23 sierpnia 476 roku królem Rzymu obwołany został-Odoaker, który chwilę przed tym zdarzeniem obalił niejakiego Romulusa Agustulusa. Tenże Romulus Augustulus został wygany do Neapolu (ale nie stąd wywodzi się chyba powiedzenie "zobaczyć Neapol i umrzeć" - bo Neapol nazywał się wtedy inaczej).
Na 23 sierpnia datuje się - zapewne niesłusznie - koniec Imperium Rzymskiego (zachodniego).
Odoaker najpierw służył wiernie Attyli, następnie zaciągnął się do armii cesarskiej, gdzie został magistrem nauk wojskowych.

Jako król rzymski reprezentował interesy wschodniej agentury (bizantyjskiej w lokalizacji i zwyczajach). Zarąbany został przez Teodoryka, który został nastęnym królem Rzymu - i służył tejże agenturze. Co Odoaker zaczął, Teodoryk kończył, tylko większe i lepsze - akwedukty, łaźnie, mury i pałace. Jemu swoją chwałę zawdzięczają Rawenna, Pawia i Werona (znana skądinąd)*. Teodoryk przywrócił Rzymowi Igrzyska oraz rozdawnictwo zboża.
W 498 roku Teodoryk wypowiedział współpracę wschodniemu imperium zła - i rządził długo i szczęśliwie jeszcze przez 28 lat.
A tzw. "upadek cesarstwa" nie jest początkiem żadnej czarnej dziury w historii, tylko kontynuacją państwowości przy zmianie tytulatury. Polska też się nie skończy, gdy Donald Tusk ogłosi się cesarzem i wypowie posłuszeństwo Unii Europejskiej. Tylko nie jest jasne, co na to bizantyjska agentura.
* Weronka, prosimy o komentarz
Inne tematy w dziale Kultura