Czytając całe serie ideologicznych artykułów i listów otwartych publikowanych w ostatnich tygodniach przez Gazetę Wyborczą czy na portalu NaTemat można odnieść wrażenie że posiadanie sumienia jest jedną z najbardziej paskudnych i szkodliwych społecznie cech ludzkiego charakteru. Nie tylko odbiera dobrym ludziom radość życia, ba! – okropność posiadania sumienia odbiera prawo do wykonywania zawodu – na przykład lekarza - uważa się je wręcz za motywację sprzeczną z etyką lekarską a nawet misją ratowania życia ludzkiego. I oczywiście nie jest to w dzisiejszym świecie żadna nowość. Takie cechy charakteru jak uczciwość są przecież od dawna niedopuszczalną słabością w otaczającej nas rzeczywistości. Upewniają nas o tym choćby tysiące telemarketerów , próbujących nas przyłapać na jednym nieostrożnym słowie żeby wypisać fakturkę za coś czego nie chcemy, – bajerując cynicznie często ludzi w podeszłym wieku bo łatwiej ich oskubać nawet z ich marnych emerytur , tysiące tzw „osobistych doradców klienta” którzy patrząc nam głęboko w oczy (wszak to podnosi wiarygodność) próbują nas gładko wpuścić w dodatkowe koszty spłaty bankowego kredytu, czy tysiące urzędników którzy rozkładając bezradnie ręce na tzw „system”, wyszukują kompletnie nieistotną pomyłkę na trzydziestej kartce wniosku czy projektu co uszczupli stan naszego konta o kilka czy kilkanaście tysięcy złotych. Profesjonalistom takie dylematy jak sumienie nie zaprzątają głowy, bo sumienie w dzisiejszym społeczeństwie zaczęło być postrzegane jako motywacja antysystemowa – wręcz niedopuszczalna moralnie. Aby eliminacja sumienia mogła być jednak powszechnie akceptowana trzeba ją okrasić jakąś słuszną politycznie narracją – na przykład że jest ona przejawem fanatyzmu religijnego.
Dla każdego zdrowo myślącego (i zapewniam że używam tej retoryki całkiem otwarcie i świadomie) , człowieka który widział choćby przez chwilę jak wygląda zabieg aborcji musi być oczywiste że aborcja jest zabiciem dziecka. Wstrząsający film pt „Niemy krzyk” jaki publikuje między innymi 1Maud [1] powinien być pokazywany przede wszystkim na spotkaniach środowisk feministycznych i nowoczesnych socjalistów. A przede wszystkim wszystkich tych czytelników Gazety Wyborczej, Newsweeka czy portalu „NaTemat”, którzy atakują profesora Chazana swoim ideologicznym pustosłowiem. Jeśli naprawdę mamy dyskutować na poziomie konkretów a nie dogmatów i ideologii to może zastanówmy się czy najpierw wyrywać płodowi rączki, potem nóżki a na końcu miażdżyć główkę czy może w innej kolejności. A przypominam, że film ten pokazuje zabieg aborcji wykonany na 12-tygodniowym płodzie, czyli o osiem tygodni wcześniej niż stan w którym doktor Chazan przyjął do szpitala swoją nieszczęśliwą pacjentkę. Czy feministki i środowiska wyznające lewicową ideologię są skłonne obejrzeć ten film? Oczywiście że nie. Z prostej przyczyny – zabicie dziecka łatwiej ubrać w ideologiczne sofizmaty kiedy nie patrzy się w ekran USG, a tym bardziej na maleńkie ludzkie szczątki – bo fakty przeczące lewicowej ideologii są traktowane jako ... propaganda. Ktoś jednak w ten ekran musi patrzeć, ktoś musi to życie odebrać – niemal patrząc w oczy i wiedząc że to decyzja i odpowiedzialność człowieka a nie ślepy los. Trzeba więc wypreparować ze społeczeństwa grupę ludzi –specjalistów bez sumienia i etyki, którzy mechanicznie i bez emocji zabiją dziecko bez zmrużenia oka – zgodnie z decyzją i poleceniem osoby która w ten ekran USG patrzeć nie zamierza. Czy jednak na pewno powinni to być akurat lekarze? A może dać do ręki ssak aborcyjny działaczkom ruchów feministycznych i ideologom lewicowych mediów? Może Monika Olejnik, oskarżająca dziś profesora Chazana o hipokryzję udowodniłaby w ten sposób czystość swej retoryki. Krótki kurs żeby wykonanie aborcji nie było wyłącznie kwestią braku umiejętności i proszę bardzo – może nawet wyłonić dodatkową grupę zawodową: aborcjonistek. Dlaczego retoryka typu: „Ja tego nie zrobię bo jestem dobrym, wrażliwym człowiekiem – ale on ma obowiązek bo jest lekarzem” ma terroryzować ludzi którzy składają przysięgę Hipokratesa? To typowa lewicowa hipokryzja. Dlaczego Monika Olejnik i inne obrończynie prawa do aborcji unikają zdjęć szczątków dzieci po wykonanej aborcji. Drogie panie – przecież nie jesteście hipokrytkami, nieprawdaż? Stańcie obok tych potwornych zdjęć i powiedzcie odważnie i uczciwe: „to jest uczciwe i etyczne bo kobieta tak zdecydowała o „swoim brzuchu”. Dlaczego tego unikacie?
Przede wszystkim jednak profesora Chazana „zlinczowano” publicznie retoryką, że sumienie stoi w sprzeczności z etyką lekarską, misją wykonywania zawodu i leczeniem ludzi. To naprawdę tak wstrętny sofizmat że trudno choćby próbować podejmować dyskusję. Szczególnie kiedy powszechnie zamazuje się fakt niemal pewnych zaburzeń nerwowych i psychicznych u kobiet które dokonały aborcji. Problemów które często – choć oczywiście nie zawsze - skazują kobietę na zaburzenia psychiczne do końca życia. Jeśli ktoś nie ufa internetowym portalom to polecam rozmowy z psychologami i psychiatrami – i to zaręczam nie tylko tymi którzy podpisują jakiekolwiek klauzule – bo to nie ideologiczny czy religijny dogmat – to ludzka natura i ludzkie zdrowie. Casus niemieckiej pisarki Karin Struck tylko pokazuje jak wygląda na ten temat w Europie „debata” z komunistami. Bardzo namawiam aby po każdej próbie samobójczej czy podczas leczenia głębokiej depresji u pacjentek poddanych aborcji, prowadzić kontrolę u lekarzy aborcjonistów: czy zapewnili pacjentce opiekę psychologiczną, czy monitorowali jej dalsze losy i czy poinformowali ją pisemnie o następstwach jakie aborcja spowoduje w jej psychice. A przede wszystkim czy rozważyli co dla jej zdrowia było by lepsze: urodzenie dziecka czy ciężkie epizody depresyjne, utrata pociągu seksualnego czy wstręt do własnego ciała. I to bez zabarwienia religijnego – a wyłącznie w oparciu o wiedzę medyczną. Czy lekarz dokonujący aborcji jest winny np. samobójstwa lub choćby próbie samobójczej kobiety która w wyniku zabiegu zapadła na przewlekłą depresję? Sumienie profesora Chazana to nie tylko wola ratowania dziecka ale też w ogromnej mierze troska o przyszłość kobiety która po czterech wcześniejszych tragediach tym razem po raz pierwszy chciała dokonać aborcji. I to nie dlatego ze tak kazał „ksiądz proboszcz” albo wirtualna „bozia” tylko dlatego że tak nakazuje etyka i sztuka leczenia ludzi.
Dajcie mi człowieka a paragraf się znajdzie
Jednak rozmach, styl i symbolika debaty jaka toczy się w kontekście decyzji profesora Chazana ma o wiele głębsze i uniwersalne znaczenie i niewątpliwie powinna być otrzeźwieniem nie tylko dla socjologów czy publicystów ale ważnym ostrzeżeniem dla całego społeczeństwa. Pokazuje bowiem takie mechanizmy w relacjach społecznych jakich nie obserwowaliśmy w Polsce od wielu dekad. I nie chodzi już nawet o to że czarno na białym zarysował się konflikt między prawem stanowionym a ludzkim sumieniem – co samo w sobie powinno być alarmujące – ale przede wszystkim doszło do wyraźnej polaryzacji społeczeństwa, w wyniku której lekarz który jak się okazało – nie tylko nie złamał prawa ale też działał zgodnie z etyką lekarską - został publicznie sponiewierany i usunięty z pracy, wyłącznie dlatego że deklaruje wyznawanie wiary katolickiej. I to wszystko w sytuacji, kiedy ów lekarz – kierując się wiedzą jaką współczesna medycyna daje na temat życia i stanu płodu ludzkiego – postąpił jak nowoczesny lekarz świadomy tego co robi, a nie jak średniowieczny szarlatan który nie ma pojęcia co się dzieje we wnętrzu człowieka dopóki go nie rozkroi nożem. Wszak to właśnie dzięki osiągnięciom współczesnej medycyny wiemy że 12-sto, 20-sto czy 24-tygodniowy płód czuje, boi się i postrzega otaczającą go rzeczywistość – niezależnie czy jest mądry, głupi, ładny czy brzydki. Niestety dla bardzo wielu ludzi w dzisiejszej Polsce niechciane dziecko nie posiada uczuć – i paradoksalnie właśnie dla tych którzy – jak to patetycznie określają – „serce mają po lewej stronie”.
Rozwój medycyny zobowiązuje – i tak jak coraz nowocześniejsze metody leczenia wydłużają średnią długość życia, co zobowiązuje do opieki nad seniorami, tak dokładnie ten sam rozwój współczesnej medycyny powoduje znaczne przesunięcie momentu odpowiedzialności za życie poczęte. To coraz dokładniejsze i doskonalsze metody obserwowania i leczenia człowieka w łonie matki są zdobyczą nowoczesnej nauki a nie lewicowe hasła że „brzuch” jest tylko „własnością” matki. To nic innego jak właśnie osiągnięcia współczesnej nauki i medycyny obnażają barbarzyństwo lewicowego doktrynerstwa. Do rozwoju nowoczesnej medycyny trzeba przede wszystkim dojrzeć mentalnie i efektem zakrzyczenia nauki przez lewicowych ideologów są – poza zadawaniem cierpienia milionom ludzi – takie spory w których ludzkie sumienie staje w sprzeczności z prawem stanowionym. Zresztą koniec końców, to profesor Chazan postawił o wiele bardziej trafną diagnozę stanu pacjenta niż atakujący go lewicowy profesor Dębski, który zapowiadał publicznie że to maleńkie nieszczęśliwe dziecko będzie umierało w cierpieniu przez dwa miesiące.
Słowo totalitaryzm wywołuje zawsze negatywne skojarzenia. Zbyt rzadko zwykliśmy się jednak zastanawiać skąd się w historii świata brały te czarne okresy kiedy w chwilowym amoku pewna część społeczeństwa, w świetle i za pomocą stanowionego prawa terroryzowała lub mordowała miliony ludzi, należących do obcego – a nawet własnego narodu. Totalitaryzmy nie spadały z nieba jak nagły deszcz, nie przynosiło ich morze ani nie dyktowała ich nagła zmiana kierunku wiatru, ale rodziły się latami – krok po kroku w umysłach ludzkich. To, jakie nazwy im nadano, jak definiowano ich zabarwienie polityczne, jest kwestią całkowicie drugorzędną – to tylko pewna systematyka archiwizacji w nauce historii – jednak ich fundamentem były przede wszystkim charakterologiczne i mentalne determinanty poszczególnych ludzi tworzących wspólnoty i grupy społeczeństwa. I nie jest to naprawdę żadna skomplikowana teoria – zasada ta ma tak uniwersalną konstrukcję że nietrudno odszukać przykłady niemal w każdej dziedzinie funkcjonowania człowieka. Prostym przykładem może być choćby każdy znaczący i zdefiniowany kierunek w sztuce. Najbardziej rozpoznawalny przykład: impresjonizm. Kierunek malarstwa wyrosły na pewnej ludzkiej wrażliwości, pewnym charakterystycznym sposobie postrzegania barwy i odzwierciedlenia rzeczywistości. To że nadano mu akurat nazwę Impresjonizm jest sprawą całkowicie drugorzędną - gdyby Claude Monet inaczej zatytułował swój popisowy pejzaż to prawdopodobnie ów barwny i ekspresyjny kierunek w malarstwie nosiłby dziś zupełnie inną nazwę.
Wewnętrzne napięcia, agresja, nienawiść czy pycha decydowały o tym w jaki sposób jedna grupa ludzi rozprawiała się z inną – słabszą lub mniej agresywną i mniej zdeterminowaną grupą ludzi. W naszej części świata największe piętno odcisnęli ludzie których skłonności charakterologiczne zaowocowały stworzeniem systemów zdefiniowanych jako faszyzm i komunizm. Dlaczego akurat komunizm przez niemal sto lat wydawał się tak atrakcyjny wielu milionom ludzi? Komunizm jest ideologią walki, unicestwienia przeciwnika, wyeliminowania go z życia społecznego. Nie bacząc na skalę, podstawą komunizmu było i jest tak wyraziste zaprojektowanie negatywnego obrazu przeciwnika aby cel jakim jest jego eliminacja uświęcał wszelkie środki.
Tym co łączy od wieku proletariuszy wszystkich krajów jest więc projekcja podłości jaką powinien mieć przeciwnik aby można było go bezlitośnie i bez wyrzutów sumienia zadeptać, zniszczyć, wyeliminować. I nie potrzeba się wczytywać w dywagacje Karola Marksa czy Włodzimierza Lenina – czasem wystarczy tylko uwierzyć że jest się człowiekiem tak dobrym, mądrym, tolerancyjnym i otwartym na innych, że posiada się święte prawo do sprawowania nad nimi władzy. A każdy kto się nie podporządkuje zostanie wypalony gorącym żelazem – jako ten który nie jest wart tej wielkiej mądrości, dobroci i tolerancji jaką oferuje komunista. Co więcej – ten kto się nie podporządkuje zostanie zniszczony i wyeliminowany ze wspólnoty przede wszystkim jako ten pasożyt który uniemożliwia komuniście okazanie swojej mądrości, łagodności, empatii i wszelkiego dobra reszcie wdzięcznego społeczeństwa. I tak w trosce o pokój i dobro prostego człowieka komuniści wymordowali w XX wieku blisko 100 milionów ludzi.
W Polsce ostatnich lat masowo rodzi się tendencja której trudno nadać miano komunizmu – bo formalnie nie odwołuje się do symboli ani dyrektyw ideologów komunizmu. Niewątpliwie jednak w bardzo niepokojącej skali masowo odradza się mentalność i retoryka na której budowany był komunizm w początku XX wieku. Przede wszystkim – co moim zdaniem pokazuje od lat debata publiczna z udziałem antyklerykalnej lewicy - jesteśmy świadkami narodzin ideologii walki, eliminacji wroga, absurdalnej projekcji jego oburzającej i bezdennej podłości a przy tym równolegle gigantycznej hagiografii własnej mądrości, szlachetności, dobroci i empatii przedstawicieli lewicy. Wyraziste przykłady można oczywiście mnożyć – pierwszy z brzegu: Kazimiera Szczuka oburzona protestami katolików przeciwko sztuce w której Jezus Chrystus obrazowany jest jako paranoik i cyniczny manipulator. Pani Kazia nie jest pewnie w stanie ogarnąć intelektem że dla katolików Chrystus nie jest tylko legendarną postacią z kreskówki ale realnym i bliskim człowiekiem. Za to doskonale ogarnia już pani Kazia że samo choćby pytanie Artura Zawiszy o poglądy jej ojca są chamskim i agresywnym atakiem i „wycieraniem sobie faszystowskiej mordy” imieniem jej ojca. Agresja, obelgi, oskarżenia – to obraz dzisiejszej lewicy. A przede wszystkim głębokie przekonanie że każda projekcja – każda insynuacja wobec wroga jest uzasadniona jeśli tylko może pomóc go zniszczyć.
Po narodzinach totalitaryzmu i nakreśleniu karykatury wroga sumienie jest jedyną szansą na odnalezienie jeszcze resztek porozumienia, uczciwości, dialogu. Niestety na naszych oczach trwają usilne starania aby sumienie wyeliminować z kanonów życia publicznego. Pozostaje tylko pytanie jak zostanie zdefiniowany kolejny zbrodniczy system.
[1]http://1maud.salon24.pl/596172,esteci-tylko-dla-doroslych
Inne tematy w dziale Społeczeństwo