wawel wawel
412
BLOG

Cenzura, ceny, represje, czyli państwo wilczycy

wawel wawel Polityka Obserwuj notkę 2

image

Dalszy ciąg represji wobec R.Mossakowskiego i Centrum Edukacyjnego Powiśle (zemsta za programy będące wywiadami z mec. Modzelewską ujawniającą trochę informacji zza kulis SKW i ABW)

Przerwana transmisja telewizji wRealu24 z protestów Polonii przeciw 447


[tekst na temat wzrostu cen i inflacji, por. https://www.salon24.pl/u/wawel24/959543,zaczyna-sie-epoka-gierka] 

Drogo, coraz drożej. Czy dane o inflacji oddają rzeczywistość?

    W kwietniu ceny w Polsce wzrosły o 1,1 proc. w porównaniu do marca. Równie dużego wzrostu w ciągu zaledwie miesiąca nie było od ponad ośmiu lat

    W ciagu ostatniego roku zdecydowanie podrożały m.in. warzywa, owoce, paliwo, mieszkania czy artykuły chemiczne

    Andrzej Dryszel tłumaczy dlaczego wydaje nam się często, że ceny wzrosły bardziej niż wskazuje na to podawane przez GUS dane nt. inflacji

    "Wzrost cen jest odczuwany silniej niż spadek czy pozostawanie ich bez zmiany" - uważa Główny Urząd Statystyczny

Nie można już mówić, że gra się o pietruszkę – mówi sprzedawca na bazarku w stolicy. Faktycznie, pietruszka to teraz jedno z najdroższych warzyw. Kosztuje nawet ponad 30 zł za kilogram. Na giełdzie w Broniszach cena hurtowa dochodzi do 16 zł. Rok temu pietruszka była dwa razy tańsza, dwa lata temu kosztowała niecałe 5 zł. Drożeją też inne warzywa. Za kilogram szparagów trzeba zapłacić w Broniszach średnio 15 zł (rok temu – 11 zł). Buraki ćwikłowe w ciągu roku zdrożały z 80 gr do 1,65 zł, a cebula z 75 gr do 3,30 zł. Te akurat podwyżki to efekt ubiegłorocznej suszy. Ale niezależnie od tego ceny – nie tylko warzyw czy, szerzej, żywności – rosną. Powoli, ale stale.

Informacja Głównego Urzędu Statystycznego o tym, że w kwietniu tego roku ceny produktów i usług konsumpcyjnych w Polsce zwiększyły się średnio o 1,1 proc. w porównaniu z marcem, nie robi specjalnego wrażenia – no bo cóż to jest 1 proc. Równie dużego wzrostu cen w ciągu zaledwie miesiąca nie było jednak od ponad ośmiu lat (podobny wynik zanotowano w styczniu 2011 r.) – a w samym kwietniu ceny ostatni raz rosły tak szybko aż 23 lata temu.

W 1996 r. inflacja (czyli wzrost cen daremnie goniony płacami) wyniosła 19,9 proc. Teraz, zdaniem wszystkich ekspertów, taki scenariusz inflacyjny nam nie grozi. GUS uspokaja, że mimo skoku cen w zeszłym miesiącu inflacja w okresie kwiecień 2018 – kwiecień 2019 wyniosła zaledwie 2,2 proc. Czyli raptem jeden miesiąc "zapracował" na połowę całego wzrostu cen.

Problem jednak w tym, że nie ma żadnych istotnych przesłanek dających gwarancję, że w kolejnych miesiącach ceny nie będą rosnąć tak szybko jak w kwietniu. Gdyby - odpukać - tak się stało, pod koniec 2019 r. ich poziom mógłby być średnio nawet o 10 proc. wyższy od kwietniowego, a taką różnicę odczujemy boleśnie w portfelach.

Drożyzna zjada nasze dochody

Ruch cen wyraźnie odczuwamy zresztą już od wielu miesięcy. Na przykład w ciągu 2018 r. paliwo na stacjach benzynowych zdrożało o 7,3 proc., a licząc okres późniejszy – od kwietnia 2018 r. do kwietnia 2019 r. – nawet o 8,5 proc.

Pod koniec kwietnia zeszłego roku za litr benzyny 95 płaciliśmy średnio 4,82 zł. Obecnie już 5,24 zł. Litr oleju napędowego kosztował 4,74 zł. Zdrożał do 5,20 zł. Cena metra kwadratowego nowego mieszkania w największych miastach wynosiła wtedy od 5149 zł (Łódź) do 7817 zł (Warszawa). W kwietniu 2019 r. – od 5795 zł do 8499 zł.

Za nowe auto najpopularniejszej wśród Polaków marki (fabia) płaciliśmy od 37,6 tys. zł, a w kwietniu tego roku od 44,3 tys. zł. Za mydełko (dove): odpowiednio 2,24 zł i 2,97 zł. Za osiem rolek papieru toaletowego: 3,79 zł i 4,45 zł. Ceny rosną zatem w bardzo wielu kategoriach wyrobów.

Żywność, na którą przeznaczamy około jednej czwartej naszych wydatków, drożeje w tempie umiarkowanym – ale systematycznie i coraz szybciej. W marcu tego roku jej ceny były średnio o 2,7 proc. wyższe niż 12 miesięcy wcześniej. W kwietniu – już o 3,3 proc. wyższe.

Według GUS w okresie marzec 2018 r. – marzec 2019 r. pół kilograma chleba zdrożało średnio z 2,35 do 2,62 zł. Makaron (400 g) – z 3,96 do 4,16 zł. Kilogram cukru – z 2,21 do 2,47 zł. Kilogram szynki wieprzowej – z 26,29 do 27,15 zł. Kilogram kurczaka – z 7,32 do 7,49 zł. Udziec wołowy (też 1 kg) – z 33,50 do 33,77 zł. Kostka masła – z 5,91 do 6,19 zł. Filet z morszczuka (1 kg) – z 24,40 do 25,04 zł. Kilogram mąki pszennej – z 2,44 do 2,68 zł. Kilogram sera gouda – z 20,69 do 20,94 zł.

Pieczywo zdrożało średnio o 9,6 proc., cukier o 11,2 proc. Najszybciej poszły zaś w górę ceny warzyw – od marca do marca aż o 16,6 proc.. Rekordy biły ziemniaki (stare) – skok aż o 83,4 proc. Wyprzedziły cebulę (wzrost o 48,9 proc.), kapustę (43,2 proc.) i marchew (34,3 proc.).

Są też jednak produkty (nieliczne), które w tym czasie staniały. Mleko UHT 3,2%, z 2,76 do 2,66 zł/l, schab wieprzowy z 17 do 16,92 zł/kg, słonina z 6,05 do 5,87 zł/kg, jabłka z 3,81 do 2,26 zł/kg, jajka – z 69 do 65 gr/szt.

Kwiecień i pierwsza połowa maja przyniosły dalszy wzrost cen sporej części artykułów spożywczych. Jak wynika z zestawienia sporządzonego przez portal dlahandlu.pl, w tym czasie kilogram kurczaka zdrożał o 1,65 zł, schabu bez kości o 6,87 zł, kiełbasy podwawelskiej o 5,97 zł, ziemniaków o 89 gr, pomidorów o 29 gr, pieczarek o 1,72 zł.

Opakowanie śledzi matjasów (650 g) – o 85 groszy, szynki wiejskiej (450 g) – o 56 gr.

W sklepach i na bazarach ceny są zróżnicowane i często wyższe niż zanotowane przez statystyków. I tak w połowie maja 1 kg cukru kosztuje od 2,48 do 2,99 zł, 1 kg mąki – 2,29--3,15 zł, masło – 4,49-8,00, 1 l mleka UHT 3,2% – 2,08-3,45, jajka – 0,40-1,00/szt., 1 kg schabu – 16,99-29,99, 1 kg szynki – 17,89-48,00, 1 kg jabłek – 1,48-3,50.

Ceny rosną, przeciętne zarobki także, ale coraz wolniej. – Spowolnienie dynamiki wynagrodzeń było jednym z czynników osłabiających skłonność konsumentów do robienia zakupów – stwierdza prof. Krystyna Świetlik z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej. Mimo to instytut prognozuje, że w czerwcu ceny żywności będą średnio o 4-5 proc. wyższe niż rok temu.

Przy krótkotrwałej tendencji podwyżkowej taki wzrost cen jeszcze nie jest nieszczęściem. Jeśli jednak ten trend utrzyma się w kolejnych miesiącach, będzie oznaczać wyraźny uszczerbek w dochodach słabiej zarabiających Polaków. Oni muszą przeznaczać na żywność znacznie większą część swych zarobków niż ludzie zamożniejsi. Najdotkliwiej też odczuwają ciągły ruch cen w górę, będący efektem rządów Prawa i Sprawiedliwości, który zaczął się pod koniec 2016 r. (wcześniej mieliśmy nawet lekką deflację).

Więcej światła na to, ile naprawdę obecnie zarabiamy, rzuca przeciętny miesięczny dochód rozporządzalny na jedną osobę. Jest to kwota, którą rzeczywiście możemy przeznaczyć na comiesięczne opłaty, oszczędności i wszelkie zakupy. Jak informuje GUS, w 2017 r. przeciętny miesięczny dochód rozporządzalny na osobę wynosił 1598 zł. W ubiegłym roku osiągnął 1693 zł – czyli zwiększał się wolniej niż średnia płaca w gospodarce narodowej. Wolniej – bo coraz bardziej „podjadają” go rosnące ceny. Jak widać, musimy wiązać koniec z końcem za znacznie mniej niż „te polskie dwa tysiące” z „Okularników”.

Nie zmienia to faktu, że spora część Polaków ma trochę więcej pieniędzy. Program Rodzina 500 plus i otrzymywane przez społeczeństwo miliardy złotych przeznaczane są na zakupy i wciąż utrzymują popyt na przyzwoitym poziomie, co sprzyja podwyżkom.

Czy widzimy to samo co GUS?

Wzrost cen w Polsce to nie są efektowne fajerwerki i wyskoki, lecz codzienny, niemal niezauważalny, ale stały marsz w górę. Może dlatego dosyć często wątpimy w wiarygodność prezentowanych danych i trudno nam się oprzeć przekonaniu, że statystyczne wskaźniki cenowe są niższe od tego, co widzimy w sklepach.

– To trochę taka nasza mentalność. Kiedy idę do sklepu, też mam odczucie, że wszystko bardziej zdrożało. Chyba często nam się wydaje, że za mało zarabiamy, a ceny są za wysokie – mówi naczelnik Ewa Bolesławska z Głównego Urzędu Statystycznego.

Mentalność mentalnością, ale GUS dostrzegł już nieprzesadnie wielką wiarę polskiego społeczeństwa w wyliczenia cen podawane przez urząd. "Wynik pomiaru wzrostu cen konsumpcyjnych wyrażony wskaźnikiem nigdy nie będzie odpowiadał społecznemu odczuciu. Składa się na to wiele przyczyn, zarówno obiektywnych, jak i subiektywnych. Najważniejszą z nich jest przeciętny charakter wskaźnika, pomiar odnoszący się do dużych zbiorowości, różniący się od sytuacji poszczególnych gospodarstw domowych czy rodzin", stwierdza w oświadczeniu Główny Urząd Statystyczny.

Inną przyczyną tego, że społeczne odczucia mogą się kłócić ze statystyką, jest nasza zróżnicowana wrażliwość na ruch cen. "Na ogół występuje większa wrażliwość społeczna na zmiany cen artykułów i usług podstawowych, a mniejsza na zmiany cen artykułów i usług zaspokajających mniej istotne potrzeby lub kupowanych rzadziej. To wywołuje skłonność utożsamiania wzrostu cen artykułów podstawowych z ogólnym wzrostem cen. Skłonność ta jest tym wyraźniejsza, im większa część budżetu rodziny przeznaczana jest na artykuły pierwszej potrzeby" - podkreśla GUS.

No i wreszcie konsumentów znacznie bardziej obchodzi wzrost cen niż ich obniżka. "Wzrost cen jest odczuwany silniej niż spadek czy pozostawanie ich bez zmiany. Gdyby nawet w tej samej grupie wydatków część artykułów zdrożała, a część staniała tak, żeby suma wydatków pozostała mniej więcej bez zmiany, to w odczuciu konsumenta byłby to wzrost cen" – wykazuje się znajomością ludzkiej psychologii GUS.

Niewykluczone jednak, że na to, iż nasze odczucia co do wysokości cen kłócą się ze wskaźnikami statystycznymi, częściowo wpływa także metoda badawcza stosowana przez urząd. Ankieterzy zatrudnieni przez wojewódzkie urzędy statystyczne odwiedzają co miesiąc prawie 35 tys. miejsc w całym kraju (sklepy duże i małe, bary i restauracje, placówki usługowe, bazary itp.), notując ceny ok. 1,4 tys. towarów i usług. Ta lista stopniowo się zmienia, np. nie podaje się już cen małego fiata czy pralki Frania. Trudniej natomiast o częściową choćby, ale regularną zmianę listy badanych placówek. Na ogół więc przez kolejne lata odwiedzane są w dużej mierze te same sklepy i punkty usługowe, co nie sprzyja podawaniu cen reprezentatywnych dla całego kraju.

Badane są też budżety gospodarstw domowych, a tam wynik zależy tylko od tego, co zechcą powiedzieć osoby prowadzące te gospodarstwa. "Jakość zebranych danych od gospodarstw domowych w tym badaniu ma istotny wpływ na wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych” – słusznie stwierdza GUS.

Trzeba również pamiętać, że w Polsce jest prawie 360 tys. sklepów, nie mówiąc o innych miejscach sprzedaży towarów i usług (jak np. internet). Ceny są więc badane tylko w bardzo niewielkiej części punktów handlowych na terenie kraju. Zapewne trudno, aby było inaczej, bo takie comiesięczne sprawdzanie cen jest poważnym i kosztownym wyzwaniem logistycznym. Wszystko to jednak sprawia, że wskaźniki podawane przez GUS nie do końca można uznawać za stuprocentowo pewne źródło wiedzy o ruchu cen.

Niewykluczone więc, że w naszych odczuciach co do drożyzny też może być sporo prawdy.

https://wiadomosci.onet.pl/kraj/drogo-coraz-drozej-czy-dane-o-inflacji-oddaja-rzeczywistosc/j1njjsg

==============================================================



ANEKS


Polska bez Polski, czyli dwoje dzieci trockistowskiej wilczycy


MOTTO 

1. W tym miejscu nasuwa się dygresja: dlaczego - słyszy się u nas tak często biadanie - nie stać naszego narodu na przywódców naprawdę wielkich, jakich miewają inne narody? Dlaczego miewamy tylko rozreklamowane miernoty? Dlaczego nasz "górny tysiąc" polityczny i wojskowy zwykł się składać przeważnie z ludzi o słabych charakterach, niedouków i pyszałków? Ubolewał już nad tym w swych "Dziejach Polski" Bobrzyński. Czyżbyśmy mieli jakąś organiczną wadę,

jakiś biologiczny defekt uniemożliwiający wyłonienie przywódców naprawdę wartościowych? Pytanie to niezmiernie doniosłe, a odpowiedź na nie - choć ogółowi Polaków nieznana - nie wydaje się trudna. Oto od paruset lat zarówno nasze życie gospodarcze było w ręku czynników obcych,jak i nasze jednostki przywódcze zorganizowane były w związkach tajnych, kierowanych spoza naszych granic i zmuszanych - ze względu na swój antykatolicki charakter - lawirować bardzo umiejętnie, by nie wypuścić cugli z rąk w społeczeństwie do gruntu katolickim. W ten sposób nad społeczeństwem naszym rozpięta była- i jest nadal- sieć, przez którą nie przebije się w górę żadna jednostka, choćby największych zdolności, o ile nie będzie dawała gwarancji powolności względem czynników wszechpotężnych, które w wielu wypadkach sabotują interes narodu

[Adam Doboszyński]

2. "Narody nie składają się z równo wartościowych członków. Więzy krwi i więzy moralne, łączące człowieka  z narodem, są bardzo różnej siły. Człowiek często formalnie należy do jednego narodu, a serce jego tkwi w innym, jeżeli w ogóle tkwi gdziekolwiek. Ogromna część pokolenia ubiegającego dziś okresu wychowała się na socjalizmie, pod sugestiami i rozkazami wrogimi narodowej organizacji życia. Ogromna część żyjących dziś ludzi tkwi w organizacjach międzynarodowych pod sugestiami i rozkazami, płynącymi nie z ojczystego środowiska, nie od narodu. (...) Iluż ludzi w całej Europie zawdzięcza lepszą od innych materialną egzystencję i kariery polityczne temu, że się wynajęli Żydom..."

[Roman Dmowski]


 


 

 O tym, o czym teraz piszę tylko sygnalizując, jestem przekonany, że w wolnej Polsce będą powstawać  obszerne opracowania i analizy. Jest to temat zamilczany, gdyż sprzeczny z interesem KAŻDEJ z sił politycznych będących u władzy od 30 lat. Zarazem w tym swoim zamilczeniu jest to temat niezbędny, by pojąć anomalie dzisiejszej Polski i sceny politycznej, dzisiejsze granice nieprzekraczalne, blokady informacyjne oraz blokady w zakresie podejmowania badań historycznych. 

Żyjemy w rzeczywistości surrealistycznej. Takiej, w której w państwie polskim nie ma... partii polskich, partii narodowych. W parlamencie i mediach nie widzimy bezkompromisowych polskich partii. Nurt stawiający na polską tożsamość - wygnany przez magdalenkowych hegemonów tuła się po internecie, a i tam bywa dosięgany przez długie ramiona władzy. To jest kuriozum - autochtoni wygnani...

Jan Józef Lipski, ("papież opozycji", "ambasador nadziei", b.częsty gość w domu Kaczyńskich, fizjonomicznie człowiek o twarzy skopiowanej z Czaputowicza) wygrał w drugiej turze wyborów senackich (z Janem Pająkiem) dzięki kombinacji operacyjnej SB. Tę znaną niektórym informację podał dzisiaj w TV w programie Debata o 4 czerwca jeden z rozmówców. Osoba opętana obsesjami antypolskimi i filosemityzmem rozwiniętym do stopnia chorobowego. Wolnomularz widzący głównego wroga Polski w ruchach narodowych i bezustannie każący Polakom kajać się przed Żydami i przepraszać za... holokaust i Jedwabne korzystał z pomocy... sił bezpieki. Identycznie jak Wałęsa, którego start w przeróżnych głosowaniach był zawsze prowadzony przez SB.  I w takim duchu jest III RP, tu żyjemy, między Bolkiem a fartuszkiem... Na kolanach. Na kolanach J.J.Lipskiego, czyli tam, gdzie brał on braci Kaczyńskich zaszczycając ich matkę swoim nawiedzeniem. 

Są to informacje bezcenne. W nich jest klucz. One wszystko wyjaśniają. Wszystkie "rozdrobnienia na prawicy" i potężną infiltrację opcji narodowych. Od Magdalenki (minimum, bo wiadomo, że wcześniej, ale niech będzie taki punkt graniczny) nad polskimi ruchami, partiami i inicjatywami NARODOWYMI  wisi, czuwa NIEWIDZIALNA ręka. Co ważniejsze ręka ta jest wspólną dla sił do czasu Magdalenki walczących z sobą. W okolicach okrągłego stołu opcja reżimowa ("komunistyczna") oraz opcja "opozycji" ("opozycji demokratycznej", koncesjonowanej) podały sobie rękę znajdując wspólnego wroga. I - umownie - od 1989 r. ten wspólny wróg  jednoczy ich do dzisiaj ponad widowiskiem okładania się papierowymi, nie robiącymi żadnej krzywdy pałkami. Podzielili między siebie komórki do wynajęcia  dostępne w obciętym z prawej strony spektrum politycznym i zaczęli odgrywać przed Polakami spektakl "demokracji". "Opozycja demokratyczna" - miało to znaczyć "opozycja atakująca ruchy narodowe z obu stron: z lewej i centrum". Wtedy koryfeuszem blokady "narodowych" był Michnik i jego środowisko. Michnik to ideowy trockista. Od kilkunastu lat prezes pozycjonuje się na walczącego z Michnikiem, Szkopuł cały w tym, że JK cały jest ci on z Lipskiego, trockisty nie mniejszego niż Michnik. Cała opozycja w Polsce uwięziona została w cęgach trockizmu (czyli marksizmu reformowanego), jednego zabarwionego internacjonalnie (ANTYNARODOWO), drugiego (PC, PIS) "patriotycznie" i ANTYNARODOWO... O tym w swoim odczycie mówił expressis verbis sam prezes u Smolara/Sorosa, gdy perorował na temat: jak nie dopuścić do władzy ekstremy. PIS jest partią - używając słów Doboszyńskiego - "lawirującą bardzo umiejętnie, by nie wypuścić cugli z rąk w społeczeństwie katolickim". PIS nie jest partią polską. Zakładało PC więcej osób żydowskiego pochodzenia, niż polskiego. PIS jest partią korowsko-żydowsko-polską.  Umownie biorąc po 1/3 na każdą opcję. Opcja polska stanowi 1/3 i to raczej niedecyzyjnych dołów partyjnych niezorientowanych w antynarodowych celach wierchuszki. 1/3 na każdą opcję, to klasyczny... "dwużydzian Polaka". Podziękujmy temu, kto stworzył ten termin. 


 image

Trockistowska (korowska) wilczyca wykarmiła Romulusa i Remusa, centrum i "lewicę"*.


 

* "lewica" jest tu oczywiście pojęciem umownym, gdyż w dobie dominacji MFW i BŚ tradycyjne kategorie dzielące ustroje w zależności od kształtu  systemu gospodarczego stają się nieprzydatne; "lewica" w polskich warunkach denotuje partie liberalne obyczajowo (SLD, UW, UD, KLD, PO), "centrum" w polskich warunkach (AWS, PIS) to formacje zabarwione patriotycznie, stawiające na dystrybucję dóbr i zwalczające partie liberalne obyczajowo, ale zwalczające tylko słownie, deklaratywnie, bo korowski system okrągłostołowy na inny, skuteczny sposób zwalczania "libertynizmu" nie wydał zezwolenia. Owo "centrum" za to  już nie deklaratywnie, lecz bardzo realnie zwalcza od swego zarania wszelkie ruchy narodowe. Opcja narodowa w gospodarce i skutecznie konserwatywna (chcąca i wiedząca jak zwalczać marksizm kulturowy) nie są przewidziane w scenariuszu. Takich dzieci wilczyca nie miała. Chociaż jedno z jej dzieci - wypełniając scenariusz - bardzo intensywnie symuluje nieistniejącą opcję narodową. Za każdym razem, gdy słyszę w mediach zagranicznych lub miejscowych jak PIS bywa określany: prawica, skrajna prawica, partia nacjonalistyczna - to skręcam się ze śmiechu, gorzkiego śmiechu. Jest to arcydzieło manipulacji fartuszkowej. Symulacja nacjonalizmu skutecznie abortuje go... Elektorat nie może się istnieć jednocześnie w dwóch miejscach. Media przypieczętowują operację "aborcja ruchu narodowego poprzez jego symulację". Od czasów Doboszyńskiego nic się nie zmieniło. 


 

Niezależny Serwis Informacyjny nr 2, m.in.ceny wody, izraelska Razem i Tamar Zandberg

J.Zagórski - prorok operacji "Wybory"?

Żydzi to najdziwniejszy naród świata

Ambasador Baliński o braciach Kaczyńskich, o MSZ, o lobby żydowskim i na temat KOR-u

JK oszczerstwa o opcji prorosyjskiej, a więc zbadajmy opcję PIS-u...

Żydowski bankowiec Gordon Bajnai i jego sobowtór Mateusz Morawiecki. Czy prowadził ich ten sam Anioł Biznesu?

Ardanowski, Gowin, Baliński,abp Michalik i Jedwabne,czyli antypolska "strategia kameleona"

Wybory, czyli sKORpion i żaba

Geneza zaostrzenia art. 212 KK przez J.Kaczyńskiego (but na gardle wolności słowa) i przyczynki do "psychologii prezesa"


 

wawel
O mnie wawel

OD NIEDAWNA PISZĘ TEŻ NA DRUGIM BLOGU JAKO    W A W E L  2 4 https://www.salon24.pl/u/wawel24/ Uszanować chciałbym Niebo, Ziemi czołem się pokłonić, ale człowiek jam niewdzięczny, że niedoskonały... =================================================== Nagroda Roczna „Poetry&Paratheatre” w Dziedzinie Sztuki ♛2012 - (kategoria: poetycki eksperyment roku 2012) ♛2013 - (kategoria: poezja, esej, tłumaczenie) za rozpętanie dyskusji wokół poezji Emily Dickinson i wkład do teorii tłumaczeń ED na język polski ========================== ❀ TEMATYCZNA LISTA NOTEK ❀ F I L O Z O F I A ✹ AGONIA LOGOSU H I S T O R I A 1.Ludobójstwo. Odsłona pierwsza. Precedens i wzór. 2. Hołodomor. Ludobójstwo. Odsłona druga. Nowe metody. 3.10.04.2011 WARSZAWA, KRAKÓW –- PAMIĘĆ I OBURZENIE======= ================ P O E Z J A 1. SZYMBORSKA czyli BIESIADNY SEN MOTYLA 2. Dziękomium strof Strofa (titulogram) 3.Limeryk 4.TRZEJ MĘDRCOWIE a koń każdego w innym kolorze... 5.CO SIĘ DZIEJE H U M O R -S A T Y R A -G R O T E S K A -K A B A R E T 1.KSIĘGA POWIEDZEŃ III RP czyli ZABIĆ ŚMIECHEM 2.KABARET TIMUR PRZEDSTAWIA czyli Witam telefrajerów... 3.III RP czyli Zmierzch Różowego Cesarstwa 4. Biłgoraj na tarasie - SZTUKA PRZETRWANIA DLA ELYT Z AWANSU 5.MANIFEST KBW czyli Kuczyński, Bratkowski, Wołek 6.SONATA NIESIOŁOWSKA a la Tarantella czyli KOLAPS STEFANA 7.Transatlantyckie - orędzie Bronisława Komorowskiego W Ę G R Y 1.WĘGRY, TELEWIZJA, KIBICE 2.GALERIA ZDJĘĆ węgierskich 3.ORBAN I CZERWONY PRĘGIERZ M U Z Y K A 1.D E V I C S 2.DEVICS - druga część muzycznej podróży... 3.HUGO RACE and The True Spirit 4.SALTILLO - to nie z importu lek, SALTILLO - nie nazwa to rośliny 5.HALOU - muzyka jak wytrawny szampan 6.ARVO PÄRT - Muzyka ciszy i pamięci 7. ♪ VICTIMAE PASCHALI LAUDES ♬

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka