Paranoja Prezesowych Patriotów (PP) sięga zenitu. Ale - cytując Premiera - ludzie są tak głupi, że i w głoszone paranoje uwierzą :). Można by skwitować ten obłęd tak, że umysłowość fanów Prezesa to wzorzec "teoretyka spiskowego". Ale to nie tak. To byłaby zbyt łagodna diagnoza medyczna. W Partii nikt w te brednie billboardowe i komisyjne (czerezwyczajne) nie wierzy. Sama Partia (Partia Wewnętrzna w terminologii Orwella) to są ekstremalni cynicy i cwaniacy. Oszczerstwa i paranoiczne oskarżenia są dla nich NARZĘDZIAMI DO UTRZYMANIA WŁADZY. Oni sami w te brednie przez siebie produkowane nie wierzą. Wierzy w nie, niestety, część fanów Prezesa, część członków Świątyni Ludu. Kiedy Jimmy Jones uwarzył w wielkim kotle truciznę dla nich i wydał rozkaz jej wypicia byli tacy, którzy próbowali oszukać, że piją. Ale byli też tacy, którzy wierzyli w sprawę dla której mają zginąć, w Zwycięstwo (nie wiadomo kogo, nie wiadomo nad kim i nie wiadomo jak)... Teraz po hucpie billboardowej i komisyjnej mamy piękne widowisko. Możemy obserwować kto pije Partyjną truciznę i to z pocałowaniem ręki.
Temat tego, co się dzieje z partią PIS i zgromadzonymi wokół KOTŁA jej wyznawcami celnie porusza Jerzy Karwelis.
"Na początku to się nawet nie przejąłem. Trochę mnie zdziwiło, że na czymś tak poważnym i tak statecznym wśród i tak sztywniackich banków, jakim jest Narodowy Bank Polski, może zawisnąć jakiś billboard. Ale miejscówka dobra, budynek i tak wygląda jak schron, bo to szare, betonowe i bez okien – no mokry sen sprzedawcy wielkoformatowych outdoorów. Napis był jak cię mogę:
Co do pierwszej, putinowskiej przyczyny inflacji, to trudno się nie zgodzić, ale ja sobie tak myślę, że ta pandemiczna szczęśliwie się dała ukryć do czasów wojny, a potem została sprzedana w kremlowskim pakiecie. Wiadomo kto winien. Drugi punkt – że to jednak jest pewna frakcja w tej inflacji spowodowana kowidem – był interesujący. Głównie dlatego, że dwuznaczny. Wspomina się o samej pandemii, że to przez nią, ale ja – mimo poczytania wielu ksiąg, prac naukowych i rozmów z naukowcami – nie słyszałem jeszcze o takim przypadku, żeby pandemie były inflacjogenne. Ja rozumiem, śmierci, no – bieda, ale żeby zaraz inflacja? Ale pisze się, że to przez pandemię i jej skutki.
Jakie więc pandemiczne skutki mogły spowodować inflację? No, zapewne nie medyczne, no bo jak? Czyli można sprowadzić to do jednego – inflację w kontekście pandemii mogły spowodować skutki będące następstwem działań władz. Skróćmy to wnioskowanie – wiadomo, władze, by powstrzymać śmiertelną transmisję nieśmiertelnego wirusa, musiały trzymać wszystkich po domach i zamknąć wszelkie niekrytyczne biznesy, które powodowały, że ludzie się gromadzili, w tym w środkach masowej komunikacji. (Cudnym transmisyjnie wyjątkiem stały się Biedronki, ale cudami to niech się zajmie Sanepid z Kościołem.) Za to pewna pani lekarka uświadamiała mnie, że sposoby izolacji są znane od zaraz średniowiecznych i tylko szury mogą kwestionować ich stosowanie. Warto przypomnieć, że od średniowiecza znane są również palne sposoby radzenia sobie z ludźmi o innych poglądach, ale te zweryfikował czas, jak widać, na szczęście dla dzisiejszych medyków, którzy w średniowieczu nie przeżyliby godziny. Ale odjechaliśmy od tematu.
A więc oficjalnie na plakacie wielkości pięciu kortów tenisowych napisane jest, że to przez władze. I tu zaczyna się dylemat – no bo skoro to już ustaliliśmy, to pora zadać sakramentalne pytanie: czy postąpiono dobrze czy źle? Czy lockdowny miały sens? Teraz już wiadomo, że nie. Mamy na to prace naukowe, które są znane od co najmniej przełomu lat 2020/2021. I wiedząc o tym rządy kontynuowały, ba – zaostrzały swoją politykę. Ta powodowała, że zamknięte przedsiębiorstwa trzeba było ratować deszczem pieniędzy. Nie ma znaczenia, że zostało to dobrze zorganizowane przez PFR w programach tarczowych. Chodzi o to, jak już mówiłem w jednym z wywiadów, że nie trzeba było sobie odrąbywać zdrowej ręki, by wstawiać na jej miejsce kosztowną i z oczywistych względów, mniej funkcjonalną protezę. A więc tak, prawdę napisał na billboardzie prezes Glapiński – skutki nie pandemii, ale błędnej na nią reakcji władz miały swój udział w inflacji dzisiejszej.
Temat sobie odłożyłem, jako oczywisty i już, nawet przeze mnie, omówiony i zapomniałem o nim. A tu dostaję na SoMe to:
Myślałem, że to przerobiony mem. Że ktoś sobie na tę modłę zażartował. Teraz obok informacji pojawiła się groźba – tak, na fasadzie Banku Centralnego. Ale ten drugi kontekst to już inna sprawa. No bo, w zestawieniu z tym pierwszym napisem, to wychodzi, że jak będziesz mówił, że ta inflacja to przez rząd i jego decyzje jeszcze sprzed dwóch lat przed wojną, to znaczy, żeś kremlowski. Foliarze byli od dawna hodowani na ruskie onuce. Ale przed wojną to chodziło o to, że byliśmy agentami Kremla w innym aspekcie. Był to chytry plan Putina, który wykonywaliśmy za rubelki. Mieliśmy swymi miazmatami wątpliwości tak skołować naród, że ten wymarłby, a na puste tereny weszliby Ruscy, bo tam przecież u nich ciasnota. Taka to była koncepcja. Po wojnie zlała się z tą nową, że to każdy, kto kwestionuje podstawy naszej z Ukrainą bezwarunkowej miłości, oskarża o inflację rząd, to ten sam człowiek co to kiedyś mordował dla Ruskich kwestionując potrzebę maseczkowania czy szczepień. Czyli kowidowi foliarze, w tym piszący te słowa, są putinowscy do kwadratu. Bo łączą jedno z drugim – dwie narracje przed- i powojenną. Oskarżając rząd o kowidowe korzenie inflacji jednocześnie osłabiają państwo w trudnym czasie wojny.
Właściwie to też puścił bym to bokiem, ale ten ciąg bilbordów zderzył mi się czasowo z nową ustawą, wedle której łatwo popaść pod komisję tropiącą onucyzm, a ta jest przecież ustrojowym sterem, żeglarzem i okrętem, omnibusem co to krawaty wiąże i przerywa ciąże, z którego możesz nie wyjść, popadłszy w ręce organu, który jest oskarżycielem, sądem i klawiszem. Nawet, niestety – komornikiem.
Otóż trzeba wyznać, że w kontekście tego ciągu: rządowe przyczyny inflacji kowidowej – kremlowski kontekst wszelkich takich oskarżeń – błyskawiczna sankcyjność komisyjnych prerogatyw, to jestem już winny i skazany. Ja, nieświadom (bom przecież pożyteczny idiota, nie płatny) uprawiam proputinowską propagandę od lat trzech, nawet nie schowałem się pod kamień, kiedy zaczęła się wojna, co pomnaża winy moje. A miałem szansę przycichnąć, zamknąć bloga, pokasować wpisy i liczyć na krótką pamięć nadzorców prawoskrętnej poprawności politycznej. A ja głupi tego nie zrobiłem.
Zacząłem się zastanawiać ilu ludzi, jak się nad sobą zastanowi, znajdzie tym billboardowym sposobem i u siebie ślady kremlowskiego onucyzmu. I kto będzie o tym decydował? Konstrukcja rozwiązania przyjętego przez PiS jest na tyle kuriozalna, że wydaje mi się nierealizowalna. Kryteria onucenia są tak szerokie, jak ramiona Puziana, a więc żaden poeta nie będzie bezpieczny w rękach ludzi, którzy mogą skrzywdzić człowieka prostego.
Jak to się mówi: w Polsce nic nie dzieje się do końca, zaś PiS jest tutaj wdzięcznym tego przykładem. Ileż to w jego wykonaniu mieliśmy ofensyw legislacyjnych w sprawie wtłoczenia przymusowej dobrowolności szczepiennej. Lex Hoc, lex kapuś, przerzucanie na innych możliwości egzekwowania obostrzeń, bo państwo się w tych momentach zestrachało samym sobą. I tak pewnie będzie z tą komisją: wzniosłe i nadęte deklaracje, buńczuczne zapowiedzi po mediach, posłowie-harcownicy wysłani w bój-samobój, by zobaczyć jaka będzie reakcja armii przeciwnej. I skończy się tak samo – Unia tupnie, a jak już tupnie nasz najważniejszy sojusznik, to już w ogóle i znowu z „nie oddamy ani guzika”, zostaniemy w ogóle bez niczego.
Kurde, byłem już wszystkim, choć czasów oskarżenia o kułactwo nie zaznałem z powodu wieku. Byłem ekstremą antysocjalistyczną, pachołkiem CIA, anarchosyndykalistą, faszystą, nacjonalistą, zoofilskim antykomunistą, teraz jestem ruską onucą. Coś mi się wydaje, że jak w Polsce ktoś ma swoje poglądy i ich broni, to może zostać… każdym. I to jest prawdziwy genderyzm – okazuje się, że mogę mieć płynną tożsamość ideologiczną. Co prawda bez swojej wiedzy i zgody, ale już dawno się pogodziłem z tym, że system w moim kraju, bez względu na swój ustrój, sam decyduje za kogo mnie ma. O czym mogę się dowiedzieć może w kolejnej celi, tego samego więzienia.
Napisał Jerzy Karwelis
Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.
Źródło: https://dziennikzarazy.pl/30-05-onucyzm-na-fasadzie-banku/