja polazłam na grzybobranie. Jutro idę na następne łowy. Super! To lubię!
Kogo banuję - przede wszystkim chamów, nudziarzy, domorosłych psychologów i detektywów-amatorów. To mój blog i to ja decyduję, kto tu będzie komentował. Powinnam to zrobić dawno, teraz zabieram się za porządki. Dyskusja - proszę bardzo, może być na wysokich tonach, ale chamstwo i nudziarstwo zdecydowanie nie.
Anka Grzybowska
Utwórz swoją wizytówkę
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości