Od czasu pierwszej afery szpiegowskiej ze Stanami Zjednoczonymi w roli głównej, w Berlinie pracuje komisja śledcza Bundestagu, której celem jest rozpracowanie amerykańskiej inwigilacji najważniejszych polityków niemieckich.
Jak powszechnie wiadomo, przez dłuższy czas służby specjalne Stanów Zjednoczonych podsłuchiwały, m. in. rozmowy telefoniczne kanclerz Angeli Merkel. Jak do tej pory udało się ustalić, że blisko 200 agentów amerykańskich służb pracuje w Niemczech i posiada immunitet dyplomatyczny.
Póki co komisja parlamentarna nie odniosła spektakularnych sukcesów, poza potwierdzeniem faktu prasowego, że Niemcy są penetrowane przez amerykański wywiad. Władzom w Berlinie nie powiodła się jednak próba rozpracowania tej siatki, przez co za niemieckim kontrwywiadem ciągnie się opinia nieskutecznej służby o niskim stopniu sprawności.
Być może z tej przyczyny rząd Niemiec zdecydował się na desperacki krok, jakim było wysłanie 9 sierpnia depesz do ambasad wszystkich państw mających swoje przedstawicielstwa w Berlinie, z żądaniem ujawnienia całej swojej agentury.
W zagranicznej prasie spekuluje się, że nadzwyczajna aktywność Amerykanów w Niemczech związana jest z niebezpieczną dla całego bloku zachodniego polityką niemieckich władz. Mimo, że konflikt rosyjsko-ukraiński doszedł do punktu, w którym jego ofiarami zostali pasażerowie samolotu z obywatelami Unii Europejskiej na pokładzie, Niemcy zdają się wciąż prowadzić politykę nazywaną przez waszyngtońskich analityków koncepcją „Russia first”.
Przypominam, iż Niemcy nadal sprzeciwiają się zwiększeniu obecności wojsk amerykańskich w naszym regionie oraz blokują politykę rozszerzenia NATO o kolejne państwa obszaru postsowieckiego. Berlin również nie jest zainteresowany podejmowaniem prób uniezależnienia się Europy od rosyjskiego gazu. Oficjalnie dyplomacja naszego zachodniego sąsiada uzasadnia to lękiem o nową zimną wojnę z Moskwą.
Podobnie rzecz się ma z nałożonymi przez Unię Europejską sankcjami na Rosję, które okazały się zdecydowanie słabsze niż można było przypuszczać. Dotyczą one ograniczeń w dostępie do europejskiego rynku kapitałowego, embarga na dostawy broni oraz zakazu eksportu wysokich technologii. Niepokój budzą jednak liczne wyjątki, obniżające skuteczność sankcji. Dotyczy to, m. in. wyłączenia spod embarga na wysokie technologie nowoczesnych rozwiązań technicznych wydobycia i przesyłu gazu ziemnego, których to głównym eksporterem do Rosji są Niemcy.
Stany Zjednoczone dostrzegają zagrożenia wynikające z geopolitycznego partnerstwa Berlina i Moskwy, co prawdopodobnie jest główną przyczyną aktywności wywiadowczej Waszyngtonu w Niemczech.
Skoro Berlin odważył się wysłać, m. in. do polskiej ambasady, pismo z żądaniem ujawnienia wszystkich agentów naszego wywiadu, to rząd Polski powinien odwdzięczyć się Niemcom taką samą depeszą.
Co więcej – skoro Berlin domaga się z od innych krajów tak dalece idącego kroku, powinien uprzednio zrobić to samo wobec wszystkich państw, do których się zwraca.
Proszę wszystkich, chcących prowadzić ze mną polemikę, o "lajka" pod:
http://facebook.com/jasinski48
Inne tematy w dziale Polityka