W notce "Spis Powszechny, czyli wybierz sobie naród" staraliśmy się wykazać, że GUS zna się na "narodach Związku Radzieckiego", a o narodach Afryki mało wie.
Jednocześnie - przyznam się - wpadła mi w oko pewna postać (na zdjęciach - On i Jego konkurenci), być może jeden z przyszłych kandydatów na stanowisko prezydenta kraju. Nie tylko afrykańskiego, ale może i Polski. Kryteria konstytucyjne spełniłby z łatwością...
Leon Lubicz, syn Polaka (pochodzenia żydowskiego) i Rwandyjskiej Tutsianki. Nazwisko z "Lubicz" na "Kengo wa Dongo" zmienił w 1971 roku, w wieku 36 lat. Był kilkakrotnym premierem Zairu w czasach Mobutu Sese Seko ("potężny wojownik, kroczący od triumfu do triumfu, pozostawiający za sobą zgliszcza") - w latach 1982 - 1986, 1988 - 1990 i 1994 - 1997, a także ministrem spraw zagranicznych (1986 - 1987). Dobry uczeń i współpracownik Mobutu.
Obecnie przewodniczący Senatu Demokratycznej Republiki Kongo (historycznego skupiska ludów Bantu).
Jeden z głównych pretendentów do prezydentury (więcej - w serwisie nyota.net).

Może namówmy Go na powrót do kraju przodków?
Notka dedykowana Forosowi, autorowi tekstu w saloonie:
"Jeszcze Europa czy już Bantustan?"
Inne tematy w dziale Rozmaitości