Waldenar Korczyński Waldenar Korczyński
365
BLOG

PiS wybory prawdopodobnie wygra. A kto przegra?

Waldenar Korczyński Waldenar Korczyński Polityka Obserwuj notkę 37
Sprawa Wołynia wraca co rok w ten sam smutny i przykry dla wielu Polaków sposób. Pamiętających tragedię jest coraz mniej i być może naczalstwo liczy na to, że po ich odejściu ludzie zapomną i sprawa po prostu przyschnie. Tak być może. Gwarancji jednak nie ma, a poziom naszych narodowych emocji nie pozwala na jednoznacznie optymistyczne patrzenie w przyszłość.

(1) Nie tak dawno gadałem ze znajomym o polityce. Nie pamiętam dokładnie od czego się zaczęło, ale w pewnej chwili zeszliśmy na 500+. Ja powiedziałem, że pomogło zlikwidować sporo biedy, ale byłoby lepiej gdyby Przewodnia Siła Narodu pod takim właśnie hasłem je wprowadzała, bo to prodemograficzne było po prostu głupie i na kilometr śmierdziało oszustwem. No bo przekupywanie kobiet forsą nikomu się jeszcze w tej akurat materii na sensowną skale nie udało i z góry wiadomo było jaki będzie rezultat demograficzny. A gdyby tę sama forsę dawano od pewnego pułapu dochodu i np stosowano zasadę "złotówka za złotówkę", to ci, co rzeczywiście potrzebują dostaliby więcej i od razu również na pierwsze dziecko, a zarabiający np. po kilkadziesiąt tysięcy różnicy nawet by nie zauważyli. A w zaprezentowanym nam wydaniu była to po prostu kiepska łapówka wyborcza. Kolega mój się obraził i powiedział, że pewnie oglądam TVN. Ja się przyznałem, choć dodałem, że dla porównania również TVP. No i okazało się, że nie ma sposobu na uwolnienie się z grzechu oglądania TVN. Naprawdę! Mnie po prostu zamurowało, bo w dalszej "rozmowie" dowiedziałem się, że wszyscy widzowie TVN, bez względu na to co i jak długo tam oglądają to zdrajcy Polski i folksdojcze. To samo dotyczy np. gazet. I nie chodzi o to, że gdzieś tam piszą/pokazują nieprawdę, ale o to, że piszą/pokazują coś innego niż w TVP. Nieważne na jaki temat; również np. stroju sportowców. Kiedy inny znajomy pokazał na portali TVP zdjęcie, o którym ja mówiłem, że widziałem w TVN znajomy po prostu odmówił patrzenia. "Rozmowa" była trochę dłuższa i zahaczyła tez o socjal. Tu tez znajomy powtórzył znana z TVP relację, że forsa pochodzi w całości z "ukrócenia kradzieży przez mafie VAT-owskie", a na pytanie dlaczego odzyskanej forsy nie oddano poszkodowanym, lecz rodzielono "po uważaniu" w ogóle nie chciał rozmawiać. Bardzo gwałtowna reakcje wywołało znane pytanie czy policja, która znalazła ukradziony samochód powinna go oddać właścicielowi czy przekazać na cele społeczne (np. 22 emeryturę lub willę funkcjonariusza państwa/partii). Nie pisałbym o tym, bo takie rzeczy się zdarzają. Na ogół jednak mówią tak ludzie będący w jakimś sensie beneficjantami obecnego paradygmatu rządzenia. Mój znajomy nikim takim nie jest. A mówi tak, bo nosi w sobie zadawnione (ucierpieli jego dziadkowie) pretensje do Niemców i ma nadzieje, że PiS im dokopie. Gdyby Prezes PiS powiedział dziś, że 2 razy 2 to 19, to mój znajomy (mgr inż.) pewnie i za to gotów byłby umierać.


(2) Wczoraj rozmawiałem z inną znajomą (też mgr inż.) m.in. o Wołyniu i wojnie rusko-ukraińskiej. Powiedziałem jej, że ani sam Wołyń, ani nawet sam Oświęcim nikogo nie zabił, a identyczne jak na czołgach niemieckich w II WŚ oznakowanie czołgów ukraińskich nie bardzo mi się podoba. Dziś (trochę późnym, byłem już przy kawie) rankiem znajoma przesłała mi SMS-a z linkiem do strony fakenews.pl do artykułu tłumaczącego, że krzyże na pojazdach armii ukraińskiej pochodzą od symbolu Kozaczyzny i nie maja nic wspólnego z oznakowaniem np. czołgów Wehrmachtu. Uznała, że sprawa jest tak ważna, ą ja jestem w tak wielkim błędzie, że jej patriotycznym obowiązkiem jest nawrócenie mnie na właściwą drogę (myślenia chyba?). Takie rzeczy się zdarzają i w tym również nie byłoby nic dziwnego, gdyby nie fakt iż artykuł pt. "Brak dowodów na to, że Białe krzyże na ukraińskich pojazdach wojskowych powiązane są z symboliką nazistowską", dokładnie te "nieistniejące dowody" zawierał. I było to napisane i zilustrowane explicite. Polecam; naprawdę warto o tym "braku dowodów" poczytać. W rozmowie telefonicznej zapytałem ja jak wyobraża ona sobie takie dowody. Odpowiedziała, ze przecież w artykule (zob. https: //fakenews/polityka/brak-dowodow-na-to-ze-biale-krzyze-na-ukrainskich-pojazdach-wojskowych-powiazane-sa-z-symbolika-nazistowska/) to napisano.Na moje stwierdzenie, że w tym tekście poza potwierdzeniem fotograficznym jest tez explicite napisane, że symbole są identyczne (zaznaczono jednak, że w małej ilości, wiec ja miałem po prostu pecha, bo co jakąś relacje oglądałem to taki właśnie Balkankreutz się pojawiał) oświadczyła, że to nie ma znaczenia, bo wyraźnie napisano, że dowodów nie ma.


(3) Na salonie szaleje bloger, który dowodzi, że Ukraińcy są niewinni, bo zgodnie z prawem wojennym, za wszystko odpowiada okupant; tu Niemcy. A poza tym, to ci wstrętni Niemcy do spóły z Ruskimi podpuszczali biednych Ukraińców by Lachów riezali. To ostatnie stwierdzenie pojawia się bardzo często właściwie wszędzie. Wspomniany wyżej mój znajomy też tak uważa. No to ja ja zapytałem czy on dalby się namówić do takiej ciężkiej pracy jak np. wyjmowanie przy pomocy noża lub sierpa płodów z brzucha żywej kobiety, a jeśli tak, to za ile. Obraził się i powiedział, że wtedy byli inni ludzie i inne czasy. No to spytałem, za ile jego rodzic lub dziadek podjąłby się to zrobić. Tez nie odpowiedział, ale podtrzymał swe zdanie, że za wszystko odpowiadają Niemcy i Ruscy.

Mam dwie refleksje.


A. Ws. relacji polsko - ukraińskich. To są reakcje typowe. Ja daleki jestem od obwiniania dzisiejszych Ukraińców za zbrodnie ich przodków. Winy nie są dziedziczne. Ktoś kiedyś powiedział, ze "świat może Niemcom ich zbrodnie zapomnieć. Pod warunkiem, że oni sami nie zapomną niczego, co zrobili" Ja myślę, że to może być powiedzenie uniwersalne. Zastosowane do Ukraińców wymagałoby jednak co najmniej "uporządkowania" kultu UPA & Co. i np. usunięcia symboli OUN-UPA z przestrzeni publicznej. Nie musiałoby się to wiązać ani z niszczeniem miejsc pamięci walk UPA z Niemcami czy Rosjanami, ani z całkowitym wymazywaniem UPA z ukraińskiej pamięci. Można/trzeba jednak powiedzieć wyraźnie, że w tej beczce historycznego miodu jest duża ilość dziegdziu. Prawdę mówiąc podobny problem ma praktycznie każdy naród, bo wojen uczciwych to raczej nie ma. Problem Ukraińców jest jednak o tyle gorszy/większy, że odstaje od innych "jakościowo". Przynajmniej w stosunkach z Polakami i (chyba mniej) Żydami. Gdyby jednak to oni zaczęli się z takimi sprawami mierzyć, to przykład ich kraju mógłby być dla Europy kierunkowskazem. I chodzi nie tylko o to z jakim sztandarem miałaby Ukraina wejść do NATO czy UE, ale również o to jakim krajem byłaby dla własnych obywateli. Parę lat temu w reklamie piwa w ukraińskiej telewizji pojawiła się reklama oparta o dokonania jednego pana podczas rzezi humańskiej (zob. https://kresy.pl/wydarzenia/rzez-humania-w-reklamie-piwa/#google_vignette). Jeden z ukraińskich dziennikarzy napisał wówczas :

" To, że w XXI wieku w kraju, który uważa się za europejski, producenci i twórcy reklamy piwa uważają za możliwe posługiwanie się takimi „argumentami”, a społeczeństwo pokornie to wszystko ogląda i nie protestuje – dużo wyjaśnia. Przede wszystkim – że ten kraj nie jest europejski i że do XXI wieku od epoki Żeleźniaka mu bardzo daleko”

Dziś takich ani podobnych głosów nie ma. Dziś Ukraina mówi jednym głosem, że wszystko jest OK, bo "wydarzenia" były przecież "symetryczne". Rozumiem, że wojna, że są ważne sprawy, ale to jest ostatni chyba moment, kiedy taki głos miałby jeszcze stosowne znaczenie i (chyba) odbiór. I mógłby być pierwszym, małym, krokiem w kierunku sensownej polsko - ukraińskiej rozmowy.

B. Znaczenia obecnej "polityki historycznej/informacyjnej" dla naszych, polskich spraw. Mamy otóż bardzo wysoki poziom emocji. Rożnych, ale na ogól negatywnych. Podzieliliśmy się na (wymienione wg. liczności) PiS, AntyPiS i resztęPolski. PiS wypracował jeden znakomicie funkcjonujący podział wyznaczany stosunkiem do swej polityki w stosunku do Niemiec. Daje to rządowi mnóstwo profitów i cementuje sporą część elektoratu. Rysujący się podział wyznaczony przez stosunek do ukraińskiej polityki PiS tak trwały na pewno nie będzie. W niektórych miejscach, np. problemy rolnictwa, migracja i tworząca się nowa diaspora ukraińska w Polsce podział ten może być bardzo ostry i równie "gorący". Strusia polityka PiS w sprawie Wołynia problemu nie rozwiązuje lecz przesuwa go "na potem". Być może rząd liczy, ze ludzie pamiętający Wołyń szybko wymrą, a pozostali nie będą sprawą zainteresowani. I rzecz cala naturalnie "przyschnie" Tak może, oczywiście być. Jeden z blogerów zwrócił mi jednak ostatnio uwagę na swój ciekawy tekst o polityce (zob. : http://blog.zbyszeks.pl/3316/3316/ ) mówiący z grubsza biorąc m.in, że polityka, to nie tylko k***a, ale "k***a nieprzewidywalna". myślę, że warto o tym pamiętać. Wielcy tego świata i rozmaite "tłuste koty" dadzą sobie radę. Zwykli ludzie niekoniecznie. I to mogą być nasze dzieci lub wnuki. A równie dobrze i my sami, bo nienawiść czy poczucie krzywdy łatwo jest rozniecić, a bardzo trudno ugasić. A sterować takimi emocjami jest jeszcze trudniej. I mogą one wrócić jak wraca bumerang, zaś poziom ewentualnych strażaków odczytać można pod linkiem w punkcie (2) (do portali fakenews.pl).


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka