waldburg waldburg
541
BLOG

Zamek na wsi

waldburg waldburg Kultura Obserwuj notkę 9

 Zdjęcia robiłem dwa dni temu podczas joggingu. Biegłem tą samą trasą co zwykle, ale wszystko wyglądało inaczej. Było doskonalsze. Tylko wiosną kolory promieniują z taką siłą. Są naładowane tak niesamowitymi ilościami energii, że chyba jest to jedyna pora roku, kiedy można zrozumieć, jakie są naprawdę.

 
Nawet jeśli słońce chowa się za drzewami, jego energia jest nadal wszechobecna. Szczególnie dotyczy to zieleni, która staje się wtedy suwerenna, jak gdyby to ona była ciałem kosmicznym i niezależnym źródłem światła nadzorującym wszystkie kształty i formy świata widzialnego.
 
Kosmos po grecku oznacza przecież porządek. Być może wszystko bierze się ze światła?  W tym także my? To, czym jesteśmy i co widzimy i co ożywia nas na wiosnę?
 
Na pięciu ostatnich zdjęciach udało mi się utrwalić pewne wydarzenie. Było to już pod wieczór. Fotografowałem właśnie błotnisty, pokryty rzęsą brzeg sadzawki, w której migotały niespokojnie refleksy zachodzącego słońca.
 
Ściemniało się. Miałem już odejść, kiedy nagle przed obiektyw aparatu wskoczył mi pies. Nie zwracał na mnie uwagi.  Był najwyraźniej spragniony.  Zanurkował w wodzie chłeptając  ją chciwie. Parę metrów nade mną stała jego właścicielka. Przeprosiła mnie za zamieszanie, które wywołał.
 
Wytłumaczyłem, że zwierzak w niczym mi nie przeszkodził. Tak naprawdę cieszyłem się przecież, że mogłem go sfotografować. Zaofiarowałem się, że prześlę jej na adres internetowy jego zdjęcia.
 
Wywiązała się miła rozmowa. Okazało się, że jest z pochodzenia Greczynką. To znaczy po ojcu Greczynką, a po matce Francuzką, a tak naprawdę Niemką, gdyż dzieciństwo i młodość spędziła w Monachium.
 
Kiedy napomknąłem, że jestem z Polski, rozpromieniła się i pochwaliła, że jeden z jej pradziadków był Polakiem. Poznał jej prababkę w Paryżu. Nazywał się Schmelinski  i pochodził z Lubina. Chodziło jej pewnie o Lublin. Skąd osoba będąca w połowie Francuzką i w połowie Greczynką mogła wiedzieć, że dolnośląski Lubin w okresie młodości jej pradziadka nazywał się Lüben i z Polską raczej nie miał wiele wspólnego?
 
– A czy pani pradziadek przypadkiem nie nazywał się Chmieliński przez CH? – zapytałem.
 
Spojrzała na mnie zdumiona. – Tak. Ależ tak. Tak właśnie miał na nazwisko – wykrzyknęła.
 
– I pochodził ze wschodu, nie z zachodu Polski?
 
Na to pytanie nie umiała odpowiedzieć. – Ale to było pewnie duże miasto? – podpowiadałem jej. – Lublin należy do większych miast w Polsce…
 
Wzruszyła ramionami. – To raczej nie było duże miasto. Raczej wieś. Mój pradziadek opowiadał, że jego rodzina miała tam zamek – przypomniała sobie.
 
– Ach zamek? Sądząc z nazwiska to mógł mieć zamek… Bardzo możliwe, że w Polsce jest jeszcze jakiś inny Lubin albo Lublin…
Włożyłem do plecaka notes z jej adresem internetowym i zawróciłem w stronę Schönebergu.
 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

waldburg
O mnie waldburg

By                                                                                                            

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (9)

Inne tematy w dziale Kultura