Styl w jakim przebiega dyskusja wokół skandalu istnienia kilkunastoosobowej grupy neofaszystów w Wodzisławiu Śląskim pokazuje - jak w pigułce - w jaką paranoję wpakowano dziś debatę publiczną w Polsce. Oczywiście dla lewicy i tzw liberałów (którzy z liberałami w znaczeniu doktryny politycznej nie mają kompletnie nic wspólnego - po prostu liberalizm po 89 roku był nośny marketingowo więc się nim wachlowano) cała ta sprawa ma wyłącznie jeden walor: za wszelką cenę przyłożyć do tych neofaszystów plakietkę PiS-u, abo rządu albo choćby prawicy. Kłamiąc, naciągając, wymyślając - nieważne - byle tylko przyłożyć dwa obrazki na podświadomość. Odwieczny styl lewicy, szkoda czasu.
Zamiast się żołądkować , warto przytoczyć dwie daty - i dajmy sobie spokój z tym jazgotem: 27 października 2011 - zalegalizowanie stowarzyszenia Duma i Nowoczesność, i druga data - pewnie nawet bardziej istotna: 23 stycznia 2014 wpisanie stowarzyszenia DiN na listę Organizacji Pożytku Publicznego. Koniec i kropka - dżentelmeni o faktach nie dyskutują.
Ale prawdziwe problemy jakie powinny być tematem debaty po tym skandalu są tylko dwa: po pierwsze takie organizacje, podobnie jak cały wachlarz NGOS-sów nie są w żaden sposób kontrolowane przez państwo - i może to nie zawsze dobrze.
A po drugie może czas wreszcie zakończyć absurdalną i szkodliwie szeroką formułę dla Organizacji Pożytku Publicznego. Tysiące ludzi błagają o choćby parę groszy na ratowanie życia swoim dzieciom, na operacje nowotworów, rehabilitacje, przeszczepy. I to jest realna potrzeba społeczna. Najważniejsza! I tylko taka formuła powinna obejmować status OPP. To że status OPP mają dziś kluby jachtowe czy szkoły karate to jest jakiś ponury żart. W dobie ponowoczesnej sofistyki każdemu przedsięwzięciu da się dorobić szlachetną bajerkę. I jak się okazuje status pożyteczny społecznie mogą dziś mieć nawet neofaszyści ... - wystarczy że napiszą sobie piękną hagiografię że kochają pomagać .
