W parku na Schönebergu miałem wczoraj kilka spotkań z wiosną jednocześnie. Wszędzie widać było świeżą zieleń i zrobiło się w miarę ciepło. Na moście, który służy także jako deptak i dach stacji metra, panował nastrój jak na "Rejsie" Piwowskiego. Grała klezmerska kapela Miserlou, która miesza jazz z muzyką żydowską i bałkańską.
Mike Henbury, solista zespołu, który na zdjęciu wgryza się w gitarę, wyjaśnił mi, że nazwa wzięła od jakiejś egipskiej księżniczki, którą z jakiegoś powodu czczą Żydzi. Himmilsbacha niestety nigdzie nie zauważyłem, ale przechodnie byli w znakomitych humorach, co było zaraźliwe. Tylko pies ziewał i chciał mi polizać obiektyw
Na dole w parku spotkałem Mateusza, studenta z Polski. Widywałem go tam juz wcześniej. Jest bańkarzem, co oznacza, że pobyt w Berlinie finansuje puszczając bańki mydlane dla dzieci.
Jak to funkcjonuje, trudno mi powiedzieć, ale bańki były rzeczywiście niespotykanych rozmiarów i dzieci szalały z radości. Mateusz opanował swoje występy do perfekcji. Kiedy rozmawiałem z nim pod koniec marca puszczał bańki w towarzystwie Niemki, ale wczoraj jego asystentką była Rosjanka, z którą pozumiewał się po angielsku...










Inne tematy w dziale Kultura