"Po latach przetrzymywania w niewoli ekstremistów ekologicznych, szaleńców, radykałów i bandytów, pozwalających innym krajom, w szczególności Chinom, na uzyskanie ogromnej przewagi gospodarczej nad nami poprzez otwarcie setek elektrowni węglowych, upoważniam moją administrację do natychmiastowego rozpoczęcia produkcji energii z PIĘKNEGO, CZYSTEGO WĘGLA".
Prezydent USA Donald Trump, portal Truth Social, marzec 2025, za: tygodnik "Goniec", Toronto, Kanada.
Wojciech Błasiak
Polska energia czyli "Polityka, głupcze!"
"Po latach przetrzymywania w niewoli ekstremistów ekologicznych, szaleńców, radykałów i bandytów, pozwalających innym krajom, w szczególności Chinom, na uzyskanie ogromnej przewagi gospodarczej nad nami poprzez otwarcie setek elektrowni węglowych, upoważniam moją administrację do natychmiastowego rozpoczęcia produkcji energii z PIĘKNEGO, CZYSTEGO WĘGLA".
Prezydent USA Donald Trump, portal Truth Social, marzec 2025, za: tygodnik "Goniec", Toronto, Kanada.
Energii nie da się niczym zastąpić
Energia, czyli potencjał pracy czy też przyrodnicza siła niezbędna dla wykonania każdej pracy użytkowej, jest wyjściową podstawą wszelkiej działalności gospodarczej, w szczególności produkcji przemysłowej oraz egzystencji konsumpcyjnej społeczeństw. Jak to ujął współczesny australijski ekonomista Steve Keen, "Kluczem <<darmowego daru Natury>> jest energia: bez energii nie tylko nie można wykonać żadnej pracy, ale samo życie nie może istnieć."
Energia nie ma substytutu. Nie można jej zastąpić niczym. Nie można jej wymienić na kapitał czy pracę, a źródeł energii dostarcza przyroda Ziemi i układ Słoneczny - Natura. Nie ma pozaprzyrodniczych źródeł energii. Jesteśmy wyłącznie zdani na przyrodę Ziemi i Słońce. I od nich całkowicie zależni.
Istnieje bardzo silna dodatnia korelacja między globalnym zużyciem energii a poziomem rozwoju gospodarczego mierzonym globalnym PKB. S. Keen nazwał tę korelację wręcz "oszałamiającą". Oszacowany przez niego współczynnik korelacji r-Pearsona pomiędzy zmianami globalnego zużycia energii a zmianami globalnego PKB za lata 1972 - 2018 wyniósł plus 0,82 (przy maksimum plus 1).
Współczesna postać energii to przede wszystkim i nade wszystko energia elektryczna, a dodatkowo cieplna.
Węgiel jako najtańsze źródło energii
Najtańszym w skali globalnej pierwotnym źródłem energii był i nadal jest węgiel kamienny (wraz lokalnie z brunatnym).
Ta taniość jest obecnie celowo fałszowana, dzięki przerzucaniu kosztów wytwarzania energii odnawialnych na energetykę węglową, czyniąc ją nierentowną. Koszty energetyki węglowej są też celowo sztucznie zawyżane opłatami za emisję dwutlenku węgla, co ostatecznie fałszuje wyniki ekonomiczne. I tak udział podatków i opłat w cenie energii w Polsce to blisko 50% całkowitej jej ceny.
Polska jest jednym z 10 krajów na świecie dysponującym monopolem światowych zasobów węgla kamiennego. Zajmujemy 7. miejsce na świecie w kolejności, obok Stanów Zjednoczonych, Chin, Indii, Rosji, Australii i Kazachstanu. Według Państwowego Instytutu Geologicznego Polska posiadała udokumentowanych 64,6 mld ton węgla kamiennego, w tym 4,2 mld ton w zasobach przemysłowych gotowych do eksploatacji. Jest to 85% wszystkich zasobów węgla krajów Unii Europejskiej.
Dysponując unijnym monopolem na węgiel kamienny, jako najtańsze źródło energii, obok węgla brunatnego, Polska ma obecnie jedną z najdroższych energii elektrycznych w sprzedaży hurtowej w Unii - 91 euro/MWh w 2 kwartale 2024 roku, przy średniej unijnej 68 euro/MWh.
Polska, jako państwo dysponujące zasobami najtańszego w świecie surowca energetycznego, i to w perspektywie co najmniej 50-letniej, całkowicie zaspokajającego zapotrzebowanie krajowe, miała zapewnione zasadnicze bezpieczeństwo energetyczne.
To perspektywiczne bezpieczeństwo energetyczne jest równie ważne jak bezpieczeństwo militarne. Gwarantuje bowiem podstawy bezpieczeństwa ekonomicznego rodzimej produkcji przemysłowej i rolniczej. Gwarantuje światową konkurencyjność własnej produkcji przemysłowej. Gwarantuje taniość warunków pracy i życia polskiego społeczeństwa narodowego.
Co się stało z polskim węglem?
W chwili rozpoczynania kapitalistycznej transformacji w 1989 roku Polska wydobywała 187 mln ton węgla, eksportując 28,9 mln ton węgla i 3,2 mln ton koksu. Koszt wydobycia 1 tony wynosił około 20 USD, a średnia cena węgla eksportowanego około 50 USD. Po zasadniczym urealnieniu kursu dolara w 1991 roku ten koszt wydobycia wyniósł średnio 28,5 USD, a cena eksportowa 49 USD za tonę.
Polska była czwartym na świecie producentem tego surowca energetycznego po Chinach, USA i ZSRR, a przed Indiami, RPA i Australią. Dla ilustracji, Stany Zjednoczone wydobyły w roku 1989 około 360 mln ton węgla kamiennego.
W 2024 roku, po 34 latach, Polska wydobyła 44 mln ton węgla, importując 19,7 mln ton. Produkcja spadła więc aż o 143 mln ton, a Polska z wielkiego światowego eksportera węgla, stała się jego dużym importerem. Dla ilustracji Stany Zjednoczone, o zasobach ponad 250 mld ton, wydobyły w roku 2024 blisko 500 mln ton, eksportując 83,7 mln ton.
Równocześnie koszt produkcji polskiego węgla wzrósł do około 200 dolarów za tonę, a cena tony węgla importowanego w portach holenderskich wyniosła około 100 dolarów za tonę. Tylko w ciągu ostatnich 14 lat koszt wydobycia węgla wzrósł o 32%, a wydobycie węgla spadło o 42%. Wydobycie polskiego węgla energetycznego stało się obecnie nierentowne, dzięki spadającej od 30. lat wydajności na jednego pracownika do poziomu rocznego 620 ton i spadku wydajności z jednej ściany wydobywczej do 2574 tony w 2024 roku. A te spadki wydajności oznaczają skokowe wzrosty dwóch najważniejszych rodzajów kosztów w górnictwie - bieżących kosztów pracy i kosztów stałych wydobycia w dłuższej perspektywie.
Co się stało z polskim węglem i polskim górnictwem węglowym w ciągu tych 34 lat?
Celowe zniszczenie techniczne i ekonomiczne górnictwa węglowego
Moja teza brzmi następująco:
- w latach 1989 -2004 polskie górnictwo węgla kamiennego było celowo i w sposób zaplanowany oraz zorganizowany systemowo niszczone ekonomicznie i technicznie w ramach realizacji przez polskie państwo programu Banku Światowego;
- po roku 2004, aż po dziś dzień trwa jego utajona celowa samodestrukcja, dzięki brakowi inwestycji rozwojowych i modernizacyjnych, a od 2020 roku planowanej całkowitej likwidacji wszystkich kopalń w ramach polityki klimatycznej Komisji Europejskiej..
Publicznie deklarowanym celem tzw. restrukturyzacji górnictwa w latach 1989 - 2004 miała być dostosowanie górnictwa do warunków kapitalistycznej gospodarki rynkowej. Rzeczywistym zaś celem było zniszczenie techniczne i ekonomiczne jego zdolności wydobywczych, tak aby Polska z wielkiego światowego eksportera węgla, stała się jego importerem netto. Tę tezę sformułował publicznie jeszcze w 1990 roku nieżyjący już dr Gabriel Kraus. Twierdził, że ukrywanym celem tej "restrukturyzacji" było wyeliminowanie Polski jako wielkiego eksportera węgla z rynków światowych, a nade wszystko z rynku europejskiego. Było to robione w interesie głównych ówczesnych konkurentów polskiego węgla na rynkach międzynarodowych, czyli Stanów Zjednoczonych, Australii, Kanady i Republiki Południowej Afryki.
Był to program opracowany i kontrolowany w jego realizacji przez Bank Światowy w Waszyngtonie. Bank Światowy realizował tu politykę rządów Stanów Zjednoczonych, starających się stale nadzorować podaż światowych surowców energetycznych, z ropą naftową w roli głównej.
Niszczenie zdolności wydobywczych górnictwa odbywało się poprzez zamykanie kopalń, likwidację i ograniczanie wydobycia węgla oraz zwalnianie w różnej formie z pracy górników. To zamykanie kopalń i poszczególnych oddziałów wydobywczych było fizycznym niszczeniem ich infrastruktury technicznej, w postaci niszczenia szybów wydobywczych, chodników i przekopów. Istotą tego "ograniczania wydobycia węgla" było bowiem fizyczne likwidowanie dostępu do udostępnionych do eksploatacji złóż węgla. Chodziło o uniemożliwienie powrotu do wydobycia w późniejszym okresie.
Kluczowy dla niszczenia górnictwa był tzw. plan Karbownika - Steinhoffa, z okresu rządu Jerzego Buzka lat 1997-2001, gdy zlikwidowano 24 kopalnie, zmniejszono wydobycie o 32 mln ton, a z górnictwa odeszło blisko 100 tys. pracowników, zaś zadłużenie wzrosło blisko dwukrotnie do 23 mld zł.
Kłamstwo węglowe i manipulacja polskim społeczeństwem
To zamykanie, likwidacja i zwalnianie było nieustannie uzasadniane ekonomiczną nierentownością wydobycia węgla. A nierentowność ekonomiczna kopalń była uzasadniana stratami finansowymi kopalń i narastającego zadłużenia całego górnictwa. Przyczyny zaś tych strat i narastających długów, były świadomie ukrywane i zatajane przed opinią publiczną.
Rzeczywistymi przyczynami strat finansowych i zadłużenia kopalń było celowe sterowanie przez polskie państwo cenami zbytu węgla poniżej kosztów jego wydobycia. W latach 1990-1992 ceny ustalano administracyjnie, a od lipca 1992 roku ceny zbytu węgla dla potrzeb zawodowej energetyki były określane przez Ministerstwo Przemysłu i Handlu. Uruchomiono w ten sposób celowo narastającą "kulę śnieżną" długów górnictwa: od 450 mln zł w grudniu 1990 roku, po 13 mld zł w 1998 i ponad 23 mld zł w 2002 roku.
Państwo, które posiada monopol wydobycia węgla w sytuacji braku konkurencji na rynku krajowym, winno ustalać ceny węgla krajowego i określać rentowność ekonomiczną kopalń w oparciu o cenę parytetową importu węgla. Ta cena parytetowa to cena po jakiej sprzedawano by węgiel importowany, gdyby zaprzestano krajowego wydobycia. W okresie najbardziej niekorzystnym cenowo na węglowych rynkach światowych końca lat 90. XX w., wyliczona trzema różnymi metodami cena parytetowa w 1997 roku wynosiła 48,28 USD/t, 45,72 USD/t i 43,97 USD/t. Ówczesny koszt wydobycia wynosił średnio ponad 32 USD/t, ale spółki węglowe były zmuszone do sprzedaży węgla po 27 USD/t. To oznaczałoby, iż w całym okresie lat 1989-2004 polskie górnictwo węglowe było rentowne ekonomicznie.
Bezpośredni drenaż akumulacji ekonomicznej górnictwa sięgnął do 2004 roku kilkudziesięciu miliardów złotych. Rząd wielkości zaś strat bezpośrednich i pośrednich z tytułu likwidacyjnej restrukturyzacji należy szacować na kwotę kilkuset miliardów złotych, oscylującą ówcześnie wokół pół biliona
Niespodziewanie dla likwidacyjnej restrukturyzacji w końcu 2003 roku doszło do olbrzymiego skoku światowych cen węgla. Do kwietnia 2004 roku ceny węgla energetycznego wzrosły o 63 %, do poziomu 61 - 71 USD/t, zaś węgiel koksowy osiągnął cenę 110-120 USD/t. Ówczesny rząd polski wstrzymał wówczas likwidację kolejnych kopalń.
W roku 2008 Polska stała się ostatecznie importerem węgla netto, sprowadzając go głównie z Rosji. Wydrenowane z akumulacji ekonomicznej i wyniszczone technicznie górnictwo kontynuowało samoczynnie swój upadek ekonomiczny i techniczny, ograniczając corocznie wydobycie, przy stałym zwiększaniu importu węgla. Kolejne rządy nie były w stanie sformułować, ani tym bardziej zrealizować programu odbudowy mocy wydobywczych polskiego górnictwa węglowego oraz obniżki kosztów wydobycia węgla.
Samobójcza ekonomicznie zdrada węglowa
We wrześniu 2020 roku ówczesny rząd Mateusza Morawieckiego niespodziewanie zapowiedział całkowite zaprzestanie wydobycia węgla i zamknięcie wszystkich polskich kopalń w perspektywie 30 lat. Długofalowym bowiem celem polityki klimatycznej Unii Europejskiej, akceptowanej przez kolejne polskie rządy jest całkowita likwidacja polskiego górnictwa węglowego.
Polityka klimatyczna Unii jest oparta na globalnym kłamstwie o wpływie człowieka na ocieplenie klimatu dzięki emisji dwutlenku węgla do atmosfery. Zmierza ona przede wszystkim do likwidacji spalania węgla, jako najtańszego na świecie źródła energii. Już w chwili obecnej czyni to europejski obszar ekonomiczny coraz bardziej niekonkurencyjnym w relacji do obszaru azjatyckiego i amerykańskiego, ze względu na rosnące koszty energii. Taniość energii obszaru azjatyckiego oparta jest bowiem na spalaniu węgla, a amerykańskiego na spalaniu gazu i węgla.
W perspektywie jednej lub dwóch dekad uczyni to Unię obszarem martwym ekonomicznie, spychanym na peryferie systemu światowego. "Więc Europa jest głupim kontynentem - jak to ujął były grecki minister finansów Yanis Varoufakis - ... przejdziemy do historii jako najbardziej idiotyczna klika polityków i ekonomistów w historii świata... Nie brakuje nam zasobów. Nie brakuje nam bogactwa. Nie brakuje nam technologii. Nie brakuje nam świetnych uniwersytetów. Brakuje nam systemu politycznego, który potrafi zorganizować ucieczkę z brązowej papierowej torby". I Polska też jest w tej "brązowej papierowej torbie", z której dzięki obecnemu systemowi politycznemu nie może uciec.
Rezygnacja Polski, jako jednego z dziesięciu światowych monopolistów złóż węglowych, nie tylko z energetycznego wykorzystania swego największego bogactwa naturalnego, ale również z jego chemicznego perspektywicznego przetwarzania, jest czymś z ekonomicznego punktu widzenia niepojętym. Coś takiego we współczesnej historii świata jeszcze się nie wydarzyło i pewnie nie wydarzy. Likwidacja górnictwa węglowego przez polskie państwo kosztem od kilkuset miliardów do nawet ponad biliona złotych, jest fenomenem na skalę światową. I wszystko to za milczącą akceptacją praktycznie wszystkich parlamentarnych ugrupowań politycznych oraz środowisk naukowych i opiniotwórczych, z izolowanymi publicznie i wykluczanymi społecznie wyjątkami. I to w perspektywie czasowej ponad 30. lat.
"Polityka, głupcze!"
Jaka jest przyczyna prowadzenia przez polskie państwo przez ponad 30 lat i stale, mimo zmieniających się osobowo, środowiskowo i partyjnie polityków i urzędników państwowych, sprzecznej z podstawowymi interesami narodowymi polityki likwidacji polskiego górnictwa węglowego?
Dlaczego polscy politycy i urzędnicy realizowali w latach 1989 - 2004 program Banku Światowego likwidujący w interesie Stanów Zjednoczonych polski eksport węgla kamiennego na rynki światowe? Dlaczego po 2003 roku nie rozpoczęto odbudowy mocy wydobywczych polskiego górnictwa mimo niespotykanej hossy światowej na węgiel kamienny? Dlaczego polscy politycy i urzędnicy akceptują od lat politykę klimatyczną Unii Europejskiej, niszczącą międzynarodową konkurencyjność ekonomiczną Polski (i krajów Europy) oraz energetyczne podstawy jej rozwoju przemysłowego?
Przyczyną prowadzenia takiej antynarodowej w swej istocie polityki jest niski poziom ideowy, merytoryczny i osobowościowy politycznych grup przywódczych Polski, degradujący zasadniczo ich narodową misyjność, narodową odpowiedzialność i narodową ideowość. Grupy te na przestrzeni ponad 30 lat były i są znacząco kompradorskie i zorientowane kosmopolicentrycznie wraz z obecnością zagranicznej agentury wpływu, z zasadniczą podległością intelektualną i moralną zagranicznym centrom politycznym. To wyklucza możliwość ich historycznej samoorientacji i samomotywacji narodowej, a tym samym przekreśla zdolność do formułowania i prowadzenia suwerennej i niepodległej strategii rozwoju Polski.
Ten niski poziom politycznych grup przywódczych został pierwotnie wyselekcjonowany i uformowany w latach 1989-1991 dla potrzeb komunistycznej transformacji ustrojowej w ramach tzw. okrągłego stołu i tzw. wyborów kontraktowych. W ramach tej selekcji i formowania wykluczono bowiem z tworzącej się sceny politycznej i publicznej III Rzeczpospolitej ideowych polityków rewolucyjnego i niepodległościowego nurtu "Solidarności" oraz polityków antykomunistycznej i niepodległościowej opozycji.
Samoreprodukcja zdrady węglowej
Dzięki temu tak uformowana z około 1000 w większości ugodowych i bezideowych oraz miernych osób, grupa przywództwa politycznego państwa, zarówno polityków, jak i wysokich urzędników, podlegała samoreprodukcji środowiskowej o oligarchizującym społecznie charakterze. Symbolem wręcz ponad 30 - letniej samoreprodukcji, są postacie obecnego lidera rządzącej koalicji - premiera Donalda Tuska i lidera parlamentarnej opozycji - prezesa Jarosława Kaczyńskiego, wyselekcjonowane właśnie w latach 1989-1991. I nieusuwalne przez ponad 30 lat z polskiej sceny politycznej.
Polityczną formułą ("mechanizmem") tej samoreprodukcji odtwarzającej niski poziom ideowy, merytoryczny i osobowościowy politycznych grup przywódczych w Polsce, jest proporcjonalna ordynacja wyborcza do Sejmu. O tej samoreprodukcji decyduje głosowanie na partyjne listy wyborcze, na których nazwiska i ich kolejność ustalają kierownictwa partii politycznych. A więc ci, którzy już są grupą przywództwa, decydują o tym, kto do nich zostanie dokooptowany.
Samodobór polskich polityków jest w niczym nieograniczony, gdyż polski obywatel nie może kandydować do Sejmu jako obywatel, bez akceptacji na liście wyborczej przez partyjne oligarchie polityczne. Polacy są bowiem pozbawieni biernego prawa wyborczego - nie mogą kandydować do Sejmu indywidualnie jako obywatele. Natomiast czynne prawo wyborcze - możliwość wybierania, jest w istocie fasadową fikcją. Polacy głosują bowiem na już wybranych przez partyjne oligarchie kandydatów na listach wyborczych, a kolejność ich umieszczenia na listach, przesądza o ich szansach wyborczych.
Ta formuła wyborczej samoreprodukcji jest istotnie wsparta równie oligarchicznym systemem medialnym. Wielkie okręgi wyborcze powodują, iż wyborcy głosują w istocie na medialne wizerunki partii politycznych i medialne wizerunki liderów politycznych. Dlatego system medialny w Polsce jest częścią systemu politycznego. Stąd też wielkie możliwości manipulacji i wpływania na przekonania polityczne wyborców.
Konieczność zmiany ustroju politycznego Polski
Nie ma możliwości odsunięcia od politycznej władzy w państwie polskim znacząco kompradorskich, silnie zorientowanych kosmopolicentrycznie i zinfiltrowanych agenturami wpływu, a intelektualnie i ideowo niesuwerennych polskich polityków, bez likwidacji obecnego ustroju politycznego - ustroju politycznego partyjnej oligarchii wyborczej. Bez tego nie uciekniemy jako naród z "brązowej papierowej torby" Varoufarkisa. A to wymaga wprowadzenia 460 jednomandatowych okręgów wyborczych, z równą dla wszystkich obywateli swobodą kandydowania, gdzie posłem zostaje zdobywca największej liczby głosów w jednej turze wyborczej.
Taka zmiana otworzy dopiero w pełni demokratyczny proces wyłaniania nowych grup politycznego przywództwa i rozpocznie proces wymiany grup władzy politycznej w polskim państwie. Bez tego nie ma co myśleć o jakiejkolwiek narodowej strategii rozwoju ekonomicznego Polski, a o polskim węglu, którego zasoby są naszym światowym bogactwem, trzeba zapomnieć. "Polityka, głupcze!", chciałoby się powiedzieć, trawersując w warunkach Polski prezydenta USA Billa Clintona.
(Tekst na podstawie książki autora: Wojciech Błasiak, "Zdrada węglowa i jej narodowa alternatywa. Niszczenie polskiego górnictwa węgla kamiennego a narodowa strategia rozwoju Polski", Wydawnictwo Siedem Dni, Katowice 2021).
3.05.2025.
Inne tematy w dziale Gospodarka