Witek Witek
5265
BLOG

17 września 1939 - mogło być inaczej

Witek Witek Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 86

22.09 w rocznicę ostatniego boju baonu "Zośka" polecam swój zeszłoroczny text na ten temat pt."Słoń zginął po Dniu chwały najwyższej batalionu "Zośka" (kliknij),  w tym roku również po rosyjsku! (здесь, не сдесь :)

Cześć Ich pamięci!

„Pamiętajmy o 17 września 1939. Jest to rocznica sowieckiej agresji na Polskę”.

Karteczki z taką krótką, lecz dosadną treścią własnego pomysłu naklejałem wrześniami w latach 80-tych w Trójmieście: w SKM-ce, po domach i ulicach. W jednej kieszeni wiatrówki karteczki, w drugiej klej i do akcji! Można było za to nieźle beknąć, patrole ZOMO węszyły za takimi „zakłócającymi publiczny ład i porządek”, ale czas połowy września nie związany z żadnymi wielkimi patriotycznymi rocznicami nie powodował szczególnej mobilizacji tych służb tajnych i bezpłciowych.

  Data 17 września 1939 była w PRL tabu, najchętniej omijana szerokim łukiem przez oficjalną propagandę i zwolenników (popleczników) systemu, gdy jednak musiano coś mówić przypominano stare śpiewki stalinowskiej propagandy o potrzebie ratowania ludności białoruskiej, ukraińskiej i innej zamieszkującej wschodniej tereny Rzeczypospolitej przed niemieckim nazizmem. Mapy Kampanii Wrześniowej przedstawiały tylko zachodnią część Polski, jakby tereny na wschód od Bugu i Niemna do Polski w 1939 nie należały. O tym , że narodowy socjalizmus był od 23.08.1939 sprzymierzony z internacjonal-socjalizmem, milczano. O wspólnej defiladzie Armii Czerwonej i Werhmachtu w Brześciu 22 września 1939 r., którą odebrali wspólnie kombrig Siemion Kriwoszein i niemiecki generał Heinz Guderian i o podziale stref wpływów w Europie środkowo-wschodniej między Hitlera i Stalina tym bardziej.

17 września 1939 - mogło być inaczej

Zdjęcie nie pokazuje gen.Guderiana i kombriga Kriwoszeina, ale ten radziecki komandir przypomina mi pewnego prezydenta. Kogo?

Sowiecka agresja na walczącą 17-ty dzień z niemieckim nazizmem Polskę jest tym bardziej bolesna, bo uniemożliwiła obiektywne sprawdzenie wartości polskiej młodej państwowości, jej armii i narodu. Fakt, że do 16.09 większość wojsk polskich była rozgromiona, większość miast i ośrodków przemysłowych utracona, łączność z dowództwem zerwana. Ale nie wszystko było stracone – nie rozbite, dobrze uzbrojone jednostki grupowały się na tzw. Przedmościu Rumuńskim, obszarze przylegającym do leżącej w górach karpackich granicy rumuńskiej i węgierskiej. Wiadomo – w górach bronić się jest znacznie łatwiej niż na równinie, nierówności terenu, skały, wzniesienia potrafią niwelować różnice w uzbrojeniu wojsk i liczebnej przewadze. Bardziej niż technika i jakość uzbrojenia decyduje wyszkolenie, hart ducha, bojowy zapał, pogarda śmierci. A w tych przymiotach żołnierz polski w tragicznym Wrześniu’39 nie ustępował najeźdźcy a nawet go przewyższał.

   W dodatku walki na terenie maksymalnie odległym od baz niemieckich wydłużyły by linie zaopatrzeniowe, które i tak już 16.09.1939 w niektórych miejscach zaczęły szwankować. Meldowano o wyczerpaniu paliwa i amunicji, szczególnie do siły bojowej Wehrmachtu czyli wojsk pancerno-motorowych. Porusza to zagadnienie w „Lodołamaczu” historyk 2ww Wiktor Rezun-Suworow. Co wart jest czołg bez paliwa, szczególnie w natarciu, wydaje się jasne. Wtedy niemieckim wojskom pozbawione mobilnej osłony tanków, ze słabszą osłoną powietrzną (oddalenie od lotnisk) polska kawaleria uzależniona głównie od owsa mogła by pokazać swój lwi, zabójczy pazur.

    A i najnowocześniejsza jednostka Wojska Polskiego – 10. Brygada Kawalerii Pancernej płk, Maczka zamiast wycofać się do Rumunii 19.września, mogła zadawać niemieckim czołgom znaczne straty. Polskie T7P i francuskie R-35 przewyższały wartościami bojowymi prawie wszystkie ówczesne niemieckie odpowiedniki. 50 sztuk tych R-35 we wrześniu szło drogą morską z Francji do Rumunii, a stamtąd miało dostać się do Polski. Stało się niestety odwrotnie – kilkadziesiąt polskich czołgów po 18.09 ewakuowało się przez granicę do sąsiadów. Wspomnienia z tej ewakuacji ranią swoimi opisami stosów nowoczesnego polskiego uzbrojenia nieużytego w walce i porzuconego. W tym samym czasie np. w Gdyni czy Warszawie broni tej tak brakowało. A potem w czasie walki okupacyjnej jakże boleśnie jej nie było...

  Rozkaz Naczelnego Wodza marsz. Rydza-Śmigłego o nie bronieniu się przed sowieckimi agresorami trzeba ocenić jako zdecydowany błąd. Tak jak decyzja ministra spraw zagranicznych Becka o udawaniu, że nie ma wojny między ZSRR a Polską. Jakże inaczej nazwać zbrojną agresję na sąsiednie państwo, z którym zawiązał ZSRR pakt o neutralności i nieużywaniu siły ?

    Olbrzymim błędem kierownictwa ówczesnej Polski było niedostrzeżenie zagrożenia sowieckiego, zwłaszcza po podpisaniu paktu Ribbentrop-Molotow 23.08.1939. Wtedy to, wobec nieuchronności „Planu Białego” (atak Niemiec na Polskę) zdecydował się rozbiór Polski. Doktryna ministra Becka „ani kroku bliżej Berlina niż Moskwy” skutkowała symbolicznym spotkaniem przedstawicieli tych stolic (Kriwoszein i Guderian) na moście w Brześciu, który to do wojny leżał niemal w centrum II. Rzeczpospolitej.

 

Jeszcze jedna uwaga, potężna pięść pancerna Wehrmachtu liczyła 1.09.1939 ok.3251 czołgów, poniższe zestawienie dzieli je na : PzKpfw.I - bardziej tankietki niż czołgi, PzKpfw.II bardzo lekkie czołgi i pozostałe których było nie więcej niż 20%. Odjęte zostały wozy zniszczone i zniszczone bezzwrotnie w czasie wojny z Polską:

PzKpfw. I   :   1445-320 – 89 = 1036
PzKpfw. II  :   1223-259 -83 = 881
PzKpfw. III :   98    -40 -26 = 32
PzKpfw. IV :   211 -76 -19 = 116
LT-35 :            196 -11 -3 = 182
LT-38 :            78  - 7 = 71

Pozostało 2318 czołgów (ściślej: 401 czołgów i 1917 tankietek) bez zapasów paliwa i amunicji.

Liczba samolotów, drugiego elementu decydującego o powodzeniu Wunderwaffe Hitlera Blitzkriegu – samolotów zmniejszyła się we Wrześniu ’39 z ok. 2300 o 534 maszyn i o kilkuset doświadczonych lotników, co było stratą nieodwracalną

Natomiast sprzymierzona (na razie) z Hitlerem Armia Czerwona dysponowała tylko w zachodnich okręgach 8 tysiącami tanków (+ dwa razy tyle na zapleczu czyli razem 23 tysięcy tanków przewyższających najlepsze niemieckie tzn. zdobyczne czeskie) i 8 tysiącami samolotów. Gdyby tak tow. Stalin „na mapie fajką strzałki” zechciał ruszyć dalej na zachód, to na wyczerpany Wehrmacht spadła by kilkukrotnie silniejsza od niego moc.

   Ale Soso wolał czekać aż zachodni nacjonal-socjaliści i kapitaliści wykrwawią się wzajemnie, aby on ze swoją Czerwoną Armią wyzwolił ich wszystkich spod burżuazyjnego ucisku. Nie przewidział, że Blitzkrieg będzie tak błyskawicznie zwycięski i tak szybko obróci się przeciwko swojemu taktycznemu sojusznikowi. Efekt – 27 milionów ofiar II wojny światowej w jego imperium i drugie tyle w Europie i na świecie.

17 września 1939 - mogło być inaczej

Przejęcie Białegostoku przez wojska radzieckie z rąk niemieckich, 22 września 1939 r.  17 września 1939 - mogło być inaczej

 
Witek
O mnie Witek

  "..kilka Twoich powstańczych tekstów pisanych w sierpniu 2009 i Twoje komentarze i interpretacja faktów w tym opis próby połączenia Starego Miasta z Żoliborzem są niesamowite. Powiem szczerze, że te Twoje teksty, wraz z książką Zbigniewa Sadkowskiego "Honor i Ojczyzna", należały do głównych motywów mojego zainteresowania się szczegółami." ALMANZOR 22.08 ..."notki Witka, które - pisane na dużym poziomie adrenaliny - raczej się chłonie niż czyta." " Prawda o Powstaniu, rozpoznawana na poziomie wydarzeń związanych z poszczególnymi pododdziałami, osobami, czy miejskimi zaułkami ma niespodziewaną moc oczyszczania Pamięci z ideolog. stereotypów i kłamstw. Wszak Historia w gruncie rzeczy składa się z prywatnych historii. Prawda na poziomie Wilanowskiej_1 jest dużo bardziej namacalna i bezdyskusyjna niż na poziomie wielkiej polityki. Spoza Pańskiego tekstu wyłania się ten przedziwny napęd Bohaterów, o których Pan pisze. I nawet ten najgłębszy sens Ofiar, czynionych bez patosu i bez zbędnych górnolotności" JES pod "Dzień chwały największej baonu "Zośka" "350 lat temu Polakom i Ukraińcom zabrakło mądrości, wyrozumiałości, dojrzałości. Od buntu Chmielnickiego rozpoczął się powolny upadek naszego wspólnego państwa. Ukraińcy liczyli że pod berłem carów będzie im lepiej. Taras Szewczenko pisał o Chmielnickim "oj, Bohdanku, nierozumny synu..." Po 350 latach dostaliśmy, my Polacy i Ukraińcy, od losu drugą szansę. Wznieść się ponad wzajemne uprzedzenia, spróbować zrozumieć że historia i geografia dając nam takich a nie innych sąsiadów (Rosję i Niemcy) skazały nas na sojusz, jeżeli chcemy żyć w wolnych i niepodległych krajach. To powrót do naszej wspólnej historii, droga oczywiście ryzykowna na której czyha wiele niebezpieczeństw(...) "Более подлого, низкого, и враждебно настроенного к России и русским человека чем Witek, я в Салоне24 не видел" = "Bardziej podłego, nikczemnego i wrogo nastawionego do Rosji i Rosjan człowieka jak Witek, w Salonie24 nie widziałem" AKSKII 13.2.2013

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura