Czytając tytuł - już sobie wyobrażaliście księdza (może nawet biskupa bądź kardynała) na uroczystości poświęcenia saloonu? Nic z tych rzeczy. A może wyobraźnia Wam podpowiedziała Oficerów Chrzestnych, którzy w imię i w imieniu służby inspirowali (a przynajmniej asystowali)... Można spytać Aleksandra Ściosa, ale ja sądzę, że nie sądzę.
Chodzi mi o osobę - blogera - witającego Was komentarzem pod Waszą pierwszą, debiutancką notką w saloonie.
Moja pierwsza notka nosiła tytuł "24 Obrońcy Monte Saloonu".
Powitał mnie ppor Dub. W zasadzie nie powitał, lecz po prostu skomentował: "no stary nie jest jedyny jeszcze dorównuje mu Cezary Krysztopa i niejaki teolog Pomianek, radzę zwrócić na nich uwagę, zwłaszcza, że SG zawsze stoi dla nich otworem". W zdaniu tym "stary" oznaczało pewnego blogera, nominowanego właśnie w pierwszej edycji do Wodzianna Trophy. Skrót "SG" skojarzył mi się wyłącznie ze Stocznią Gdańską.
Nie ukrywam, że pseudonimy blogerów niewiele mi wtedy mówiły, ale w charakterze nożyc odezwał się wymieniony przez porucznika Cezary: "Opinie Porucznika sa jak zwykle bardzo istotne:) nabierają jednak innego wydźwięku kiedy się wie ze zablokowalem go za uporczywy trolling". I tak do mojej świadomości dotarły dwie z fundamentalnych cech ustrojowych tut. saloonu: trolling i banowanie. Zresztą wspomniany Stary nominację do Wodzianna Trophy otrzymał za eleganckie zdania w rodzaju "Jeszcze jedna taka deklaracja i wyskoczysz. Za głupotę" oraz "Za bredzenie wywalam".
Prawdziwie powitalny komentarz zamieścił Oranje: "nie, no - ładnie. Zawszeć nowa inicjatywa" (to o idei Wodzianna Trophy). I chwilę za nim niezawodny Sowiniec: "Witam w gronie blogerów. Będę się starał zasłużyć na wyróżnienie Wodzianna Trophy" (rzeczywiście, bardzo się potem starał). A za Sowińcem tuż-tuż Rosemann rzucił się z wyznaniem: "Panna Wodzianna Kocham Panią! I proszę tego wyznania nie traktować jako ukrytej formy korupcji :D Z głębokim ukłonem".
Powitali mnie jeszcze blogerzy (alfabetycznie) Karaluch, Kejow, Koteusz, Kozielski i T-Rex. Może jeszcze ktoś, ale nie wiem kto, bo - jeśli potem zniknął bądź został "zniknięty" z saloonu - to razem z komentarzem.
Również mi zdarzało się witać innych. Na ogół witam propozycją zamieszczenia debiutanckiej notki w LubCzasopismie "Debiut24" (czy ktoś poza mną zaprasza nowicjuszy?). Czasem dodaję do tego ciepłe słowo, zazwyczaj w pewnym języku słowiańskim, wywodzącym się z państwa, które zostało "rozebrane" na amen jeszcze w XVII wieku.
I teraz, drodzy P.T. Salonowcy:
Jak Wy zostaliście powitani? Czy i jak Wy witacie innych?
Notka w kategorii "Wspomnienia". Poprzednie notki w tej kategorii:
►Legendarne blogerki saloonu 24 (poczet znikających)
►Legendarni blogerzy saloonu 24 (poczet znikających)
►Poczet blogerów znikniętych (cześć III)
Inne tematy w dziale Rozmaitości