Wojciech-Błasiak Wojciech-Błasiak
127
BLOG

Ślązacy pod okupacją wojenną III Rzeszy - fragmenty wywiadu autobiograficznego

Wojciech-Błasiak Wojciech-Błasiak Rozmaitości Obserwuj notkę 6
Kontrowersje wokół wystawy "Nasi chłopcy" w Muzeum Gdańska z lipca tego roku, o służbie w Wehrmachcie młodych Kaszubów, czy szerzej Pomorzan, skłoniła mnie do przypomnienia losów młodych Ślązaków w trakcie II wojny światowej, służących również w Wehrmachcie.

Wojciech Błasiak

Ślązacy pod okupacją wojenną III Rzeszy - fragmenty wywiadu autobiograficznego

(Kontrowersje wokół wystawy "Nasi chłopcy" w Muzeum Gdańska z lipca tego roku, o służbie w Wehrmachcie młodych Kaszubów, czy szerzej Pomorzan, skłoniła mnie do przypomnienia losów młodych Ślązaków w trakcie II wojny światowej, służących również w Wehrmachcie. Zarówno bowiem polskie Pomorze Gdańskie, jak i polski Górny Śląsk, zostały wcielone do III Rzeszy, a ich ludność traktowana, jako podzielone na cztery kategorie Volkslisty, niemieckie zasoby militarne, w tym "mięso armatnie" Wehrmachtu. Zarówno też Kaszubi, jak i Ślązacy, to regionalne zbiorowości polsko-niemieckiego pogranicza narodowościowego i kulturowego, z takimi fenomenami społecznymi, jak stopniowalność polskości, podziały narodowe nawet wewnątrz rodzin, przynależność narodowa jako kwestia indywidualnego wyboru czy ludność indyferentna narodowo. Nota bene bez tego nie zrozumie się fenomenu tożsamości narodowej obecnego polskiego premiera Donalda Tuska, który jest Kaszubem.

W latach 1987-1990 kierowałem badaniami socjologicznymi nad ewolucją kultury śląskich zbiorowości lokalnych. Ponieważ cała literatura naukowa dotycząca historii PRL była zafałszowana, oparłem się na wywiadach autobiograficznych, by odtworzyć tę historię. Efektem badań była książka "Górny Śląsk. Szczególny przypadek kulturowy" wydana w 1990 roku, której byłem współautorem wraz z Mirosławą Błaszczak-Wacławik i Tomaszem Nawrockim. Zamieściłem w niej jeden z wywiadów autobiograficznych. I fragmenty tego wywiadu prezentuję poniżej. Te fragmenty dobrałem wszakże tak, aby pokazać służbę młodych Ślązaków w Wehrmachcie w całym kontekście okupacji wojennej przez III Rzeszę Niemiecką polskiego Górnego Śląska oraz szerszym kontekście kultury śląskiej.)

Przykład wywiadu autobiograficznego w pełnym brzmieniu przeprowadzonego w 1989 roku

 Urodziłech się w 25 roku, w tej samej wsi, w kierej mieszkom do dziś. Ojciec był powstańcem. W II powstaniu został uderzony bagnetem już po dostaniu się do niewoli. Łod tego czasu nienawidził Germanów, chociaż przedtem byli mu raczej obojętni. Do powstania poszeł dlotego, że poszli jego bracia. Dziadek był wielkim bauerem, ale ojciec, nie chcioł gospodarzyć. Poszeł na gruba, szybko zostoł majstrym. Pora razy zmienił kopalnie. Pomiętom ino, że nigdy nie chcioł robić na niemieckiej grubie. Piniyndzy nom nie brakowało. Jo i jeden z moich starszych braci chcieli się uczyć. Jak wybuchła wojna, on był już w II klasie w gimnazjum w Pszczynie, jo akurat do niego zdoł.

 Ale niestety. Ojciec był uznany za Poloka i germanożerce i przeznaczony do likwidacji, od której uratował go sąsiad, P., SA-man. Wytłumaczył kaj trzeba, że takiego grubiorza jak mój ojciec żal zabijać. Przido sie.

 Nadzieje o szkole jednak się rozwiały. Zamiast do niej poszołech do roboty do młyna wodnego w M. We młynie, właściciel był Niemcem, godoli my między sobą po polsku. On sie do tego nie wtroncoł. Udowoł, że nie słyszy. Za to, za te godki po naszemu. pare razy sprali mnie chłopcy z Hitlerjugend.

 Potem przyszła volkslista. Ojcu odrzucono, dostoł biało kartka, a matce ... też by pewnie odmówili. Działała w "Matkach Polkach". Miała jednak 5. dorodnych, mocnych synów, z których najstarszy mioł 19 lot, a najmłodszy 12. Wehrmacht nos potrzebowoł. Prziznali matce "trójka".

  Potym młyn w M. sie spolił i groziła mi landówa. Szwagier od P., Cz. sie pieron nazywoł, Tsch. sie pisoł, wzion mnie do młyna kierym zarządzol w M. Młyn był parowy z dużym przemiałęm. Jeronie! Tam był dryl, gorzej niż w wojsku. Durch robota i ani słowa po polsku. Proł za to pysku. Pięścią! Aż żech sie ucieszył, jak mnie w 43. wzieni do arbaitdienstu. Tam żech sie zaczoł uczyć po niemiecku. Przedtem umiałech tela co nic. Jak my sie bawili z bajtlami łod B. i P., to czasem ino łod nich chwyciło sie jakieś słowo.

 W 43., wiosnom wzieni mnie do wojska. Trafiłech do koszar pancernych w Westfalii, a po przeszkoleniu do Francji. Stacjonowali my w M. ... dywizja piechoty. Jakoś tak latem 44., w lipcu albo sierpniu, alianci uderzyli na Marsylia. My mieli iść na odsiecz. Był to ponoć ważny strategicznie punkt. Spóźnili my się jednak. Zanim my doszli, alianci, Amerykanie posuneli sie już 40 kilometrów naprzód. Zaczyni my kontrnatarcie, ale to był już koniec moji wojny. Służyłech w pancernym wsparciu piechoty, na dziale pancernym sturmgeschutz IV, jako obsługa działa. W starciu z shermanami uszkodzono nam motor. Trza sie było łoddać do niewoli.

 Sidziołech w nij dwa lata. Do wojska polskiego nie chciołech iść. Nie po toch przeżył w Wehrmachcie, żeby tera sie ciść pod karabiny swoich dawnych, jak to padajom, towarzyszy broni. Obozy, byłech we trzech, podlegały Amerykanom, ale administracja była w nich niemiecko. Ci nie chcieli wypuszczać Ślązoków. Nie zgłaszali, że my tam siedzimy. I tak wypuścili mnie dopiero wiosnom 46. Wracałech, z Prowansji do dom bez Włochy, Austrio, Czechy. Miołech nimiecki mundur, a chociaż z polskimi naszywkami, to w Czechach obciepali nas kamieniami. Te czeskie pierony wcześnij takie łodważne na Wehrmacht nie byli, ino jak już w niewoli ...

 W Polsce zgłosiłęch sie do roboty w Tychach, we młynie. Jak młyn zawarli, stoi do dziś zrujnowany coraz bardzij. ... Przyjonech sie na kolyj. Budowali my tory z Tychów na kopalnie "Piast". Jak sie i ta robota skończyła, w 60. roku nie wiedziałech co ze sobom zrobić. ... Trzeba było piniendzy i tak zbliżając się ku starym latom poszedłech w ślady ojca - na gruba. Bez 21 lot, łod 60. do 80. robiłech na przodku. W 81. poszedłech na emerytura. Zajonech sie łogródkiem i historiom Ślonska.

...

 W czasach wojny żyło sie okropnie. Czuło sie psychiczną beznadziejność. Trzeba było ciągle trzymać język na wodzy i uważać na donosicieli. A jednocześnie widziało sie pieroński porzondek i dyscyplina. Prawo Niemcy mieli okrutne, ale nie przekraczali go nawet o włos.

 Podział na volkslisty nas nie podzielił. To było zarządzenie odgórne. Podzieliło nos to, że ci z "jedynkom", a jeszcze bardziej z "dwójkami" zaczeli sie wywyższać, donosić. Oczywiście nie wszyscy. Godołech już o P., naszym somsiedzie. Człowiek był porzondny, tela, że czuł sie Niemcem i wierzył w wielkie hitlerowskie Niemcy. Tyn mioł "jedynka", a szanowali go wszyscy, nawet starzi powstańcy. Kiedy dowiedzioł sie, co jego koledzy robili w Auschwitz, to płakoł.

 A podział ludzi na cztyry kategorie? To ni mo znaczenia czy było ich cztery, czy dwie, czy dwanaście. Ważne i uwłaczające było to, że w ogóle ludzi dzielili na kategorie. Jak krowy. Zresztą i po wojnie - tela że nieoficjalny - tyn som podział. Na lepszych - Poloków, i gorszych - Ślonzoków. I jeszcze drugi uzupełniający. Na partyjnych i bezpartyjnych. W pewnym okresie być Ślonzokiem bezpartyjnym znaczyło należeć do czwortej kategorii.

 W Wehrmachcie był jo, kupa mojich kolegów i trzech mojich braci. Nojstarszy z nich zaginął razym ze swym Ubootym. Dwóch średnich było ciężko rannych na ostfroncie. Ino jo sie przemknął miendzy kulami. Wiedzieli my, że bijemy sie nie o swoja sprawa. Czuli my spojrzenia, wrogie oczywiście, ludzi okupowanych krajów. Ale łoprócz tego było dobre jedzenie, porzondek, dyscyplina, bez kanciarstwa. Niemieckie prawo wojskowe było doskonałe. My, Ślonzocy w Wehrmachcie byliśmy równoprawni z Niemcami. ...

 ... Jedyn Ślonzok czuł sie Polokiem, inny po prostu Ślonzokiem i było mu ganz egal w jakim państwie bydzie, a trzeci Niemcem. Jak jeszcze wierzył w Hitlera, to wstępował do NSDAP. Niektórzy z "trójką" wstępowali do SA ze strachu. Jak my go traktowali? Jak wroga. Człowiek sie go boł, nie dlo tego, że German, ino że nazista. To tak jak dziś z partyjnym. ...

 My do władzy nie jesteśmy dopuszczani. Ci ze wschodu, z aparatu uznali, że Ślonzok to Szwab. Ślonzocy opierali sie partii, która tak ich traktowała, a oni w zamian nie dopuszczali nos także do nauki. Paru moich kolegów wyciepali ze studiów za to, że byli w Wehrmachcie. To skąd moje pokolenie miało mieć swojo inteligencja, jeśli my wszyscy byli w Wehrmachcie. Dlo nich Ślonzok jest od cienżkiej fizycznej roboty, a do myślenia to bałaganiarze z Kongresówki, kiere do roboty sie nie dostają. Gorole na grubie byli sztygarami, chociaż sie na robocie nie rozumieli. Ślonzok, nojlepszy sztygar, był wyrzucany. ...

 My mieli swoja etyka pracy. Byli my dumni z dobrze i samodzielnie wykonanej roboty. Robiło sie tak długo, aż sie wykonało. To był nasz ślonski honor. Zniszczono go awansami niedouczonych ludzi, którzy sami nic nie umieli robić. Co najwyżej mieli papiórek i chcieli rządzić innymi. ... Ale wengla sie nie kopie a mąki nie mieli ideologiom, ino cienżkim robotom i maszynami na kierych trzeba się znać.

...

 Jo je Polok-Ślonzok. Od czystych Poloków różnia sie charakterem. Jo, i w ogóle Ślonzoki, lubia porzondek, a ni bajzel. Oni som niedbajliwi.

 Ślonzok rózni sie od Poloka dbałością pracy ..., obowiązkowością, czystością i ... słownością. No i tym, że wywodzi sie ze ślonskiej rodziny. Natura ma tako bardzij nimiecko. Trocha podobni som do nos tyż Czesi. My tyż lubimy piwo i humor.

...

 Coch nojlepszego wyniósł z domu rodzinnego? Karność, dyscyplina, porzondek, posłuch, prawdomówność. A coch z tego co w domu otrzymoł najbardziej mi przeszkadzało i utrudniało dorosłe życie w Polsce? (śmiech rozmówcy - D. D.) ... Karność, dyscyplina, porzondek, posłuch, prawdomówność. To do Polski nie pasuje.

...

 Najbardziej lubia czytać książki historyczne na temat Ślonska i w ogóle wszystko, co mojej ziemi dotyczy. Wyniki tych waszych badań tyż chętnie bych przeczytoł.

Metryczka respondenta:

wykształcenie - zasadnicze zawodowe,

zawód wykonywany: młynarz, górnik, obecnie emeryt,

stan cywilny - żonaty,

stan rodzinny - dwoje dzieci,

przynależność partyjna i związkowa - bez przynależności,

stosunek do religii - wierzący i praktykujący regularnie,

miejsce zamieszkania - Tychy.


Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Rozmaitości