waw75 waw75
2085
BLOG

Niepowtarzalna szansa dla SLD

waw75 waw75 SLD Obserwuj temat Obserwuj notkę 40

Wystawienie konserwatystki, jako kandydatki SLD w wyborach prezydenckich okazało się zabiegiem przedwczesnym. W 2015 roku elektorat SLD nie był na to gotowy. Ale czy dziś, niespełna dwa lata później, podobną ofertę także uznalibyśmy za pozbawioną szans? A może wręcz przeciwnie – może konserwatywny obyczajowo ruch lewicowy jest dziś w Polsce jedyną szansą na to żeby partia Czarzastego, a niegdyś Millera, zajmowała kilkadziesiąt miejsc w ławach sejmowych? Bez wątpienia także – po wydarzeniach ostatnich miesięcy, a przede wszystkim lepkiej tożsamości KOD – SLD pierwszy raz od czasu swego powstania ma szansę odciąć swój komunistyczny ogon. Pierwszy raz od czasu upadku komunizmu środowiska dawnej SB, MO czy PZPR nie są balastem dla partii lewicowej, bo przesiedli się na barykady innych protektorów.

.

Co więcej, SLD pozbyła się też ( przynajmniej chwilowo) ze swojego wizerunku młodych cwaniaczków, rozrabiających w studiach telewizyjnych czy na sali sejmowej.

To bardzo istotny atut, bo koniunkturalna popularność chamstwa i asertywności, jakie były lansowane w polityce opozycji w końcu 2016 roku, z czasem przestanie działać na procenty w sondażach. Mówiąc wprost – tacy posłowie jak Nitras, Pomaska, Szczerba, Scheuring – Wielgus czy Myrcha chichoczą dziś dumnie niemal jak Renata Beger kiedy brylowała w studiach telewizyjnych po ujawnieniu nagrań z hotelu sejmowego. A potem zniknęła z polskiej polityki. I w przypadku gwiazd opozycji totalnej z grudnia 2016 roku prędzej czy później stanie się podobnie, choćby dlatego, że pokazując do czego są zdolni, będą zagrożeniem w oczach każdego lidera partii. Zyskali aplauz – stracili wiarygodność jako rozsądni politycy. Zwiastuny widać już zresztą w tym jaki stosunek okazują do nich coraz częściej dziennikarze od lat prowadzący wywiady z politykami, i to bynajmniej nie tylko ci kojarzeni z obozem PiS-u. Brak tego balastu daje dziś SLD dodatkowe atuty w zaoferowaniu wyborcom swoich politycznych usług.


Wracając jeszcze na chwilę do 2015 roku, oczywiście Magdalena Ogórek nie ubiegała się o urząd Prezydenta RP - była raczej kandydatką lewicy w tychże wyborach. To dwie różne kategorie – gra szła nie o posadę, ale o nową tożsamość lewicy definiowaną w osobie kandydata. Magdalena Ogórek bez wątpienia nie była przecież typową celebrytką tożsamości polskiej lewicy. Ani wojująca feministka, ani „bojowniczka na rzecz”, ani antyklerykałka. Nawet nie typowa wygadana bywalczyni debat telewizyjnych, od której lewicowy elektorat mógł niezawodnie oczekiwać że na „prawaków” ma zawsze gotowy do ciosu kolec jadowy. Zręczność retoryczna Millera czy Czarzastego jest dziś niewątpliwie postrzegana zdecydowanie wyżej niż zdolność do zablokowania sali sejmowej czy wywołania ulicznych zamieszek. A w ostatnich miesiącach Polacy coraz bardziej precyzują czego od polityków oczekują a czego nie. I sądzę, że na ofertę Czarzastego będzie zdecydowanie większy popyt niż na usługi Schetyny czy Kijowskiego, przez grzeczność nie wspominając o Ryszardzie Petru. Nie negując tego że Czarzasty czy Miller to bezpardonowi gracze, łatwo będą przy tym zdolni przekonać wyborców że są granice chamstwa, których nigdy nie przekroczyli, a które dziś łamane są na każdym kroku przez tzw opozycję totalną.

.

Leszek Miller, który po tym jak ledwo uszedł z życiem z katastrofy śmigłowca w grudniu 2003 roku, moim zdaniem- jak by to ująć – nabrał bardziej życiowego spojrzenia na lewicową retorykę. I nie sądzę aby chciał w 2015 roku budować tożsamość SLD wokół pyskatych bojowniczek antyklerykalnego feminizmu. Nie zdziwiłbym się zresztą, gdyby dziś sam siebie określał mianem konserwatysty w postrzeganiu norm życia społecznego. Czy za jego optyką nadążała także optyka elektoratu nie jestem pewien – sądzę natomiast że jego wizja partii – jako lewicy szanującej konserwatywne zasady relacji społecznych, dziś jest jedynym atrakcyjnym modelem dla polskiej lewicy. Nie bez znaczenia może tu być także tożsamość jaką w ostatnich miesiącach swojego życia prezentował zmarły niedawno – i jak się okazało bardzo lubiany, ponad tzw podziałami, Tomasz Kalita. Jeśli przed laty, z ogromnym sukcesem po śmierci Andrzeja Urbańczyka utworzono poważną i prestiżową fundację, to nie widzę powodu aby dziś także nie zbudować pod parasolem SLD podobnej inicjatywy wokół osoby Tomasza Kality. Deklarując i definiując wartości które Kalita – także w ostatnich miesiącach swojego życia wyrażał. A były to deklaracje – powiedzmy – dalekie od lewackiego rozpasania.

.

Zasadniczą sprawą są też oczywiście grupy interesu które na SLD postawią swoje poparcie czy wręcz swoje pieniądze. Ale tu potrzeba rzetelnej wiedzy a nie blogerskiego dywagowania. Trzeba się też przygotować, że SLD chcąc mieć jakiekolwiek szanse, będzie musiała przyjąć ostrą antypisowską retorykę. Choćby dlatego, że opozycja totalna przez miesiące swojej bandyterki uwiarygadniała się projektując wirtualnie totalną władzę. I temu elektoratowi niewątpliwie będzie trzeba powiedzieć to co chce usłyszeć.   

waw75
O mnie waw75

po prostu chcę rozumieć

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka