W ostatnich dniach jesteśmy świadkami intrygującej zmiany w nastawieniu mediów względem Donalda Tuska i całej PO. Wydaje się, że wreszcie partia ta oraz premier rządu i ministrowie zaczęli być traktowani przez mainstreamowe media tak jak powinni byli przez ostatnie trzy lata.
Sprawa niestety wydaje się banalnie prosta. Jednoczesne z akcją podszczypywania PO i Tuska publikowane są kolejne sondaże pokazujące wzrost notowań SLD. Wzrost na tyle gwałtowny, że w zasadzie ledwie wiarygodny. Wygląda to na lewarowanie przyszłego wyniku wyborczego tej partii – sytuacja z sondażowniami jest tutaj analogiczna do układania przez partie list wyborczych w okręgach. Wiadomo, że liczą się pierwsze miejsca. W sondażach jest dokładnie tak samo. Liczyć się będą te partie, które teraz i w najbliższym czasie zostaną potraktowane jako poważni gracze. Stąd nagły wzrost notowań SLD, które być może ma wyrosnąć na drugą siłę po PO.
Pytanie – kto układa nam ‚listy‘ sondażowni?
Dalsza gra również wygląda na prostą – jedyną możliwą koalicją po wyborach ma być PO – SLD. Stąd medialna gra na osłabienie Tuska (nie może wygrać tych wyborów zbyt wyraźnie, a w żadnym przypadku tak, żeby rządzić samodzielnie). Do takiego układu potrzebny jest też oczywiście możliwie słaby wynik PiS, dlatego przewiduję stopniową marginalizację tej partii w mediach (gra na zapomnienie oraz sugestia, że ta partia przestaje się liczyć) oraz w sondażach – będą publikowane coraz niższe sondaże tej partii. Do tego też był potrzebny zakaz emitowania płatnych spotów - PiS znajdzie się niebawem w całkowitej izolacji medialnej.
Za pomocą mediów i ośrodków badania opinii ktoś nam teraz układa przyszłą koalicję. Ciekawe kto?
