woalka woalka
2415
BLOG

Droga na manowce

woalka woalka PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 197

 Istna epopeja chaotycznych przepychanek, ciągnąca się przez wiele miesięcy pod hasłem „rekonstrukcji rządu”, doprowadziła do pierwszych poważniejszych pęknięć w dość dotąd jednolitym zapleczu obywatelskim PiS-u.

Piszę o zapleczu obywatelskim, a więc żelaznym i potencjalnym elektoracie, bo pęknięcia w samym obozie władzy to tylko zespół przyczyn – a ja chcę skupić się na skutkach społecznych.

Metoda sprawowania rządów została oparta na przekonywaniu, że zadaniem obozu władzy jest wyłącznie spełnianie oczekiwań społecznych.

Katalog tych oczekiwań został, mniej lub bardziej konkretnie, zapisany w programie wyborczym. Ci, którzy uznali go za swój, głosowali na PiS. W prostym efekcie władza nakierowała swoje działania na usatysfakcjonowanie swego elektoratu.

Władza skupiła się na aspiracjach tych, którzy ją wybrali, nie bardzo przejmując się całą resztą społeczeństwa.

Gwoli sprawiedliwości - pierwszy poważny projekt polityczny realizowany przez władzę, program 500+, miał charakter powszechnego dobrodziejstwa. W dodatku był to namacalny konkret – obiecany i wykonany. Był to niewątpliwy sukces polityczny i wizerunkowy, co więcej, mógł być odczytany jako sygnał objęcia troskami władzy całego społeczeństwa, a nie tylko własnego elektoratu. Opozycja niepotrzebnie go podważała - nic na tym nie zyskała, ale dała władzy możliwość nieustannego szermowania tym sukcesem (aż się przejadło).

Podsumowując ten wątek – PiS zaczął dobrze, a w każdym razie skutecznie w aspekcie społecznym

Niestety, równolegle władza wdała się w ryzykowną awanturę polityczną wokół Trybunału Konstytucyjnego. Nie wchodząc w meritum samej sprawy – w efekcie społecznym było to pierwsze wbicie klina między elektorat PiS-u a resztę społeczeństwa (a równocześnie bomba z opóźnionym zapłonem).

Niby ta sprawa była wstępem do obiecywanej reformy pracy sądów (realizowała obietnice wyborcze), jednak została fatalnie przeprowadzona. W sensie społecznym sprowadziła poziom debaty publicznej do rynsztoka, spychając tam mentalnie pisowski elektorat – bo czymże innym było powszechne lżenie prezesa Trybunału.

Zaplecze obywatelskie PiS zostało zbombardowane przez „własną” władzę nawoływaniami do negatywnych emocji i w znacznej części takim emocjom uległo. Jednak „lud pisowski” to także ludzie światli i przyzwoici. Wielu zdystansowało się wewnętrznie do przyjętej przez władzę metody politycznej – tak co do sposobu działań politycznych jak i formy ich osłony propagandowej.

Jednak władza, mocno na oślep – lekceważąc zewnętrzne uwarunkowania polityczne – szła „za ciosem” w „reformie” sądownictwa, brutalizując środki polityczne i ich osłonę medialną.

Przekonywała przy tym elektorat, że jest wszechmocna i nie ulegnie żadnym zewnętrznym wpływom. Gdy okazało się, że to tylko kawiarniana buńczuczność i władza musi wchodzić w kompromisy, jej zaplecze stanęło w obliczu konieczności weryfikacji jej prawdomówności. Władza „pękła”i pękła pewność siebie elektoratu. W zapleczu obywatelskim PiS przybyło sceptyków i rozczarowanych.

Władza podjęła próbę pokrzepienia zwolenników akcją „obrony godności narodowej” - miało to być kolejne spełnienie obietnic wyborczych. Władza podjęła się tego nieudolnie, po łebkach i poniosła porażkę na arenie międzynarodowej – tam, gdzie chciała tej naszej godności bronić.

Elektorat zbaraniał, bo kolejny sztandar, pod którym miał kroczyć - silny, zwarty i gotowy - za władzą, wypadł jej z rąk na bruk.

PiS ma coraz mniej do zaoferowania swoim zwolennikom.

O czasu „rekonstrukcji rząd”, która w istocie była uzewnętrznieniem kryzysu władzy, wszystko idzie jak po grudzie, często w kierunku przeciwnym niż zakładano – jak choćby blamaż z nagrodami dla członków rządu i pensjami parlamentarzystów.

Cała para z lokomotywy władzy idzie w w propagandowy gwizdek, ale ten już nie brzmi triumfalnie czy groźnie, raczej żałośnie poPiSkuje.

Została jeszcze jedna obietnica dana elektoratowi – rozliczenie „złodziejstw” i „afer” poprzedników.

Z „aferami” idzie opornie, bo elektorat jest bardziej znużony niż usatysfakcjonowany dotychczasowymi dokonaniami, a szykowana „afera vat-owska” to wiatr na wodzie.


Ruszyło za to rozliczanie „złodziejstw”. Jak na razie prokuraturze udało się, przez 2 lata, odnaleźć i odgrzać kilka starych, niejadalnych kotletów, które władza teraz chce je rzucić na pożarcie swoim głodnym sprawiedliwości zwolennikom. Kto na etapie wstępnej degustacji połamie sobie na nich zęby, kto się zadławi? Mniejsza o to.

Może uda się władzy kogoś zamknąć, a propagandzie uda się jeden czy dwa udane przypadki rozmnożyć w wielość, cudem równym temu znad Jeziora Galilejskiego? Czy warto podejmować ten trud, czy uda się tym nakarmić głodne „rozliczeń” zaplecze obywatelskie PiS-u?

Czy rzeczywiście ten nieszczęsny elektorat tego pragnie, czy może jednak bardziej lęka się kolejnego blamażu swojej, jakby już mniej kochanej, władzy?

Nie obchodzi mnie, co robi i dokąd zmierza dzisiejsza władza.. Nie dociekam przyczyn jej nieudolności i porażek. To zmartwienie tych, którzy zaufali tej władzy, oddając na nią swoje wyborcze głosy.

Jednak ci ludzie są moimi bliźnimi i rodakami. Władza wbija między nas klin, który oni (bo nie ja) zdają się się traktować jak nieprzekraczalną barierę czy kordon sanitarny. Bywa (i już nieraz tak w Polsce bywało). Ja sobie z tym poradzę, ale szkoda mi ludzi tracących orientację i prowadzonych na manowce. Tego chyba w obietnicach wyborczych PiS-u nie było.

__________________________________________________________________________________________

W notce nie poruszyłam dziejów sprawy smoleńskiej. Czas już chyba zwrócić ofiarom spoczynek


woalka
O mnie woalka

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka