wawel24 wawel24
134
BLOG

Styl myślenia S. Janeckiego i jego najnowszy autorytet

wawel24 wawel24 Polityka Obserwuj notkę 4


Ostatnimi czasy Stanisław Janecki w transmitowanej na żywo codziennej mszy w platońskiej jaskini zwanej "W tyle wizji" wyciąga ze swego intelektualnego zanadrza bicz na teoretyków spiskowych, choć w rzeczywistości ów bicz okazuje się być nitką do czyszczenia zębów, którą Theodor Ludwig Wiesengrund Adorno po użyciu wyrzucił przez okno. Mowa jest o zwietrzałym jak ruska podróbka Bossa amerykańskim pisarczyku, co zwał się Richard Hofstadter.

Warto się bliżej przyjrzeć temu autorowi pochodzącego z 1965 r. amerykańskiego Młota na teorie spiskowe w myśli amerykańskiej prawicy, tzn. na konserwatystów (The paranoid style of american politics).

Urodził się jako syn Żyda, Emila A. Hofstadtera, i niemiecko-amerykańskiej luteranki, Katherine (z domu Hill). W 1936 roku Hofstadter rozpoczął studia doktoranckie z historii na Uniwersytecie Columbia, gdzie - jak podaje angielska Wiki -  mocno wpłynął na niego Merle Curti ze swoją osobliwą koncepcją uczącą jak zsyntetyzować historię intelektualną, społeczną i polityczną w oparciu o źródła wtórne, a nie badania archiwalne z pierwotnych źródeł. 

W 1938 wstąpił do partii komunistycznej. Mimo, że w 1939 r. wystąpił z niej, to w następstwie paktu Hitler-Stalin "zachował krytyczną lewicową perspektywę". Jego rozprawa Darwinizm społeczny w myśli amerykańskiej, 1860–1915  spotkała się z ostrą krytyką, przede wszystkim warsztatową.   Podkreślano, że jego "metodologia" dyskwalifikuje go jako badacza i historyka, gdyż prowadził on niewiele lub nie prowadził żadnych badań rękopisów, gazet, materiałów archiwalnych lub niepublikowanych źródeł, opierając się zamiast tego głównie na źródłach wtórnych i dowolnych tzw. interdyscyplinarnych lekturach. Próbkę natomiast tworzenia nowych "naukowych pojęć" najlepiej przedstawi sam Hofstadter, oddajmy mu więc głos: "I call it the paranoid style simply because no other word adequately evokes the qualities of heated exaggeration, suspiciousness, and conspiratorial fantasy that I have in mind." Jego definicja paranoidalnego stylu jest tak anaukowa i zbyt szeroka, że praktycznie pokrywa się z definicją polityka lub klasycznego "uciążliwego lokatora" będącego psychologicznym typem znanym na każdym osiedlu. I takie są wyniki "badań" naszego uczonego: garść felietonistycznych półprawd, banalizacji i fałszów, siódma woda po Wolterze, Freudzie i Adorno.

W latach 1942-1946 Hofstadter wykłada historię na Uniwersytecie w Maryland i dużo czyta "wchłaniając idee Zygmunta Freuda i Szkoły Frankfurckiej oraz psychologii behawioralnej".


Według Hofstadtera nasączonego neomarksizmem i pseudonauką Freuda  dyskurs polityczny i działania w polityce (przede wszystkim prawicowej) są napędzane przez podświadome motywy, takie jak lęk przed statusem społecznym , antyintelektualizm , irracjonalny strach i paranoja. Tę fazę twórczości Hofstadtera historyk Lloyd Gardner podsumował tak: „w późniejszych esejach Hofstadter wyraźnie wykluczył możliwość leninowskiej interpretacji amerykańskiego imperializmu”.

Janecki zwalczając przeciwników partii rządzącej szermuje wziętym od Hofstadtera określeniem "paranoiczny styl". Przeszczepiając na grunt dzisiejszej Polski pojęcie, którym Hofstadter zdefiniował antykomunistycznego senatora Josepha McCarthy`ego i tzw. makkartyzm Janecki łączy piernik z wiatrakiem za pomocą partyjnej flagi. Herold partii epatującej antykomunistyczną retoryką podbiera pojęcia stworzone do walki z właśnie takimi teoriami konspirologicznymi, z takim obsesyjnym antykomunizmem jaki deklaruje PIS widząc wszędzie ruskie onuce i złowrogi cień Łubianki. 

Jak to pisał Gogol? Z czego się, Staszku, śmiejecie? Z siebie samych się śmiejecie! Z manii bycia prześladowanymi przez wszechobecne ruskie onuce?

To już nie tylko strzelanie sobie w kolano. To już publiczne harari, ups, harakiri. Przenoszenie neomarksistowskich z ducha diagnoz amerykańskiej rzeczywistości lat 60. XX w. na dzisiejszą Polskę to zaiste "szkło bezkontaktowe"...

Koncepty Hofstadtera dotyczące psychologii społecznej i rzekomej demaskacji motywów prawicowych polityków są takimi banałami, półprawdami i całymi fałszami, że wskazują jednoznacznie na swoje neomarksistowsko-frankfurckie i freudowskie źródło. Są to np. takie "odkrycia" powielające pseudonaukę Szkoły Frankfurckiej, jak twierdzenia, że: 

- prawicę (u Hofstadtera amerykańską, u frankfurtczyków każdą) podświadomie motywuje prowincjonalizm

- strach przed mieszaniem narodowości, ras i religii, czyli przed kosmopolitycznym, wielkim miastem jest symptomem antyintelektualizmu (rozpoznajemy tu idiotyczny dogmat neomarksizmu frankfurckiego)

- obrona państwa narodowego (nawet w amerykańskim, a więc bardzo ograniczonym sensie) wynika z... antysemityzmu i ksenofobii. 

Koncepty amerykańskiego epigona Szkoły Frankfurckiej, jak podkreślają krytycy, to dowolny misz-masz pojęć krytyki literackiej, gazetowej antropologii i freudowskiej psychoanalizy.

Biografka Susan Baker pisze, że Hofstadter „znajdował się pod głębokim wpływem lewicy politycznej lat trzydziestych XX wieku… Filozoficzny wpływ marksizmu był tak intensywny i bezpośredni w okresie formowania się Hofstadtera, że ukształował nie tyko jego poglądy, ale także styl życia.

Jego kompetencje politologiczne sprowadzały się do parafrazowania pseudosocjologicznych "ustaleń" jego półjawnych proroków, Freuda i Adorna. W takiej lewackiej optyce politycy prawicy jawią się jako żałosne ofiary wad swojego charakteru i zaburzeń psychicznych, które stać tylko na „paranoiczny styl ”polityczny. Owa analiza jest tylko plagiatem pseudonaukowej diagnozy, jaką Freud i Adorno postawili chrześcijaństwu (i bardziej ogólnie całej cywilizacji Zachodu) jako chorobie nerwowej lub psychicznej. I z takiego oto intelektualnego bagna wyciąga Janecki swój zamulony młot na teorie spiskowe.

I właśnie na tym słówku "paranoiczny styl" nieuleczalnego neomarksisty Richarda J. Hofstadtera zbudował S. Janecki swój pomysł rozprawienia się z zagrażającymi jego partyjnym mocodawcom "teoriami spiskowymi", czyli... zwykłymi funkcjami myślowymi. 

A dlaczego tak gorąco przytulił się nasz Stanisław do określania "teorii spiskowych" jako przykładu "paranoicznego stylu"? Bo nic lepszego mu do głowy nie przyszło, by pseudointelektualnie uzasadnić dezorientację jego partii-matki w dzisiejszym świecie. Usłyszał słówko "paranoiczny styl", podlał je sosem gazetowego psychologizowania (Freud), podbudował się faktem, iż słówko "paranoiczny styl" wprowadził jakiś "autorytet" (wykładowca akademicki) i zastosował je do etykietowania i deprecjonowania tzw. teorii spiskowych, by w ten sposób zaszachować politycznych przeciwników. Groźne jest to, że wielu Staszka słuchaczy kupi ten kit, że kto myśli inaczej niż Partia, to teoretyk spiskowy chory na paranoję. Znana ze wschodnich połaci kontynentu "medycyna polityczna" powraca paradoksalnie w wersji deklaratywnie antykomunistycznej...

PS

Maładiec Staszek, lansując neomarksistowski wytrych pojęciowy - w tym samym programie, w innej jego części atakuje neomarksizm. 

Antykomunista Janecki wyrwał neomarksistowską, tępą brzytwę zwalczającemu antykomunizm Hofstadterowi by popełnić tą brzytwą widowiskowe harakiri - wot dziwowisko...
Czy to czasami nie jest "paranoiczny styl" ;).


image

image

============================================

ANEKS 

Swoją drogą dziwna jest ta mięta jaką koryfeusze pisowscy czują do potomków Szkoły Frankfurckiej. Jakby krew frankfurtczyków płynęła im w żyłach. Kiedyś (2018 r.) zaprosili na swój kongres epigona marksistów kuturowych, P. Sloterdijka, teraz S.Janecki odkrywa neomarksistowską buteleczkę z aerozolem przeciw paranoicznej prawicy (czyżby masochizm intelektualny?). Kiedyś sądziłem, że tych różowych guru wyszukuje osobiście Gowin. Ale dzisiaj, po ostatnim widoku maślanych oczu jakie robił MM wpatrzony jak w obraz w globalistycznego grafomana i niebezpiecznego izraelskiego ćwierćinteligenta Harariego - nie wykluczam, że tych podejrzanych osobników spod frankfurckiej gwiazdy - stręczy konsekwentnie sam MM. 

Przytaczam swoją notkę o poprzedniej neomarksistowskiej miłości PIS-u (MM?), czyli o zaproszeniu na kongres "Polska Wielki Projekt" "filozofa" Petera Sloterdijka. 


Marksista kulturowy gościem specjalnym na Kongresie PIS-u Polska Wielki Projekt

No cóż, jest jak może być w tej rządowej konfiguracji personalnej. Mój cykl tekstów o "antysemityzmie" i marksizmie kulturowym znajduje dzisiaj żenujące dopełnienie.


Reklamowanym gościem specjalnym VIII Kongresu Polska Wielki Projekt - Wartości jest Peter Sloterdijk, jak skrótowo i słusznie podaje Wiki: "Kontynuator tradycji filozoficznej Nietzschego i szkoły frankfurckiej".

Czuję za tym projektem aksjologicznym dla Polski rekę nieocenionego min.Gowina (historia filozofii na UJ). Pamiętam jego tekst w Znaku o filozofii Nietzschego (ściślej: o najnowszych pracach poświęconych Nietzschemu - recenzowanie literatury nietzscheologicznej wskazuje na duże zaangażowanie w poznawanie piśmiennictwa związanego z Szalonym Fryckiem, osobistym wrogiem Saula z Tarsu i Sokratesa).

Wprawdzie przedstawia się Sloterdijka jako schizmatyka od środowiska Szkoły Frankfurckiej (głośne rozstanie z Habermasem), ale to taka schizma, jak Trockiego od stalinizmu - kłótnia w rodzinie. Cała formacja intelektualna Sloterdijka to kontynuacja marksizmu kulturowego (w pewnym przebraniu, lekko zamaskowanego i po operacji plastycznej za pomocą mistycyzmu indyjskiego). Sloterdijk niezwykle eksponuje wątki i kategorie różnorakich "przemysleń" Nietzschego. Freuda rzadziej przywołuje, choć dostał nagrodę jego imienia, jednak bezustannie posługuje się neomarksistowskimi kategoriami wypichconymi na patelni Freuda przez Adorno i Horkheimera (represja, ucisk etc.).

Próbki horyzontów gościa specjalnego: "Człowiek antropologii Sloterdijka jest więc prącym naprzód upośledzonym zwierzęciem" (Agnieszka Smrokowska-Reichmann ). Inny opis czlowieka wg poglądów Sloterdijka: człowiek jest niczym więcej niż surrealistycznym zwierzęciem, które poświęca swoje życie dla symboli. Aby w marksowsko-nietzscheańską sieć złapało się więcej naiwnej młodzieży Sloterdijk udaje, iż jest przeciwko polit-pop. Sprytni są demiurgowie w kreacji nowych projektów.

Chrześcijaństwo (a właściwie judeochrześcijaństwo, bo tak je nazywa często) niczym się nie różni od islamu i judaizmu. Oparte jest na przemocy i represji (freudowsko-marksowska śpiewka). Narodowa wspólnota to "etnonarcystyczna operacja". Judeochrześcijaństwo podobnie jak islam oparte jest na ksenofobii (ulubione, rytualne słówko frankfurtczyków), no i nie wiedzieć czemu, chrześcijaństwo wprowadza jednowartościową logikę, której wyraźnie nie lubi schizmatycki neomarksista.

Sloterdijk spędził 2 lata w asramie słynnego Osho. Sloterdijk lansuje w swoich książkach "siłową koncepcję" ćwiczeń medytacyjnych, zupełnie przeciwną głębokiej spirytualnej koncepcji P.Hadota. Ujęcia duchowości przez naszego gowinowskiego gościa specjalnego prawdopodobnie przypominaja mętne, materialistyczne metafizyki Gurdżijewa i Grotowskiego. Dziennikarz TV Kurskiego ekscytując się zapowiadał: "gość specjalny, filozof idei [sic!] - Peter Sloterdijk. Mój Boże, jaki "filozof" i jakich "idei"? Eseista, swego rodzaju niemiecki Dugin.

Dziękujemy Kochana Władzo za tego nietzscheańsko-hinduistycznego neomarksistę! Specjalne podziękowania dla p.Gowina.

W sumie: horror.

W sumie: nie ma przypadków. Jest nowy kierunek od grudnia 2017 r....

PS

W zeszłym roku (tzn. 2017) wybór gościa z dziedziny filozofii był sensowny (Roger Scruton). Nie można było zaprosić takich postaci jak np. E. Michael Jones lub Pierre Hadot?


=================

wawel24
O mnie wawel24

Huomo-animal divino. Znajomość harmonii nazywa się stałością. Znajomość stałości nazywa się oświeceniem. [...]. Napięcie ducha w sercu nazywa się uporem. [...] Wiedzący nie zna udawania, udowadniający nie wie.  Nagroda Roczna „Poetry&Paratheatre” w Dziedzinie Sztuki ♛2012 - (kategoria: poetycki eksperyment roku 2012) ♛2013 - (kategoria: poezja, esej, tłumaczenie) za rozpętanie dyskusji wokół poezji Emily Dickinson i wkład do teorii tłumaczeń ED na język polski ========================== ❀ TEMATYCZNA LISTA NOTEK ❀ F I L O Z O F I A ✹ AGONIA LOGOSU H I S T O R I A 1.Ludobójstwo. Odsłona pierwsza. Precedens i wzór 2. Hołodomor. Ludobójstwo. Odsłona druga. Nowe metody 3.10.04.2011 P O S T A C I  1. Franz Kafka i hospicjum kultury europejskiej czyli nagi król 2. Platon czytany przez Simone Weil P O E Z J A 1. SZYMBORSKA czyli BIESIADNY SEN MOTYLA 2. Dziękomium strof Strofa (titulogram) 3.Limeryk 4.TRZEJ MĘDRCOWIE a koń każdego w innym kolorze... 5.CO SIĘ DZIEJE  M U Z Y K A 1.D E V I C S 2.DEVICS - druga część muzycznej podróży... 3.HUGO RACE and The True Spirit 4.SALTILLO - to nie z importu lek, SALTILLO - nie nazwa to rośliny 5.HALOU - muzyka jak wytrawny szampan 6.ARVO PÄRT - Muzyka ciszy i pamięci 7. ♪ VICTIMAE PASCHALI LAUDES ♬

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka