Jakiś już czas temu w Gazwybie ukazał się artykuł z sędzia Łączewskim, jednym ze skorumpowanych do szpiku kości przedstawicieli Najwyższej Kasty bezwzględnie broniących stołków pod pozorem obrony demokracji.
Artykuł był ilustrowany zdjęciem sędziego nad planszą szachów. Miało to dać taki przekaz: sędzia Łączewski to taki wytrawny szachista, planujący ruchy na wiele naprzód w walce z pałkarzem Kaczynskim.
Oczywiście wprawne oko zaraz potrafi dostrzec, że figury ustawione na szachownicy są źle. Ile potrafisz drogi czytelniku wskazać błędów w ich ustawieniu? (Wskazówka: Co najmniej dwa).
Czyli: Żaden z sędziego Łączewskiego szachista. Ani on ani redaktor robiący artykuł ani fotograf z Gazwybu nie maja pojęcia o grze w szachy. A sędzia Łączewski to nie żaden intelektualista-szachista ale prymitywny przyssany do koryta czynownik.
Ale snobowanie się na takich co to – ho ho – znają się na szachach jest w merdiach częste. Oto Pani Dąbrowska z Rzepy spróbowała błysnąć szachowym porównaniem:
Jeśli ma się na szachownicy do stracenia króla – tak jak obecnie PiS – to łatwo decydować się na poświęcenie mniej znaczących pionków.
Pani Dąbrowska myśli, że króla w szachach można zbić.
