Wiktor Smol Wiktor Smol
75
BLOG

Prawdzie sens nadać na nowo

Wiktor Smol Wiktor Smol Społeczeństwo Obserwuj notkę 0

Polska Roku Pańskiego 2015 przypomina kolorowy jarmark z czasów, jak to zauważają ci, którym tamten system do reszty nie zrył tego co pod beretem się kryje, słusznie minionych. Nie kabaret, nie kino nieme, ani nie kino objazdowe, nawet nie teatr  tylko, jak już wspominałem, kolorowy jarmark – folklorem i kolorytem żywo podobny, jak te pod kościołami w ramach odpustu, czy też innej okazji np. wniebowzięcia, wniebowstąpienia, czy zesłania ducha świętego.

Przyszła wiosna, póki co taka niemrawa rzekłbym nawet chimeryczna i kapryśna zarazem jak dajmy na to dziecię z lizakiem z ornamentem kolorowej tęczy trzymające dwóch tatusiów lub dwie mamusie za ręce lub Marią Czubaszek reklamującą wózki dziecięce.  Z wiosną przyszła kampania prezydencka taka samo kolorowa jak opisany wcześniej zbiór.

Przez pryzmat tego kolorytu wyrysowanego na szkle kontaktowym i innym mniej lub bardziej będącym w kontakcie z rzeczywistością zauważam, że na tym wysypisku kwiat żaden dorodny nie wyrośnie.  Zresztą nawet okazały chwast się nie pojawi – grunt przesiąknięty rodzimym i obcym pestycydem.
Nawet gdybyśmy się uparli i postawili jeden przy drugim tysiąc ogrodów kwiatowych, to nie będą w stanie zmienić kolorytu kolorowych jarmarków nad Wisłą. Tak ma być i tak zostanie aż do naszej usranej…

Przyglądam się tym pacynkom na kijkach i sznurkach idących pieszo, jadących w autobusach czy latających po polskim niebie: ktoś nimi porusza, a oni poruszają tę kolorową jarmarkową masę, co to za lizaka, za kolorowego balonika, za talerz darmowego bigosu dają sobie zryć jakąś ideologią do reszty to co zostało pod czaszką.

Żeby cokolwiek zmienić w tym kraju trzeba by było rzeczy ponazywać po imieniu. Bronek będzie bronił tego co jest; Duda ten sam nurt ideowy, czyli mówiąc kolokwialnie sranie w banie; Braun nie ogłosi Jezusa królem Polski, bo póki co Polską, oprócz politycznej mafii, która postawiła Bronka i tę pożal się Boże premier od metra w głąb, rządzi Jezus i Maria – nowy rachunek i już mamy:  Jezus Maria, czy oni do końca poszaleli!?A reszta kandydatów? To obowiązkowy margines w zeszycie w podwójne linie. Amen

A kto ma to zrobić, kto ma możliwość nazwania rzeczy po imieniu i wypowiedzenia tego publicznie? Przecież pani premier nie wejdzie do studia i nie powie, że jest, pardon, głupia i merytorycznie nieprzygotowana. Prezydent nie przyzna, że ktoś nim kieruje, że kazali a on tylko realizuje kogoś plan i przy okazji swoje chore ambicje. A reszta? Reszta to w 80% kandydaci jeśli na szubienicę, to do pierdla na pewno.

Dwie sprawy. Pierwsza, to wczorajsza wizyta w telewizorni pani minister od edukacji, Kluzik coś tam. Miotała się biedaczka i oparła całą swoją filozofię na Karcie Nauczyciela, która ona ma zamiar zmienić bo z czasów komuny jeszcze. A tutaj wystarczyłoby tylko dać mediom zielone światło i rolą dziennikarzy zasraną zresztą jest czuwanie nad … W miejsce tych kropek proszę sobie wpisać jaką rolę w państwie demokratycznym powinny wypełniać media i proszę  nie zapominać, że Prawo Prasowe też jest z okresu tamtej Polski, co nie oznacza, że jest złe.

Wyobraźmy sobie, że media mają to zielone światło, że nie ma nad nimi żadnych służb, które albo im każą albo zakazują, że nie płaci (tym mediom) żadna obca agentura, że nie ma w nich zajadłych antypolaków typu: Olejnik, Kuźniar, Miecugow i kilku innych.

Taki redaktor prowadzący na okoliczność przybycia do studia pani Kluzik coś tam, w ramach przyzwoitości przepytuje panią minister na okoliczność jej znajomości tematu i jej kompetencji. Gwarantuję, że po trzech pytaniach  (dwa proste i jedno złożone) pani minister Kluzik coś tam sama przyznałaby, że jest głupia, że się nie nadaje, ale że jest działaczką partyjną jak znakomita rzesza jej koleżanek im kolegów nic innego nie potrafi jak tylko stać na wyznaczonym jej odcinku i realizować wytyczne, które otrzymuje od góry.

Popuszczę wodze fantazji, jak w reklamie o mini ratce. Wyobraźmy sobie, że media w Polsce są wolne i zajmują się tym, co zostało im powierzone zgodnie z Ustawą Prawo Prasowe, że komentują rzeczywistość nie kreując jej pod zamówienie tej czy innej opcji politycznej, tej czy innej grupy nacisku, tej czy innej władzy. Wyobraźmy sobie, że media kontrolują prawidłowość procesów w państwie na wszystkich jego poziomach, że patrzą na ręce szeroko pojętej władzy: są obecne na salach sądowych, przy przetargach na drogi i autostrady, przy zamówieniach publicznych i wyborach od sołtysa po prezydenta.

Gwarantuję, że przy takim scenariuszu, który w realiach kolorowych jarmarków niestety nigdy nie nastąpi, po miesiącu trzeba byłoby dać w prasie ogłoszenie, że kancelarie prezydenta i premiera szukają chętnych na stanowiska ministrów (…) jedynym warunkiem jest zdanie testów kompetencyjnych i przyjęcie na siebie pełnej odpowiedzialności cywilnej i karnej. Po dwóch miesiącach zaistniałby potrzeba rozpisania nowych wyborów wszystkich szczebli, a obecni kandydaci, co najwyżej mogliby się ubiegać o stanowisko wójta, a pan Bronek o sołtysa w swoich rewirach Ruskiej Budy, czy Budy Ruskiej – wsio ryba.

Przypuszczam, że po dwóch kwartałach Polska stałaby się Małymi Chinami w Europie.  Pani Kluzik coś tam nie prowadziłaby krucjaty przeciw polskiej edukacji i szeroko pojętej oświacie – zaprzestałby w trybie natychmiastowym realizacji planów Grupy dążącej do przejęcia majątku  (głównie grunty pod deweloperską zabudowę) państwowych uczelni, szkół i przedszkoli.

W tak pojmowanym państwie prawa i sprawiedliwości społecznej nie byłoby miejsca dla różnorakich pasożytów – związki zawodowe i fundacje. Państwo obywatelskie zdefiniowane na bazie rzeczywistych potrzeb i spraw do załatwiania na miejscu i od ręki, bez udziału lobbystów i partyjnych koterii żerujących na podatkach.

Wiktor Smol
O mnie Wiktor Smol

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo